Zamieszanie z kreolkami
Marginalizowana przez dekady criolla daje dziś świeży oddech argentyńskiemu winiarstwu. Powstają z niej świetne, lekkie, przesycone owocem wina. Zwykle w stylu funky. Najczęściej kojarzymy ten szczep z chilijskim país, coraz bardziej popularnym w hipsterskiej części winosfery. Tyle, że criolli jest wiele, a tylko jedna z nich, criolla chica, to dokładnie to samo co país.
Po Argentynie Polacy wciąż spodziewają się raczej tęgich malbeków, i o takie wina – Mister, do you have something rich, full of tannins? – pytała duża część uczestników degustacji Argentina Unsurpassed, która odbyła się w połowie marca w warszawskim muzeum Polin. Tymczasem, w naturalistycznej bańce znudzonej w winach dębem, ekstraktem i alkoholem, prezentacja kilku criolli w Warszawie wzbudziła przyjemny ferment.
Marcowe spotkanie z argentyńskimi winami zacząłem od łyka superświeżego, nasyconego aromatami czerwonej porzeczki pét-nata Breva Criolla spod ręki szefa winiarni Alpamanta w Mendozie, jednego z nielicznych tam biodynamików, Andreja Razumovskiego. Tesoro Criolla z Finca Feliz, również z Mendozy, miała przesłodki owoc i wyrazistą pikanterię przy lekkiej materii oraz żywą kwasowość. Podobnie zwiewna, chrupka i przepyszna okazała się Criolla od Vallisto Extremo z Valles Calchaquíes, w wysokogórskiej Salcie, na północnym zachodzie Argentyny. Wszystkie wina były młodziutkie, z rocznika 2022. Wszystkie powstały z odmiany criolla grande, spokrewnionej z criolla chica, ale nie tożsamej.
Winorośl dotarła do dzisiejszej Argentyny w połowie XVI wieku z Peru przez Chile. Najprawdopodobniej wysiewano ją z nasion. Wśród pierwszych odmian były m.in. listán negro, muszkat aleksandryjski i pedro ximénez. Szczepy krzyżowały się ze sobą spontanicznie, tworząc w ciągu dekad grupę nazywaną dziś rodziną criolla. Połowę z nich stanowią w uprawach cereza (krzyżówka listán prieto, czyli criolla chica, z muszkatem aleksandryjskim) i criolla grande spokrewniona z cerezą i tempranillo. Pozostałe to m.in. criolla chica (znana po drugiej stronie Andów jako país, a w Kalifornii jako mission), pedro giménez (niezwiązany genetycznie z „prawdziwym” PX), moscatel rosado, moscatel amarillo oraz trzy wersje torrontésa – mendocino, riojano i sanjuanino.
Cereza była kiedyś numerem 1 w argentyńskich winnicach. W 2011 roku oddała palmę pierwszeństwa malbekowi, ale wciąż zajmuje powierzchnię ponad 26 tys. ha (na niecałe 200 tys. ha wszystkich winnic w kraju). Także criolla grande jest wciąż powszechnie uprawiana (ponad 14 tys. ha). Tyle że historycznie z obu szczepów przez lata tłoczono sikacze dla ubogich, sprzedawane w kartonach i litrowych flaszkach. Na szczęście – tak jak w przypadku país w Chile – pojawili się enowariaci, skłonni interpretować obie odmiany w dużo bardziej uważny sposób oraz konsumenci, dla których criolla stała się w Argentynie przeciwwagą dla ciężkich, beczkowych malbeków.
Skoro o malbekach mowa… Andrej Razumovsky nie pierwszy raz pokazał w Warszawie lekką i młodzieńczą wersję wina z flagowej argentyńskiej odmiany. Jego lekko dziki, soczyście owocowy, robiony tylko w stalowych kadziach Natal Malbec 2019 jest po prostu pyszny. Andrej robi też w Alpamancie poważną wersję wina z tego szczepu, Estate Malbec, choć wino dojrzewa w beczkach używanych, co sprawia, że jego owocowość nie jest przykryta dębiną. No i pozwala mu poleżeć – w Warszawie degustowaliśmy rocznik 2012. Bez najmniejszych oznak zmęczenia…
W Polinie pojawił się jeszcze jeden stary malbec – Finca Mirador 2007 wytłoczona w Achaval Ferrer z owoców z ponad 100-letnich dziś krzewów. Słynna butikowa winiarnia z Luján de Cuyo skupia kilka starych siedlisk: Altamira, Bella Vista i właśnie Mirador. Krzewy rosną na własnym korzeniu, a jakość win wybitna. Ich styl jest bardzo szczodry, jednak w tej obfitości, w Achaval Ferrer zawsze potrafiono znaleźć doskonałą równowagę. W Warszawie urzekły mnie również ich odmianowe Cabernet Franc, zwłaszcza zaś Cabernet Sauvignon z rocznika 2019.
W czasie warszawskiej degustacji Argentina Unsurpassed goście pokazali wiele różnorodnych stylów win robionych dziś pod Andami. Obok coraz lepiej winifikowanych, esencjonalnych malbeków, z którymi zwykliśmy kojarzyć argentyńskie winiarstwo pojawiły się intrygujące wina z innych europejskich odmian, aromatyczne torrontésy, wreszcie odświeżające criolle symbolizujące estetyczną zmianę w Mendozie, Salcie, San Juan i innych regionach. Miejmy nadzieję, że wina te pojawią się nie tylko na profesjonalnych degustacjach, ale i w polskich wine barach, restauracjach i na półkach sklepów. Importerzy, do dzieła!