Winnica Moderna Johanniter 2017
O dolnośląskiej Winnicy Moderna pisałem po raz pierwszy pod koniec zeszłego roku, chwaląc jakość debiutanckiego rocznika, a w szczególności Johannitera 2016, którego cała produkcja rozeszła się jak przysłowiowe ciepłe bułeczki. W takich przypadkach często pojawia się jednak pytanie, czy tak dobre wina w premierowym roczniku nie były tzw. „szczęściem debiutanta” i czy wysoko zawieszona poprzeczka zostanie utrzymana. Zwykle weryfikacja następuje w kolejnym roczniku i w młodej historii polskiego winiarstwa mieliśmy już kilka dość bolesnych upadków. Moderny z pewnością to jednak nie dotyczy.
Każdy, kto miał okazję poznać właściciela tej winnicy, Nestora Kościańskiego, wie, że stwierdzenie „osiąść na laurach” jest na szczycie niepasujących do jego osobowości. Z pewnością należy za to do tej grupy winiarzy, którzy mogą zaimponować chęcią nieustannego podnoszenia swoich umiejętności oraz tych, do których dzwoniąc można być pewnym, że odbiorą telefon w jednym z trzech miejsc – winnicy, winiarni lub na szkoleniu.
Wielokrotnie pisałem już o tym, że rocznik 2017 – nie tylko w Polsce – był niezwykle trudny dla winiarzy. Najpierw przymrozki, a później deszcze przyniosły często ogromne straty w uprawach, co przełożyło się na niskie zbiory, a tym samym niewielką ilość powstałego wina. To, które udało się jednak winiarzom wyprodukować, jest naprawdę świetnej jakości i przykłady na to podaję od momentu, gdy pierwsze wina z nowego rocznika pojawiły się w sprzedaży. Nie inaczej jest w przypadku Moderny. Jako pierwszy potwierdził to Muscaris 2017, którego limitowaną edycję opisywałem tutaj, z czasem pojawiły się też kolejne białe wina i premierowy róż, czerwienie wejdą do sprzedaży jesienią. Miałem je okazję próbować kilkakrotnie (m.in. w trakcie festiwalu Białe Czerwone czy tegorocznego Konwentu Polskich Winiarzy we Wrocławiu – o tym ostatnim tekst już wkrótce). Nestor pozostaje wierny winifikacji wyłącznie w stalowych kadziach i zdecydowanie wytrawnemu stylowi, z wyraźnie zaznaczoną, ale nieprzesadzoną kwasowością. To sprawia, że wina dają nie tylko spory zastrzyk orzeźwienia, ale są też idealnym partnerem do posiłków – zresztą zagościły już w kartach kilku restauracji.
Johanniter 2017 – Godny następca debiutanckiego rocznika. Delikatne aromaty cytrusów i młodych jabłek, odrobina nut ziołowych, sporo mineralności i całość świetnie spięta kwasowością. Z pewnością czołówka polskich win z tej odmiany (45 zł*). ♥♥♥♡
Chardonnay 2017 – Pierwszy rocznik tego producenta, powstający wyłącznie w stalowych kadziach, będzie dobrym wyborem dla tych, którzy nie przepadają za maślano-waniliowymi aromatami chardonnay mających kontakt z beczką. Przyjemne aromaty ananasa, brzoskwini, gruszki – w niezbyt intensywnym natężeniu, dobra struktura i lekka mineralna nuta. Stworzone do zadań gastronomicznych – owoce morza, świeża ryba, sałatka – w każdym przypadku cieszy tak samo (45 zł*). ♥♥♥+
Cabernet Cortis 2017 – Kolejny debiut – tym razem pierwszy róż Moderny, w stylu, jaki lubię najbardziej. Łososiowa barwa, szczupła budowa, aromaty poziomki, dzikiej truskawki i spora kwasowość (prawie 8 g przy praktycznie braku cukru) plus dobrze schłodzona butelka to recepta na odświeżenie idealne, szczególnie przy takich temperaturach jak te za oknem. Sprawdziłem, działa (40 zł*). ♥♥♥
Wina w podanych cenach (*), zakupić można bezpośrednio w winnicy, dostępne są także u dystrybutorów m.in. Wine Avenue (Warszawa), Dolio Vini (Trójmiasto), Wino Moich Podroży (Dolny Śląsk), Dwa Przez Cztery (Łódź), Centrala Piwna (Poznań).
Źródło win: próbowane na degustacjach.