Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Warszawa na biało i czerwono

Komentarze

To był swoisty fenomen. W czasie, gdy w wielu miastach i miasteczkach, imprezy związane z polskim winem wpisały się już na stałe do kalendarza (by wymienić choćby Poznań, Zieloną Górę, Janowiec, Jasło czy Sandomierz), w stolicy ostatnie takie wydarzenie odbyło się w… 2014 roku. Był to Konwent Polskich Winiarzy, współorganizowany zresztą przez Winicjatywę. Ówczesna, otwarta degustacja była też największą prezentacją polskiego winiarstwa w kraju dostępną dla szerokiej publiczności. Nikt chyba nie ma jednak wątpliwości, jak bardzo w ciągu tych czterech lat zmienił się obraz polskiego wina, jego jakość i dostępność – przekonuję o tym na łamach Winicjatywy i Fermentu regularnie. Nie zmieniła się za to Warszawa – poza oddolnymi inicjatywami samych importerów (degustacje z udziałem kilku producentów organizowały lub stale organizują m.in. 13 Win, Winkolekcja czy Vini e Affini) panowała festiwalowa posucha, a chętni na spotkanie z większą ilością producentów, rozjeżdżali się po całym kraju. Teraz sytuacja wreszcie się zmieniła.

 

W zeszłą niedzielę w Warszawie (a konkretnie w popularnej Fortecy Kręglickich) zadebiutował festiwal Białe Czerwone. Jego pomysłodawcą był Lech Mill z winnicy Dom Bliskowice, któremu inicjatywy związane z promocją polskiego wina nie są obce (choćby spotkania z cyklu Winne Konfrontacje i Winny Kazimierz, o których pisałem tutaj), a w dziele samej organizacji uczestniczył również jego wspólnik z winnicy – Maciej Sondij oraz znani restauratorzy (także związani z Małopolskim Przełomem Wisły i posiadający tam winnicę) – Agnieszka Kręglicka i Piotr Petryka. W pierwszej edycji spróbować można było win od 26 producentów, z których 22 obecnych było bezpośrednio, a czterech reprezentowali ich dystrybutorzy (odpowiednio Winnicę Srebrna GóraAustrovin, a Winnicę Płochockich, Winnicę Sztukówka i Winnicę Turnau – Winkolekcja).

Twórcy, winiarze i prowadzący na wspólnym zdjęciu. © Białe Czerwone.

Clou całej imprezy stanowiła oczywiście sama degustacja i rozmowy z producentami, ale chętni uczestniczyli też w odbywających się seminariach (wśród nich m.in. „Polska w butelce” z jak zawsze świetną dyskusją Marka Bieńczyka i Wojciecha Bońkowskiego oraz prowadzone przeze mnie „Polskie regiony winiarskie”). Zainteresowanym radami dotyczącymi łączenia win i serów służył niezmordowany Gieno Mientkiewicz. W ramach wydarzeń towarzyszących festiwalowi można było wybrać się do jednej z restauracji, które przygotowały w tym czasie specjalne menu z polskim winem (m.in. Dylentanci, Bez Gwiazdek, Przegryź, Charlotte, Rozbrat20 i Kieliszki na Próżnej), lub do Kina Muranów na „Filmy o winie”, wybrane przez Films for Food. Wreszcie najbardziej wytrwali (przede wszystkim psychicznie), mogli po zakończeniu części degustacyjnej obejrzeć na telebimie kolejny mecz naszej reprezentacji, co – jak już wiadomo – było absurdalnym pomysłem, bo polska drużyna winiarska jest zdecydowanie lepsza.

Młody Cfajgelt poleca się na lato. © Maciej Nowicki.

Część z tych zawodników była tego dnia dostępna dla publiczności, a innych z szerokiej kadry miałem już okazję polecać we wcześniejszych tekstach (choćby Winnicę Rodzinną Mickiewicz, Winnicę Srebrna Góra, Winnicę Wieliczka czy Rzeczyca). Ogromną przewagą drużyny winiarskiej nad drużyną piłkarską, jest jednak to, że napływ zdolnych debiutantów wydaje się nie mieć końca. I tak np. selekcjoner Tomasz Stola z Winnicy Modła, przedstawił wreszcie nowy rocznik swojego kultowego różu. Młody Cfajgelt 2017 (♥♥♥+) to bardzo świeże, pełne poziomki, dzikiej truskawki i dużej dozy odświeżenia wino, które z pewnością będzie doskonałym rozwiązaniem nie tylko na wakacje (wcześniejsze roczniki pokazywały już, że z czasem nabiera znacznie większej soczystości).

Kolejne dobre wino i etykieta z Winnicy Moderna. © Maciej Nowicki.

Nestor Kościański, kierujący drużyną Winnicy Moderna, potwierdził, że świetna jakość limitowanego Muscarisa 2017 nie była przypadkowa. Johanniter 2017 jest co najmniej tak samo dobry jak jego starszy o rok brat, ponownie łącząc delikatne jabłkowo-cytrusowe aromaty ze znakomitą kwasowością i mineralnością (♥♥♥♡). Fanów niebeczkowanego chardonnay powinna ucieszyć ta właśnie odmiana w debiutanckim wydaniu – Chardonnay 2017 to świeże, czyste owoce tropikalne i dobra równowaga (♥♥♥+). Wśród białych win warto też zwrócić uwagę na pełnego aromatów białych owoców Johannitera 2017 z Winnicy Chodorowa (♥♥♥, poprzedni rocznik opisywałem tutaj) i doskonałego, soczystego solarisa z Winnicy Słońce i Wiatr (Soley 2017 – to będzie przebój! ♥♥♥♡ ). Z kolei, kto w czasie zeszłorocznego Święta Młodego Wina w Sandomierzu, próbował młodego wina z Winnicy Spotkaniówka, nie będzie zaskoczony, że „dorosły” Hibernal 2017 po prostu obezwładnia nutami gruszki, mango i banana, prezentując przy okazji naprawdę dobrą strukturę. (♥♥♥+)

Kolejne, niezwykłe wino z WWT. © Maciej Nowicki.

Siłą każdej drużyny są także bardziej doświadczeni zawodnicy i w czasie festiwalu znalazłem kilku mocnych kandydatów do tej roli. Nie wiem, ile tajemnic skrywa jeszcze piwnica Rafała Wesołowskiego z Winnic Wzgórz Trzebnickich, faktem jest jednak, że po Gewürztraminerze 2015, możemy teraz sięgnąć po Rieslinga 2014 Pet-Nat (to określenie wyjaśniałem tutaj), pełnego charakterystycznych nut dojrzałego rieslinga (cytrusy, jabłko, nafta), z delikatnym musowaniem i odręcznym dopiskiem winiarza, na każdej z butelek (♥♥♥♡). W tym samym roczniku i bardzo zbliżonych aromatach (nieco więcej petrolu i cytrusów), za to w wersji spokojnej (Riesling 2014) prezentowała Winnica Saint Vincent i jest to zdecydowanie polecany zakup (♥♥♥♡). Wreszcie, jeden z moich ulubionych producentów z Małopolski – Winnica Zadora – wprowadził do gry swojego najlepszego zawodnika w czerwonych barwach – Rondino 2015 (100% rondo), ledwie muśniętego dębem (tydzień w węgierskiej beczce), z dobrym czerwonym owocem, wyraźną taniną i lekko pikantnym zakończeniem. (♥♥♥♡)

Każda drużyna ma swojego Rondino! © Maciej Nowicki.

W każdej drużynie musi być też indywidualista, może trochę odbiegający od standardowych schematów, za to potrafiący w pojedynkę rozstrzygnąć losy spotkania. Na ten tytuł niewątpliwie zasługują wina słomkowe z dolnośląskiej Winnicy de Sas. To nawet cała drużyna, bo tą metodą (polegającą na podsuszaniu gron na słomianych matach przed poddaniem ich fermentacji) powstają aż cztery wina, reprezentujące cztery różne szczepy: gewürztraminer, riesling, solaris i regent. Najbardziej spodobał mi się Oriolus 2017 (100-procentowy solaris o intrygującym połączeniu słodkiego owocu, wosku pszczelego i wyraźnych nut gryczanych w zakończeniu, ♥♥♥+), choć niewiele ustępuje mu Parus 2017 (riesling z akcentami słodkiej brzoskwini, skórki cytrynowej i przypraw, ♥♥♥+). Hipsterom, ale i wielbicielom odważnych połączeń w kuchni polecam Regenta 2017 – z mocną taniną i jedynym w swoim rodzaju aromatem gorzkiej marmolady z goździkami. (♥♥♥)

Tej etykiety nie przeoczycie! © Maciej Nowicki.

P.S. Etykieta Pet Nat 2016 z Winnicy Dom Bliskowice (samo wino opisywałem po raz pierwszy tydzień temu) z pewnością przejdzie do historii. Jej autorem jest znany ilustrator, Bartosz Kosowski. Część z 700 butelek powędrowała już do Berlina i Londynu, pozostałe rozchodzą się jak ciepłe bułeczki, choć zdecydowanie nie zgadzam się z producentem, że jest to wino na lato. Wyraźna struktura (1,5 roku na osadzie) i wciąż delikatny, młody owoc, predestynuje je bardziej do odłożenia na jakiś czas i powrotu doń w bardziej doniosłej chwili. Ja mam właśnie taki plan (75 zł). ♥♥♥♡

Winicjatywa i Ferment były patronem medialnym wydarzenia. Seminaria prowadziłem na płatne zlecenie organizatora.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.