Zefirek absolutu
W ostatnich numerach Fermentu Sławomir Sochaj i Ewa Rybak napisali podobne teksty, ten pierwszy o Majorce, ta druga o wyspie Tinos. Podobne w tym sensie, że oboje znaleźli na wyspach, choć tak od siebie oddalonych, to samo. Szczęście. Ostatecznie nic dziwnego, gdzie jak nie na wyspach czeka na nas euforia i pieni się ambrozja.
Ambrozja w postaci wina, innych okoliczności autorzy nie precyzują. Tego wina. Sławek rozumie, że mówię o winie w kategoriach pogoni i zdobyczy: przez całe nasze winiarskie życie uganiamy się za łupem niczym donżuan i gdy już wydaje się, że tym razem zostaniemy z ostatnią zdobyczą w jednym łożu na zawsze, ruszamy dalej w tyleż beznadziejne (bo bezkresne), co wspaniałe poszukiwanie. Ewa opowiada podobnie o szukaniu igły w rogu siana, o szukaniu tego wina ukrytego w piramidalnym stosie butelek.
No i proszę, stało się, igła się znalazła i na Majorce, i na Tinos. Igła Ewy pochodzi z Domaine de Kalathas, gdzie, jak pisze, „szalony Francuz Jerôme wytwarza wino z lokalnej odmiany aspro potamisi”. Iluminacją dla Sławka było wino Torre des Canonge z lokalnej odmiany giró ros autorstwa Toniego Gelaberta.
Zaloguj się
Zaprenumeruj już teraz!
i zyskaj dostęp do treści online, zniżki na imprezy oraz szkolenia winiarskie!