Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

#Wywiad: Grzegorz Kasdepke

Komentarze

Z Grzegorzem Kasdepke, Kawalerem Orderu Uśmiechu, jednym z najsłynniejszych polskich autorów książek dla dzieci i młodzieży, rozmawia Inka Wrońska

Grzegorz Kasdepke. © Iwona Kapłan

Literatura lubi wino. Bohaterowie książek chleją na umór, delektują się wytwornie, albo przynajmniej podstępnie przyprawiają wino arszenikiem. A ty, biedaku, jesteś pisarzem dla dzieci – i nie możesz pisać o alkoholu.

Fakt. W książkach dla dzieci za dużo alkoholu się nie polewa, ale trochę jednak tak. A już na pewno jest w literaturze dla młodzieży. Sam zresztą mam na koncie literacko-alkoholowy wyskok: w Poradniku hodowcy aniołów mama głównej bohaterki opróżnia butelkę wina za butelką, co jest początkiem książkowego konfliktu. W literaturze dla najmłodszych często jest tak, że zły charakter nałogowo pali i pije, choć z reguły nie wino, tylko coś mocniejszego. Mój detektyw Pozytywka, który w maju skończył 47 lat (bo jest w moim wieku), to bohater dobry, więc nie popija, chyba że herbatkę – za to Martwiak, szwarccharakter, ewidentnie coś chla. Występują u niego wszelkie kacowe objawy: bladość, przekrwione oczy, nieświeży oddech. Podobnie jest na przykład u Nienackiego. Pan Samochodzik, ormowiec, którego ewidentnie pociągają harcerze, raczej nie używa alkoholu (chyba że robi to w ukryciu). Ale jego przeciwnik, elegancki, acz nikczemny Batura, złodziej skarbów kultury polskiej – o, ten to nie ma hamulców! Pali cygara jak smok i pije koniaki.

Czasami jednak po alkohol sięgają ci dobrzy – bo od każdej reguły są wyjątki. Weźmy takiego bosmana Nowickiego z powieści Szklarskiego: jest męski i jowialny, choć niespecjalnie mądry, ma gołębie serce, ale jak trzeba, to przywali. No i on pije rum Jamajka. Ten rum kiedyś uratował mu życie – strzałka wypuszczona z dmuchawy przez okrutnego dzikusa wbiła się bosmanowi nie w pierś, a w piersiówkę. Dobrze to sobie zapamiętałem, i gdy tylko byłem w stanie nabyć rum Jamajka, natychmiast to zrobiłem. Wprawdzie nie mam pewności, czy to był ten sam rum, ale piłem go z dużą przyjemnością.

Alkohol jest też w lekturach szkolnych dla młodzieży, wystarczy zajrzeć do Sienkiewicza. A mity greckie? Bogowie stale piją nektar i ambrozję (założę się, że nie w wersji zero procent). Kiedy pytaliśmy panią w podstawówce, co to właściwie jest, odpowiadała niechętnie. Dionizje też omawiała półgębkiem, szybko jednak odkryliśmy, że w orszaku Dionizosa raczono się winem. Długo myślałem, że to było wino z truskawek.

Dalsza część tekstu dostępna tylko dla prenumeratorów Fermentu

Zaprenumeruj już teraz!
i zyskaj dostęp do treści online, zniżki na imprezy oraz szkolenia winiarskie!

Zaprenumeruj!