Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

#Wywiad: Paweł Gąsiorek

Komentarze

Z Pawłem Gąsiorkiem, właścicielem Domu Wina – jednej z pierwszych polskich firm importerskich, która dociera do konsumentów w całym kraju – o rodzimym rynku rozmawia Kuba Janicki.

Paweł Gąsiorek. © Anna Miodońska

Mam nadzieję, że się nie obrazisz – chciałem zapytać cię o trzy zdjęcia z twojego Facebooka. Pierwsze pochodzi z 1984 roku, z Rzymu, z audiencji u Jana Pawła II – stoisz na nim w harcerskim mundurze obok papieża.

W wieku dwudziestu pięciu lat byłem bardzo czynnie zaangażowany w harcerstwo – najpierw jako harcerz, a potem instruktor w Niezależnym Ruchu Harcerskim. Zorganizowaliśmy wtedy nielegalną pielgrzymkę do Rzymu, taką na dwa nieklimatyzowane ikarusy. Jechaliśmy do tego Rzymu przez ileś dni, a po drodze zatrzymaliśmy się na noc w Weronie, w zaprzyjaźnionym z naszym kapelanem seminarium duchownym. Był lipiec, wakacje, seminarium było puste, więc pozwolono nam spać w salach kleryków i ugoszczono kolacją. Prosta włoska kuchnia, makaron z sosem pomidorowym, a do tego oczywiście stołowe czerwone wino. Skonfundowane naczelnictwo wyjazdu natychmiast kazało je zabrać ze stołów i podać w jego miejsce wodę. W harcerstwie jest taki zwyczaj, że nie mówi się „smacznego”, tylko śpiewa wspólnie przed posiłkiem jakąś piosenkę. My wtedy śpiewaliśmy Chodźcie jeść, Zbawca woła, w której padają słowa „on wino z wody uczynił” – i śmialiśmy się, że nasz przełożony, druh Wcisło, uczynił cud zupełnie odwrotny.

Uważałem i nadal uważam to za absurd i niepotrzebną ortodoksję. Wszyscy byli dorośli, każdy mógłby sam zadecydować, czy chce się napić wina, czy nie.

I tak oto w harcerzu zakiełkowało ziarno wewnętrznego buntu, z którego wyrosła potem prężna działalność na polskim rynku wina oraz jakościowych alkoholi mocnych…

Harcerstwo to było całe moje życie, ale w wieku dwudziestu pięciu lat doszedłem do wniosku, że nie chcę zostać kolejnym wiecznym harcerzem, że to jest jednak organizacja młodzieżowa, a ja już młodzieżą powoli być przestaję. Ale póki działałem w ruchu, zawsze mi przeszkadzał ten dziesiąty punkt Prawa Harcerskiego, który traktuje o zakazie picia i palenia. Nie dlatego, że sam miałem ochotę pić i palić – nigdy nie paliłem i dopóki byłem w harcerstwie praktycznie nie piłem, wszyscy się dziwili, że nawet kieliszka szampana na sylwestra nie chcę, ale to była kwestia zasad. Nie tego, czy mam ochotę, albo czy ten kieliszek może mi zaszkodzić, ale zasad.

Dalsza część tekstu dostępna tylko dla prenumeratorów Fermentu

Zaprenumeruj już teraz!
i zyskaj dostęp do treści online, zniżki na imprezy oraz szkolenia winiarskie!

Zaprenumeruj!