Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

#Ludzie: Grzegorz Jach

Komentarze

20120928-000526.jpg

Grzegorz Jach

W biznesie winiarskim od ponad 10 lat. Współtwórca marki Centrum Wina. Wprowadził na rynek polski wina, które zajmują widoczne miejsca na półkach sklepów i w kartach restauracji. Działa w Stowarzyszeniu Sommelierów Polskich, choć jako kelner pracował jedynie przez tydzień w Londynie. Prywatnie właściciel labradora o imieniu Barolo. Lubi wino.

Dlaczego wino?

Do świata wina wchodziłem dwa razy – po raz pierwszy, gdzieś na początku lat 90., kiedy pracowałem w sklepie z płytami i dostałem elegancki album „Wina świata”. Zaintrygowały mnie te miejsca, wspaniałe krajobrazy winnic, nieznane nazwy, ale i przyjemność, która wyłaniała się z tej obcej mi wtedy rzeczywistości. Na początku książki autorzy wymienili najważniejsze szczepy. A że wśród nich było chardonnay, nietrudno było znaleźć go w osiedlowym samie zaetykietowane pod marką Sophia. Pijaliśmy je z moim dobrym przyjacielem i słuchaliśmy nowych płyt. Parę lat później, kiedy pracowałem w koncernie alkoholowym na jakiejś kolacji moja zwierzchniczka ze Szwecji wybrała wino z karty. Nie zapomnę tej sytuacji, kiedy kelner podaje jej wino (to chyba był riesling), ona przyjrzała dokładnie się temu, co nalane we szkle, mocno zakręciła tym kieliszkiem, ze znawstwem powąchała, spróbowała i się uśmiechnęła… Boże, ja byłem zaczarowany tą sceną! Od tego momentu wiedziałem, że też tak chcę! Bo wino to przyjemność!

Mój ulubiony region winiarski to…

Burgundia, tęsknię też do Bordeaux, Paarl i Kalifornii.

Gdy myślę o reinkarnacji, to jestem szczepem

Jeśli jest reinkarnacja, to mogę być różnymi szczepami i jestem mozaiką szczepów: środkowoeuropejskim pinotem w kupażu z rieslingiem i grunerem, waszyngtońską hybrydą shiraza i chardonnay, sycylijsko-pantelleryjskim frappato pomieszanym z muszkatem. Chciałbym być jeszcze szampanem, wiadomo z jaką dominacją!

Na co dzień piję wino…

Staram się nie pić wina codziennie, ale kiedy korzystam z tego dobrodziejstwa, lubię poznawać coś nowego. Nie wydaję więcej niż 80 zł za butelkę. Praca w tej branży ma swoje przywileje…

Wino, które zmieniło moje życie…

Najpierw Beaujolais Nouveau pite na przyjęciu organizowanym gdzieś pod koniec lat 90. przez Klub Warszawski w Bristolu (pachniało świeżym chlebem, boskie!). A potem Gruner Veltliner z rocznika 1971, które Peter Dolle otworzył dla mnie w swojej piwnicy!

Najwięcej wydałem na butelkę…

Nie pamiętam, ale nie więcej niż 100€.

Wino i jedzenie – warto łączyć?

Tak, warto, ale myślę, że ważniejsza jest kompania do tego układu – dobre towarzystwo.

Najtrudniejsze w winie jest…

Interesująco opowiadać o winie, tak żeby nie zanudzić na śmierć, nie przygnieść enologią słuchaczy, którzy o winie nie mają zielonego pojęcia, a wciągnąć ich do tej opowieści już na zawsze. Przecież to mogą być nasi nowi klienci!

Butelka, o której marzę

Butelka ze starego rocznika z własnej winnicy.

Ludzie piszący o winie nadużywają słowa…

„To wino mogłoby być lepsze” albo „tańsze”.

Przyszłość wina to…

Leszek Kołakowski powiedział, że nie ma przyszłości. „No future” powtarzała pewna subkultura, ale profesor i punkowcy mieli co innego na myśli. Możemy sobie antycypować, jak będzie. Firmy snują plany, wyliczają, opracowują scenariusze, ważą ryzyko, a rzeczywistość robi swoje i nie zawsze zgodnie z naszymi przewidywaniami. Ja stawiam na to, że wybór win będzie się jednak zmniejszał, biznes konsolidował, niektóre stare rodzinne winiarnie nie poradzą sobie na rynku. Globalizacja, dzięki której dziś możemy próbować wina od małego wytwórcy z Tasmanii czy Patagonii, spowoduje, że będzie coraz mniej win tzw. autorskich, a coraz więcej wykreowanych przez winiarza, na zlecenie specjalistów od brandingu. Na rynek wejdą nowi producenci: Brazylia, Chiny, a może Indie. Miła to wizja?

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Krzysiek

    To dziwne, że Pan Grzegorz spodziewa się mniejszego wyboru win w przyszłości, biorąc pod uwagę, że obecnie ilość producentów, dostępność i różnorodność jest chyba największa w historii można pokusić się o twierdzenie, że(jeśli przewidywania z wywiadu okażą się prawdziwe) żyjemy w apogeum rozwoju winiarskiego świata i najlepszym dla konsumenta okresie.

  • Bogdan

    Do tego niezwykle interesującego, nie tylko pod względem intelektualnym reportażu o świecie win, dochodzi uśmiech Mona Lisy na twarzy Autora.
    W takim towarzystwie wszystkie wina muszą nabierać wyjątkowego smaku i zapachu.