#Wywiad: Agata Wojda
Wino o smaku krwi? W biały dzień? Z największą przyjemnością! Z Agatą Wojdą, szefową kuchni w Fest Porcie Czerniakowskim, rozmawia Inka Wrońska
Jak gotuje Wojda?
Prosto, zrozumiale, z dobrych składników. Bezpiecznie i komfortowo. Kuchnia polska i europejska, dalej nie lubię się wychylać.
A co z winem?
To samo. Preferuję wina z naszego regionu, zimnolubne. Moim pierwszym w życiu był niemiecki Liebfraumilch, niebieski z Madonną. Teraz bym tego nie wypiła, choć w Niemczech wciąż gustuję. Oprócz tego Węgry, Austria, Słowenia, Morawy; z Włoch – Piemont. Upodobania ciągle mi się zmieniają, więc niektóre szczepy co jakiś czas idą w odstawkę – teraz na czarnej liście są gewürztraminery i rieslingi.
Czemu rieslingi?
Bo przestałam lubić naftę.
Nie każdy riesling pachnie naftą.
To prawda. Więc dobrze, nie przekreślam ich, po prostu mają chwilową przerwę. Dla mnie wino jest związane ze smakiem jedzenia, z sezonem, z porą roku. Dlatego latem chętnie je piję, tak samo jak lekką, orzeźwiającą Portugalię albo wulkaniczną Sycylię. Jesienią automatycznie odsuwam białe i bąbelki – szukam czegoś cięższego, gęstego, beczkowego, otulającego, pachnącego wanilią, dobrego do picia przy kominku. Zdarza mi się wtedy sięgnąć nawet po Chile. W tym roku ciepło było jeszcze pod koniec października, więc nie wiedziałam, co robić: wracać do tego białego, czy nie wracać?
Zaloguj się
Zaprenumeruj już teraz!
i zyskaj dostęp do treści online, zniżki na imprezy oraz szkolenia winiarskie!