Włoskie odkrycia
Od Dolomitów po Etnę, między Gardą, a Zatoką Tarencką, od nebbiolo po nero di troia – kolejna edycja Italian Taste Summit, kameralnej imprezy B2B stanowiącej swoisty przegląd tego, co dzieje się na włoskiej scenie winiarskiej, nie zawiodła.
Głód dużych imprez targowych w sezonie 2020/2021 we Włoszech (dwa razy z rzędu nie odbyło się np. w normalnym terminie Vinitaly w Weronie) sprawił, że dużą popularnością zaczęły cieszyć się wydarzenia przygotowywane na mniejszą skalę, łatwiejsze do zorganizowania w reżimie pandemicznym. Z punktu widzenia krytyka winiarskiego, ale też chyba i zainteresowanych penetracją rynku importerów, spotkania tego typu, gdzie człowiek porusza się zgodnie z zaplanowanym precyzyjnie rozkładem jazdy i zamiast tracić czas na długie przemarsze między pawilonami, po prostu przesiada się od stolika do stolika, wydają się dużo bardziej efektywne.
Italian Taste Summit zorganizowany w połowie lipca przez mieszkającą we Włoszech Polkę, Joannę Miro miał miejsce nad Jeziorem Garda, w gościnnych progach winiarni Borgo La Caccia, producenta lugany, m.in. intrygującej, dojrzewającej 5 miesięcy w amforze Inanfory. W imprezie udział wzięło ponad trzydziestu producentów z całych Włoch. Oto moje odkrycia.
Pozostając nad największym włoskim jeziorem warto wspomnieć o Le Morette z San Benedetto, producencie świetnych lugan: Benedictusa i dobrze starzejącej się Riservy oraz intrygujących win z Valpolicelli (w tym amarone) sprzedawanych pod marką Corte Volponi.
Skoro o nieodległej Valpolicelli mowa, nie sposób pominąć ekologicznych, pakowanych do lekkich butelek, nieco szalonych win Massimago, świetnego producenta z Mezzane di Sotto. Miesiąc po ITS miałem okazję odwiedzić osobiście tę winiarnię i wkrótce poświęcę jej osobny, dłuższy tekst.
Dobrze zaprezentował się zwyżkujący z roku na rok Monviert z Friuli Colli Orientali. Jego Ribolla Gialla, Refosco, a zwłaszcza Friulano, Schiopettino i Picolit to wina znakomite, pełne lokalnego charakteru, ale z międzynarodowym obyciem. Trafiły do oferty trójmiejskiego importera Winers i wkrótce mam nadzieję opisać je szczegółowo.
W portfolio Winers (część oferty ma też Mille Sapori) od kilku lat jest też inny uczestnik szczytu, znany polskim enofilom Endrizzi z Trentino. Rodzinna firma działa równolegle na kilku polach i wszędzie osiąga doskonałe rezultaty. Pierwsze (prywatnie cenię sobie tę część gamy najbardziej) to wina musujące, długo dojrzewające na osadzie, niezwykłej klasy, należące do ścisłej włoskiej czołówki w kategorii bollicine. Drugie – robione u podnóża Alp różne interpretacje teroldego, ze słynnym Gran Masetto na czele, trzecie – toskański projekt rodziny w Maremmie, gdzie z międzynarodowych odmian (niekiedy w towarzystwie sangiovese) powstają m.in. znakomite Gran Serpaia czy Mèria.
Dobrze było spotkać też starych znajomych. Marina Marcarino, na co dzień prowadząca świetną winiarnię Punset w Barbaresco i prezydentka piemonckiego konsorcjum Albeisa jest od lat orędowniczką winiarstwa ekologicznego. Nad Gardą pojawiła się jako reprezentantka stowarzyszenia ekologicznych producentów Vintesa. Oprócz własnych kapitalnych Barbaresco Riserva i Campo Quadro z dyskusyjnego rocznika 2014 pokazała wina innych członków Vintesy – m.in. genialne Brunello di Montalcino 2016 od Loacker – Corte Pavone, zmysłowe rosso piceno Masciù 2019 od Campo di Maggio czy pięknie ułożone apuliańskie Nero di Troia 2018 z Antica Enotria.
Prawdziwym odkryciem ITS okazał się dla mnie Pietro Cassina z Górnego Piemontu. Właściciel garażowej winiarni, posiadacz 7 ha winnic w apelacjach Lessona i Coste della Sesia robi intrygujące wina z odmian erbaluce (soczysty, musujący Brut), vespolina (Tèra Rùssa), przede wszystkim zaś nebbiolo. Za etykietami takimi jak Severina, Ciuèt, Pidrin czy Tanzo kryją się ekscytujące, napięte, wielowymiarowe wina z tego szczepu, o innej jednak koncentracji i ekspresji niż w Langhe.
Z Langhe zaś świetnie pokazały się wina z pojedynczych cru w Barolo i Barbaresco (Sorì Montaribaldi, Ricü, Borzoni, Palazzina) od Montaribaldi – rasowe, eleganckie, klasyczne i długowieczne.
Imprezę uzupełniły pionowe degustacje win: bordoskiego kupażu (z 10 proc. refosco) Ovalis z winiarni Ronco Margherita z Wenecji Julijskiej, Lugana Riserva z Le Morette wreszcie niezrównanego amarone Vaio Amaron od Serego Alighieri (2013, 2008, 2003, 1997). Pojawiły się znane też w Polsce sycylijskie wina Firriato (piękne nero d’avola Harmonium); smakowała mi trydencka interpretacja kupażu rodem z bordoskiego Prawego Brzegu Fojaneghe, z należącej do rodziny Masi posiadłości Bossi Fedirgotti; zaintrygowało skoncentrowane, oleiste, dojrzałe friulańskie sauvignon Terre di Rosazzo Scacco al Re od Cantarutti. Pozostaje mieć nadzieję, że wiele z tych win pojawi się wkrótce także i na polskim rynku.
Na wydarzenie podróżowałem na zaproszenie organizatorów.