Wino (nie) dla Trumpa
Jak na kogoś, kto nie pije alkoholu, Donald Trump zaskakująco często gości na łamach mediów piszących o winie. I to niekoniecznie dlatego, że jest właścicielem winnicy (Trump Winery w Wirginii).
Ostatnio sporo zamieszania zrobił jego komentarz nt. planów wprowadzenia we Francji podatku cyfrowego, który obejmie amerykańskie firmy technologiczne. Przy okazji nie odmówił sobie też uszczypliwości, stwierdzając, że wina francuskie są gorsze od amerykańskich.
France just put a digital tax on our great American technology companies. If anybody taxes them, it should be their home Country, the USA. We will announce a substantial reciprocal action on Macron’s foolishness shortly. I’ve always said American wine is better than French wine!
— Donald J. Trump (@realDonaldTrump) July 26, 2019
To nie pierwszy raz, kiedy amerykański prezydent wykorzystuje temat wina do rozgrywek dyplomatycznych. Pod koniec zeszłego roku wywołał falę komentarzy tweetem, w którym skrytykował fakt, że cła na wina amerykańskie sprowadzane do Francji są znacznie wyższe niż te na wina francuskie sprowadzane do USA. Nawiasem mówiąc te ostatnie uznał jeszcze wtedy za doskonałe.
On Trade, France makes excellent wine, but so does the U.S. The problem is that France makes it very hard for the U.S. to sell its wines into France, and charges big Tariffs, whereas the U.S. makes it easy for French wines, and charges very small Tariffs. Not fair, must change!
— Donald J. Trump (@realDonaldTrump) November 13, 2018
Obserwatorzy zwrócili uwagę, że zapomniał przy tym dodać kilku istotnych szczegółów. Po pierwsze, stawki celne na wina z państw trzecich są ustalane przez całą Unię Europejską, a nie konkretne kraje członkowskie. Po drugie, ich wysokość zależy od zawartości alkoholu, a na tym tle wina amerykańskie „radzą sobie” nieco lepiej niż francuskie. Po trzecie, dysproporcja między popularnością win francuskich w USA a ich amerykańskich odpowiedników we Francji ma źródło nie w polityce celnej, a w ogromnym popycie na szampany i spółkę wśród Amerykanów. Za ocean trafia blisko 1/4 eksportu win francuskich. Przy okazji wypowiedzi Trumpa nie obyło się bez kąśliwych żartów, wśród których prym wiodła trawestacja jego wyborczego hasła „Make America Great Again” – „Make America Grape Again”.
Wiele komentarzy wzbudził inny żart, który pojawił się w czasie ostatniej wizyty w Białym Domu Beniamina Netanjahu. Izraelski premier oświadczył Trumpowi przed kamerami, że przywiózł mu skrzynkę doskonałego wina ze Wzgórz Golan. Zapytał też, czy w związku z tym, że prezydent USA nie pije wina, może oddać ją jego personelowi. Trump przytaknął, a Netanjahu zażartował, iż ma nadzieję, że nie spowoduje to wszczęcia śledztwa. Ten niewinny z pozoru akcent miał być z jednej strony wyrazem wdzięczności za uznanie przez Trumpa władzy Tel Awiwu nad Wzgórzami Golan, a z drugiej – pstryczkiem w nos prokuratora generalnego Izraela, który podejrzewa Netanjahu o korupcję – przyjmowanie drogich prezentów, w tym skrzynek szampana, od pewnego miliardera. Według niektórych hojność ta była nadmierna i dość zagadkowa, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę, że izraelski premier także stroni od alkoholu.
Wygląda na to, że im więcej abstynentów na szczytach władzy, tym większa szansa na obecność tam winnych wątków.