Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

#Gdzie na wino: Warmia i Mazury

Komentarze

Jedziesz nad jeziora? Weź ze sobą wino! Ta prawda sprzed lat na szczęście się zdezaktualizowała.

Piętnaście lat temu w sklepie spożywczym w Rucianem-Nidzie przecierałem ze zdumienia oczy, dostrzegłszy na półce Mas La Planę Miguela Torresa. Bywalcy pobliskiej mariny twierdzili, że to ukłon w stronę żeglarzy z Warszawy i że podobne, „grube” flaszki pojawiają się w przyportowych delikatesach sezonowo, ciesząc się sporą popularnością. Rozmawiałem wówczas z jednym z importerów z północnej Polski, który rozpoznał i zdiagnozował problem. Chciał nawet starać się o tymczasową licencję na sprzedaż wina w Rucianem, wiedząc, że w lipcu i sierpniu klientów mu nie zabraknie. Na zamiarach niestety się skończyło.

Dziś na szeroki, przede wszystkim zaś oryginalny wybór na Warmii i Mazurach liczyć nie możemy. W wielu miejscach dostaniemy jednak wina solidne, od uznanych producentów, z odmian i regionów cieszących się w Polsce popularnością. Jeśli więc nie zabieracie zapasów z własnej piwniczki, przygotujcie się na wakacje z sauvignon blanc i primitivo.

Hotel BoNiFacio. © Hotel BoNiFacio

BoniFaCio na Północnym Mazowszu

Po drodze na Mazury, w okolicach Płońska, zaledwie godzinę jazdy samochodem z Warszawy, leży ukryte w lasach pradoliny Wkry BoniFaCio. Gdyby nie dojmująco równinny charakter Północnego Mazowsza, można by je pomylić z nowoczesnym alpejskim hotelem w Południowym Tyrolu. Nic w tym dziwnego, jeśli weźmie się pod uwagę fascynacje właścicieli. Grupa BFC od blisko dwóch dekad organizuje specjalistyczne wyjazdy narciarskie do Włoch.
Prosta, minimalistyczna forma i jasne przestronne wnętrza – to najważniejsze cechy budynku. Hotel ma rozbudowaną bazę sportową, spa, baseny, pełnowymiarowe boisko piłkarskie, na pobliskiej Wkrze organizowane są spływy kajakowe.

Osobny rozdział tworzą w BoniFaCio wino i gastronomia. Szefem kuchni jest tu Dariusz Ratuszniak hołdujący zasadom slow foodu. Rolę sommeliera pełni menedżer restauracji, Mateusz Podgórski. Zamiast karty win goście mają do dyspozycji wielki regał, na którym 180 butelek ustawiono według jasno określonych cen: 70, 90, 120 i 140 zł. Oprócz tego jest w restauracji witryna z droższymi winami z kategorii ultra premium. Na „cenowym” regale dominują etykiety z Włoch, Hiszpanii, Francji i Nowego Świata oraz z Polski (Turnau, Srebrna Góra), a także z Mołdawii. To zwykle dobrze znane, solidne marki z mainstreamu. Marża jest bardzo rozsądna. Podgórski podkreśla, iż ma pełną świadomość, że w okolicach hotelu nie ma szansy uzupełnienia zapasów winnych, a lokal ma służyć również jako sklep dla tych, którzy chcieliby zabrać butelkę do pokoju czy na piknik.

Hotelowa restauracja organizuje wieczory pod hasłem Darek & Chefs/Mateusz & Przyjaciele, w czasie których szef kuchni przygotowuje kolację we współpracy z zaprzyjaźnionymi kucharzami, sommelier dobiera zaś wina i opowiada o nich gościom w towarzystwie specjalistów z szeroko pojętej branży (winiarzy, sommelierów, krytyków winiarskich).

Hotel Marina Club. © Hotel Marina Club

Marina Club na Jeziorze Wulpińskim

Nowoczesny, przestronny hotel zajmuje malowniczy półwysep na Jeziorze Wulpińskim, na południe od Olsztyna. Właściciele nie ukrywają, że w Marinie dominuje klient korporacyjny, ale w weekendy przyjeżdża tu wielu miłośników natury, kuchni i dobrego wina z Warszawy, Łodzi czy Gdańska.

Oprócz standardowej hotelowej restauracji Portobello działają tu jeszcze dwa lokale. Pierwszy z nich, restauracja Taste it Slow skupia się na kuchni regionalnej i sezonowej, choć zdarzają się w niej dania o międzynarodowym charakterze. Zjemy tu zatem orkiszowe pierożki nadziewane kaczką czy cynaderki w sosie szalotkowym, ale i flambirowany brandy stek z polędwicy podawany z bulgurem czy australijską zupę rybną z mleczkiem kokosowym. Szef kuchni przygotowuje też sezonowe menu degustacyjne.

Na brzegu jeziora działa sezonowa tawerna Marina Lake serwująca przekąski. Kuchnia przygotowuje też kosze piknikowe.

Karta win (z której można korzystać w całym kompleksie) jest krótka – obejmuje ok. 25 pozycji. Sporo tu Nowego Świata i Hiszpanii, dużo sauvignon blanc, verdejo, tempranillo, a więc win lubianych przez szeroką publiczność i łatwych. Wśród najciekawszych znajdziecie Clos Berenguer z Prioratu czy patagońskie pinot noir od Saurusa. Poza wyjątkami obowiązuje pięć cen win: 89, 99, 109, 119 i 129 zł za butelkę. Najwięcej trzeba zapłacić za bąbelki: 289 zł za franciacortę Cuvée Brut Bellavisty i 10 złotych więcej za Cordon Rouge Brut Mumma.

Hotel Przystań w Olsztynie. © Hotel Przystań.

Przystań w Olsztynie

Olsztyńska restauracja Przystań ma wiernych wyznawców od co najmniej kilkunastu lat. Menu oparte na słodkowodnych rybach, grzybach z warmińskich lasów i innych lokalnych produktach słynie nie tylko wśród miejscowych sybarytów. Co więcej, prawdopodobnie to najlepsze pod względem winiarskim miejsce na Warmii i Mazurach.

Przystań jest nowocześnie zaprojektowanym kompleksem hotelowym ze spa i salami konferencyjnymi oraz mariną. Leży na brzegu jeziora Ukiel, zwanego też Krzywym, w granicach Olsztyna, około 2 km od centrum miasta. Działają tu dwie restauracje: Port o charakterze azjatycko-europejskim i tradycyjna Przystań z kuchnią regionalną – tą drugą dowodzi Marcin Kowalewicz. Zamiast otrzymać kartę win, goście zapraszani są do przeszklonego, klimatyzowanego pokoju obok restauracji, gdzie mogą wybrać butelkę do posiłku albo na wynos. Te pierwsze oferowane są w cenach detalicznych, do wypijanych w restauracji dolicza się 20 proc. korkowego. W ofercie jest ok. 320 win z całego świata, z portfolio ośmiu importerów. Wybór, zarówno pod względem siły poszczególnych marek, jak i roczników, jest zaskakująco duży. Znajdziecie tu starsze roczniki San Leonardo, brunello Campogiovanni, wina z Tenuty San Guido czy chianti classico od San Felice. Najjaśniejsze punkty hiszpańskiej części piwnicy to prioracki Vall Llach oraz riojy od Marqués de Murrieta. Dobra jest także selekcja z Chile z winami Casa Lapostolle i Carmen na czele. Gdy zaś zamówiłem na obiad pierogi z siekaną gęsiną, kelnerka sama z siebie przyniosła mi przyzwoitego czerwonego burgunda od Jadota.

W Przystani organizowane są cyklicznie kolacje z menu degustacyjnym i dobranymi do niego winami oraz warsztaty kulinarne ze wspólnym gotowaniem. Restauracja szczyci się własną oliwą z oliwek tłoczoną w środkowej Dalmacji.

Hotel Krasicki w Lidzbarku Warmińskim: nowoczesna kuchnia polska i solidny winiarski mainstream. © Hotel Krasicki

Hotel Krasicki w Lidzbarku Warmińskim

Ulokowany w rozległych wnętrzach XIV-wiecznego zamku biskupów warmińskich, dominuje nad kameralnym miastem. Historyczne mury zostały zgrabnie zaadaptowane na potrzeby nowoczesnego hotelu, centrum konferencyjnego i spa.

Szef miejscowej restauracji, Krzysztof Mazurek, inspiruje się historycznymi przepisami, które poddaje nowoczesnej interpretacji. W karcie nie brak potraw w rodzaju kaczki biskupów (wolno pieczona, podawana z sosem miodowo-bakaliowym oraz modrą kapustą i duszonym w śmietanie pęczakiem) czy dzyndzałków z hreczką i skrzeczkami (pierogi z kaszą gryczaną serwowane ze skwarkami z boczku). Karta win opiera się na jednym tylko importerze – Partner Center – i zawiera żelazną ofertę kilkudziesięciu solidnych win z Europy i Nowego Świata. Na plus zamkowej restauracji zapisać można bardzo rozsądne ceny butelek (większość kosztuje 69 lub 99 zł) oraz umieszczenie w karcie sugestii „dobranych par” kulinarno-winnych na wypadek nieobecności sommeliera.

Podróżujący w stronę Mazur podobny koncept znajdą w należącym do tej samej grupy hotelowej Zamku Ryn, gdzie dodatkowo goście mogą odwiedzić winiarnię w piwnicach i spróbować „domowego” wina Castello Ryn (sangiovese z Emilii-Romanii). W listopadzie odbywają się w Rynie Zamkowe Bachanalia, festiwal, podczas którego importerzy i producenci prezentują na dziedzińcu swoje wina. Degustacji towarzyszą seminaria oraz pokazy łączenia wina i jedzenia. Co roku na zamku organizowany jest też – pod patronatem Martella – Ogólnopolski Konkurs Młodych Talentów Sztuki Kulinarnej „L’Art de la cuisine Martell”.

Pałac i Folwark Galiny: piękno, spokój, świetne regionalne jedzenie i… primitivo. © Pałac Galiny

Pałac Galiny

Do Galin leżących zaledwie 20 km od granicy z Obwodem Kaliningradzkim jedzie się przede wszystkim na jedzenie. Tutejsza restauracja ma doskonałą prasę i cieszy się wielkim powodzeniem wśród miłośników regionalnej kuchni robionej „po domowemu”. Szeroki wybór pierogów, zup, jagnięcina, kaczka na kilka sposobów, wegetariańskie gołąbki czy kulebiak mają wiernych miłośników.

Postanowiłem zahaczyć o Galiny, żeby przekonać się, jak w takim miejscu prezentuje się karta win. No cóż… po pierwsze była i, jak na dość krótkie menu dań, okazała się dość pokaźna. Tyle że win, które przyszłyby sommelierowi na myśl przy przeglądaniu spisu potraw, jest w niej jak na lekarstwo. Dominują etykiety sprzedawalne i popularne, o czym szerzej piszę w felietonie Enoteka Pozezdrze, a więc sauvignony, aż trzy primitivo i zinfandel na dokładkę.

Galiny to urocze miejsce: piękny pałac nad stawem i ulokowany tuż obok odnowiony folwark. Miejsce jest bezpretensjonalne, obsługa ciepła – nie chce się wracać do Warszawy. Może gdybyśmy wszyscy gwałtownie zaczęli prosić tam o smukłe rieslingi i grüner veltlinery, o portugiesery, kékfrankose i pinot noiry, które z folwarcznym menu współgrałyby zdecydowanie lepiej niż ciężkie, bezkwasowe wina z Apulii, właściciele Galin poszliby po rozum do głowy. Trzeba próbować!

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.