Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Wild Wine Malbec 2018

Komentarze

Ten news rozgrzał do czerwoności polski świat wina: JNT Group ogłosiła w zeszłym tygodniu rynkową premierę serii win Wild Wine. Ambasadorem nowej marki został Piotr Stramowski.

Piotr Stramowski. © JNT Group.

Pierwsze wrażenie było bardzo pozytywne. Fakt, że polska firma postanowiła przetrzeć nowe ścieżki w marketingu winnym i wykorzystać wizerunek popularnego aktora, by trafić do ludzi nieinteresujących się na co dzień winem, przyjąłem z uznaniem. Problem pojawił się przy lekturze komunikatu prasowego. Warto zadać sobie trochę trudu, by przeczytać go w całości.

Znajdziemy w nim informację, że kolekcja jest „dedykowana mężczyznom”, a cały „wyjątkowy, innowacyjny projekt” ma „przekonać współczesnego mężczyznę, że picie wina to Męska Recz [pisownia oryginalna – red.]”. Dowiadujemy się też, że „Platforma komunikacyjna WILD WINE Męska Rzecz wiarygodnie przekonuje, o tym, że picie wina jest ‚męskie’, że pasuje do męskich wartości i męskiego stylu życia”, a kolekcja „została stworzona w ten sposób, by wina odpowiadały life stylowo na różne potrzeby nowoczesnych mężczyzn i pasowały do potraw najchętniej wybieranych przez nich, począwszy od krwistego steka, czy burgera, po pikantne krewetki”. JNT ujawniła też plany promocyjne: „działania promocyjne prowadzone będą również w miejscach, gdzie bywa współczesny mężczyzna: studiach tatuażu, czy barber shopach”.

Cytat aktora pokazuje, że kampania wzbudziła w grupie docelowej pozytywne emocje, zanim się jeszcze zaczęła: „Projekt WILD WINE od razu mnie zainteresował – mówi Piotr Stramowski. – Bardzo cenię spotkania w męskim gronie przy dobrej kuchni i winie. Poprzez tę współpracę chciałbym pokazać facetom, że picie wina doskonale pasuje do męskich wartości i męskiego stylu życia”.

Zadałem sobie sporo trudu, by w jakiś sposób usprawiedliwić pisanie w ten sposób o winie i płci w 2020 roku. Pomyślałem, że stoją za tym badania rynkowe, które pokazują, że pewna grupa mężczyzn nie kupuje wina, bo utożsamia jest z tym, co „niemęskie”. Wzięcie takich badań za punkt wyjścia kampanii nie byłoby niczym zdrożnym, podobnie jak zaangażowanie aktora, który może być kojarzony z tym, co ów segment uważa za „męskie”, na przykład steka, pikantnych krewetek, brody czy tatuażu. Pomijając kwestię, czy takie są rzeczywiście atrybuty „męskości” i czy w ogóle ich potrzebujemy, trzeba przyznać, że wykorzystanie ich we współczesnym marketingu jest dość powszechne, o czym dobrze wiedzą choćby branże piwowarska i gastronomiczna.

Problemem jest coś innego: to przede wszystkim, że autorzy komunikatu przekonują, że picie wina, szczególnie tego wina, jest „męskie”, a do tego robią to w sposób najbardziej łopatologiczny z możliwych. Drogie JNT Group, picie wina nie jest męskie, nie jest też kobiece. Jest przyjemnością, która łączy ludzi ponad wszelkimi podziałami. Co więcej, jednoznaczne przypisanie jednej płci jakiegokolwiek produktu, który nie jest z definicji męski lub kobiecy (jak np. trymer do wąsów) nosi znamiona dyskryminacji. Nawet jednak, jeśli przyjęliście, że część klienteli potrzebuje takiego messagingu, pamiętajcie, że czytają to wszyscy. Nie można pod koniec drugiej dekady XXI wieku wyciągać z szafy słusznie zapomnianych stereotypów, a do tego sugerować, że rynek wina jest zdominowany przez kobiety. Nawet jeśli istnieją badania pokazujące, że to one stanowią większość konsumentów wina, nie jest to większość, która usprawiedliwiałaby wytaczanie takich dział z pozycji mniejszościowych. Udała Wam się rzecz bardzo rzadka: w kilku zdaniach nagrabiliście sobie zarówno u kobiet, jak i u mężczyzn. Trochę niezręcznie mi mówić o tych oczywistościach, kończę więc część krytyczną.

A teraz część pozytywna.

Sięgnąłem po jednego z tych „dzikusów” – Bodega Sin Fin Mendoza Wild Wine Malbec 2018. Jest rozlewany w Polsce, a z kontretykiety dowiadujemy się, że to idealne „steak wine”. W porównaniu do wielu marketowych malbeków jest lżejszy, bardziej pijalny i pozbawiony nachalnych nut dębowych. Dominuje w nim aromat czerwonych owoców (wiśnia, truskawka), któremu towarzyszą nuty jeżyny, pestkowe i balsamiczne. Jest soczysty, gładki i wyposażony w satysfakcjonującą kwasowość. W przeciwieństwie do tego, co mogłaby sugerować etykieta, nie ma tu dzikości, nie ma też rock and rolla, jest za to niezły, komercyjny styl, całkiem na czasie. Za tę przyjemność trzeba jednak sporo zapłacić: 34,99 zł♥♥♡

Wino do kupienia w sklepach Carrefour.

Maciej Nowicki stworzy wkrótce obszerny materiał wideo z jednego z miejsc docelowej promocji – studia tatuażu albo barber shopu.

Źródło wina: zakup własny autora.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Bardzo martwi mnie ta polit-poprawnosciowa nagonka z pierwszej części artykułu. Nawet jeśli w pewnej mierze można się zgodzić z p. Sochajem ( łopatologia twórców tego pomysłu a brak jakiejkolwiek finezji) to idę o zakład , że ta nagonka jest przede wszystkim z uwagi na to, że ktoś ośmielił się grać kartą „męskości” i to jak sam Pan Sochaj przyznaje w 2020r. , kiedy to stereotypy (!!!) powinny być już dawno w szafie.
    Idę o zakład, że w redakcji Winicjatywy nikt by się nawet nie zająknął z krytyką, gdyby jakaś firma wypuściła serię wina dedykowane kobietom.

    • (Blogger)

      Marek Hnatyk

      Wyjątkowo się zgadzam Panie Marku ;)

    • (Winicjatywa)

      Marek Hnatyk

      Przegrałby Pan ten zakład. Niejednokrotnie krytykowaliśmy utrwalanie stereotypów „męskiego” i „kobiecego” wina. Gdyby chodziło o wino, które jest „kobiece i pasuje do kobiecych wartości i kobiecego stylu życia” moja reakcja byłaby taka sama. Jeśli w powyższym tekście zamienimy „mężczyzn” na „kobiety” i „męskie” i „kobiece” niewiele w gruncie rzeczy się zmieni.

  • Równouprawnienie równouprawnieniem, a życie życiem. Faktem jest że wino często jest trunkiem „dla pań”. Stereotypy znikąd się zazwyczaj nie biorą. Tyle życie. Marketing bywa lepszy i gorszy. Ten opisywany brzmi topornie. Kuślawo złożone stereotypy połączone z produktem, który ufając Redaktorowi, brzmi raczej jak typowy trunek dla początkującego winopijcy, pozbawiony jakiejkolwiek zadziorności (kwasowość, tanina, wytrawność), która ewentualnie mogłaby się kojarzyć z „męskością”.
    Jak ulał pasuje pod założoną tezę tym, którzy twierdzą (słusznie czy nie) że usiłuje się obecnie wyeliminować klaaycznie męskie cech i stworzyć w miejsce samca odbiorcę wyrobów- dandysa.

    • Grzegorz Żak

      A propos przełożenia stereotypów na rzeczywistość. Śledząc przez kilkanaście lat zagraniczne fora internetowe poświęcone winu to z moich obserwacji wynika, że kolekcjonerzy wina czyli osoby kupujące wina szlachetne pod katem konkretnych apelacji i roczników to w 99% przypadków mężczyźni. Te 99% to i tak napisałem z ostrożności bo w zasadzie to 100% ale z pamięci mogła mi umknąć jakaś kobieta kolekcjoner ale nawet jeśli takie są to w zasadzie dlatego, że przy mężu kolekcjonerze wina same zostają niejako wciągnięte w temat. Chyba nawet więcej jest kobiet wśród wędkarzy czy modelarzy( sklejanie modeli samolotów czy czołgów) niż wśród kolekcjonerów wina. Drogie szlachetne wina to jest prawdziwy bastion męskości.

      • Marek Hnatyk

        Jak zwykle czym innym jest odbiorca masowy, a czym innym jakościowy. Odbiorca świadomy to jeszcze inna rzecz. To że ktoś kupuje, albo pije nie oznacza od razu że potrafi docenić. Ale to znowu temat rzeka.

      • (Winicjatywa)

        Marek Hnatyk

        Bardzo możliwe, że to trafne spostrzeżenie. Natomiast śledząc od lat najpopularniejsze konta firmowe w różnych mediach społecznościowych i najaktywniejsze pod względem marketingu winiarskiego marki, trudno nie spostrzec, że w 99% wzrost konsumpcji wina na świecie w przedziale wiekowym 18–30 lat napędzają dziś kobiety (piszę z ostrożności, pewnie to 100%, choć mógł mi umknąć jakiś młody chłopak winoman, w zasadzie dlatego, że przy dziewczynie się wciągnął w prosecco i szampany).

        • Wojciech Bońkowski MW

          Jeśli chciał Pan pomóc koledze z redakcji to niestety się Pan spóźnił ;-)
          A na przyszłość może warto, żeby Pan wprowadził zakaz komentowania artykułów redakcyjnych to nie będzie kłopotu z opiniami internautów?

          • (Winicjatywa)

            Marek Hnatyk

            Ależ ja nie mam żadnego „kłopotu” z Panskimi opiniami na temat relacji między płciami na niwie wina. Po prostu się z nimi nie zgadzam.

    • (Winicjatywa)

      Grzegorz Żak

      Zastanawiam się, co jest tą „klasyczną męską cechą”. Słabość do filozofii starożytnego Greka, bezrefleksyjna waleczność rycerza czy cynizm dworskiego polityka? To, co uważa się za „męskie”, może bardzo różnić się w zależności od kultury lub epoki.

      • Sławomir Sochaj

        To prawda ale nie o to idzie, tylko o to że Pański artykuł doskonale wpisuje się w poprawnosciowo-feministyczną nagonkę na tak zwaną „męskość”, obojętnie jak rozumianą. Ja to tak odebrałem.

        • (Winicjatywa)

          Marek Hnatyk

          Daleko mi do wpisywania się w jakąkolwiek nagonkę. Starałem się być precyzyjny i unikać jakiegokolwiek zabarwienia ideologicznego. Niezmiennie chodzi mi tylko o krytykę prób zawłaszczenia wina przez jakąkolwiek grupę, klasę czy ideologię. Mam wrażenie, że to bardziej Pan nałożył do lektury ideologiczne okulary.

          • (Blogger)

            Sławomir Sochaj

            Sławku, mnie się wydaje, że tu idzie nie o zawłaszczanie, a raczej wyrwanie z zawszłaszczających, damskich dłoni ;)
            Przynajmniej według marketerów Jantonia.
            BTW – czy Ty nie pisałeś kiedyś o ruchu brose? Czyli że picie rose może być również męskie :)

          • (Winicjatywa)

            Sebastian Bazylak

            Trzeba rozdzielić dwie rzeczy:

            1. Założenie, że część mężczyzn nie kupuje wina, bo wyobraża sobie, że jest to produkt wybierany głównie przez kobiety. Jest to wyobrażenie błędne, niemniej rozumiem, że funkcjonuje w sferze mentalnej i marketerzy mają wszelkie prawo się do niego odnieść, próbując „wyrwać”, jak mówisz wino z „zawłaszczających dłoni”, choćby te zawłaszczające dłonie wcale nie istniały. W takim wypadku jak najbardziej uzasadnione byłoby zaangażowanie popularnego aktora, granie skojarzeniami uważanymi przez tę grupę z męskie itd. O ile to wszystko rozgrywa się w sferze skojarzeń, wizerunku i obrazu, które nie są jednoznaczne, wszystko jest ok. Problem pojawia się wtedy, kiedy tę strategie przenosi się 1:1 na język. Tu pojawiają się rafy, bo język jest bardziej jednoznaczny, a przez to może być bardziej wykluczający niż np. wizerunek aktora. I tu dochodzimy do drugiej rzeczy.

            2. Stwierdzenie, że dany produkt jest „męski”, a nawet „męskie” jest picie wina. Tu pojawia się najważniejsza rafa, bo, jak się rzekło, język jest bardziej jednoznaczny. Gdyby z każdej reklamy tego wina patrzył na nas Stramowski, nigdy nie pomyślelibyśmy, że jest to dyskryminujące dla kobiet. Ale kiedy pojawiają się tak jednoznaczne słowa, druga płeć ma prawo poczuć się urażona. To tak, jakby powiedzieć, że jedzenie widelcem jest polskie czy francuskie. Co innego, gdyby komunikat brzmiał: „kobiety stanowią większość rynku wina, ale chcemy pokazać, że wino jest świetną opcją TAKŻE dla mężczyzn”. Jeden wyraz robi sporą różnicę.

            Co do brose: ta kampania była inkluzywna i działała mniej więcej w ten sposób, jaki opisałem w pierwszym punkcie. Różnica polegała na tym, że to przekonanie części mężczyzn o „kobiecości” wina różowego było jeszcze powszechniejsze niż w przypadku wina w ogóle. Nikt nie pisał jednak wówczas o tym, że róż jest masculine.

            Na koniec uwaga natury językowej, którą być może trzeba dla jasności dopowiedzieć: „męskie wino” może dla kogoś oznaczać wino o pewnych atrybutach, ale może i będzie dla wielu oznaczać „wino nie-kobiece”. Niezdawanie sobie sprawy z tego drugiego sensu jest dużym błędem.

          • Sławomir Sochaj

            „może być bardziej wykluczajacy”,
            „dyskryminujace dla kobiet”,
            „prawo czuć sie urażona”
            eh ta feministyczno-lewicowa nowomowa…..
            Od teraz tak już będzie na Winicjatywie??

          • (Winicjatywa)

            Marek Hnatyk

            Trudno dyskutuje się z kimś, kto od merytorycznej rozmowy woli ciągłe przypinanie łatek.

          • Sławomir Sochaj

            Panie Sławomirze niech pan używa normalnego polskiego języka. Takich zwrotów jak wyżej nikt w normalnej rozmowie nie używa.

          • Marek Hnatyk

            Rzeczywiście nikt takich słów nie używa w normalnej mowie, należy pamiętać że mowa dzieli się na normalną i nienormalną. Swoją drogą jak smutny musi być człowiek którego trzeba przekonywać że picie wina nie umniejsza jego męskości. Czekam na kampanię przekonującą o męskości różowych koszul. Pomimo 56 płci wyróżnionych przez FB ludzie zawsze będą się dzielić na niegłupich i głupich.

          • (Winicjatywa)

            Marek Hnatyk

            Nie tylko będzie, ale już jest, i nie tylko na Winicjatywie, ale też w coraz liczniejszych miejscach uczęszczanych, w odróżnieniu od degustacji kolekcjonerskich dinozaurów, przez osoby obu płci i w różnym przedziale wiekowym. Proszę się przyzwyczajać!

          • Wojciech Bońkowski MW

            Niby takie nowoczesne poglądy Pan ma a jak przychodzi co do czego to wychodzi na jaw seksizm, reakcjonizm i ogólnie faszyzm ( że niby są tylko 2 płcie).
            W tej chwili jest co najmniej 56 płci, a to nie jest ostatnie słowo postępu:
            https://www.komputerswiat.pl/aktualnosci/internet/gender-juz-na-facebooku-wybierz-sobie-jedna-z-56-plci-pelna-lista-oraz-instrukcja-jak/0nxn3mn

            To samo dotyczy p. Sławomira, który sie martwi że kobiety mogą czuć się urażone i dyskryminowane kampanią „Wild Wine”, a co z dyskryminacją i urażeniem pozostałych 54 płci?

      • Sławomir Sochaj

        Temat rzeka. Moim zdaniem szkoda czasu. Istotne jest w pierwszym rzędzie, co mamy w kieliszku i ewentualnie jaki jest to produkt.

        • Grzegorz Żak

          W tej dyskusji jestem zdecydowanie po stronie autora tekstu, który słusznie zauważył, że niewłaściwe jest nadawanie płci produktowi skierowanemu do ogółu. Autorzy reklamy zaś na siłę próbują dodać winu pewnych cech by o to wino zamieniło się w piwo. To tak nie działa. Faceci u nas nie piją wina bo nie ma takiej kultury. Ich ojcowie pili czystą i piwo więc oni powielają ich zwyczaje. Tylko tyle i aż tyle. Nie zmieni tego żadna kampania marketingowa. Być może twórcy o tym dobrze wiedzą ale przy okazji postanowili coś zarobić nie mając innego pomysłu na reklamę.

  • Wygląda na to, na co wskazuje ta dyskusja, że pomysłodawcy reklamy idealnie trafili – mówi się !
    Kilka spostrzeżeń, które siłą rzeczy się narzucają:
    – kobiety i mężczyźni się zdecydowanie różnią ze swej natury (choć naturę można zawsze poprawić, jak to ostatnio widać)
    – Wenus i Mars piją różne trunki, choć niektórzy piją wszystko lub podpijają inne planety
    – nie jest głupotą rozróżniać preferencji płciowych, jeśli da się na tym zarobić (choć czy czy trzeba to robić, skoro są ?)
    – jeszcze chwila i wszyscy będziemy w sporze, choć szybko możemy zapomnieć, co było jego przyczyną
    – a może by tak wzruszyć ramionami z politowaniem ?

  • (Blogger)

    Swoją drogą zastanawiam się, jak spostrzeżenie JNT ma się do wywiadu z P. Gąsiorkiem, który mówił o zaangażowaniu kobiet w kupno wina.
    „Masowa konsumpcja wystartuje wtedy, kiedy wino stanie się częścią koszyka zakupów. Kiedy kobieta – bo w zasadniczej większości domów to ona odpowiada za sprawunki – kupując szynkę, mięso, makaron i cukier, do koszyka dorzuci butelkę.”
    Może JNT powinien zainwestować a bardziej (pardon my French) kobiecy projekt…

    PS. Wina widziałem wczoraj w Carrefourze – straszenie ciężkie butelki ;)

    • Sebastian Bazylak

      Ale nadal to nie kwestia płci ale zwyczajów. Obojętnie kto robi zakupy to nie ma u nas w zwyczaju picia wina do obiadu czy kolacji więc tej powszechności brakuje i dlatego nikt o winie nie pomysli podczas zakupów. W Polsce wino jest zwykle otwierane na imprezy lub weekend. Przepisy drogowe też tego nie ułatwiają bo sam nieraz się długo zastanawiam przed wypiciem czy na pewno nie muszę już nigdzie jechać samochodem. No i te ceny. Brakuje tanich ale poprawnych win krajowych do codziennej konsumpcji jak w krajach winiarskich. Na szczęście mieszkam blisko granicy z Czechami więc często kupuje wina morawskie, nawet lane z beczki bo plastikowej butelki na wypicie od razu. Może to dla wielu śmieszne ale to decyduje o powszechności spozycia, w Czechach takie winoteki są nawet w małych miejscowościach. U nas sklepy specjalistyczne tylko w dużych miastach, pozostali muszą kupować na chybił trafił w dyskontach. Możemy próbować to zmieniać ale i tak w oczach innych możemy być tylko snobami ;)

      • Tomek Piwowarczyk

        Bo u nas snobizm nie wynika li tylko z picia wina jako takiego, ale raczej z pieniędzy jakie trzeba na nie wydać. Byle jaka flaszka gorzałki kosztuje, co bardzo przeciętne wino, a jednak wódka lepiej kopie.
        Podejrzewam, że poziom snobizmu spadnie wraz z cenami win.
        Ps. Czy mięso jest bardziej męskie, żeńskie czy nijakie ? lub pozostałe płcie, żeby nikogo nie obrazić.

  • Zachęcony wieloma pozytywnymi opiniami postanowiłem spróbować serii Wild Wine i muszę przyznać zostałem miło zaskoczony! Mój zdecydowany faworyt to Wanted White, którego bardzo polecam :-)

  • Również miałem okazje próbować jednego z „dzikusów” o których Pan wspomniał – Wild Wine Malbec 2018. Wino owocowe, delikatne, z lekkim kwaśnym twistem odczuwalnym na koniec. Przyznam ze bylem miło zaskoczony bo spodziewałem sie czegos ciezszego, wytrawniejszego.

    Dorwałem również Wanted White Chardonnay ale nie miałem jeszcze okazji go próbować więc ta butelka owiana jest jeszcze tajemnicą…

  • Nie ważne czy wino częściej piją kobiety czy mężczyźni. Ważne jest to, że jest dobre. Szczególnie seria Wild Wine – spróbowałem wszystkich i szczerze je polecam. Bardzo dobra jakość i bardzo dobra cena.