Kalifornijskie X-mas Party
Grudzień to dla wielu firm czas świątecznych spotkań. Zazwyczaj jest tradycyjny śledzik i coś mocniejszego do wypicia. Ale jak pokazała impreza zorganizowana przez magazyn Malemen można inaczej. Dla zaproszonych w sobotni wieczór gości przygotowano amerykańską wersję Bożego Narodzenia nazwaną Merry Christmas. Wszystko było tam lekkie, łatwe i odrobinę przesłodzone jak kalifornijskie życie w latach 50-tych i 60-tych. Na stołach królowały żeberka w ketchupie i słodkawe skrzydełka kurczaka. Do tego delikatna ryba i duży wybór lekkich sałatek. Na deser przygotowano bezowy tort i klasyczne marchewkowe ciasto, a słodką puentę stanowiły tworzone na miejscu lizaki. Do picia podano miodowy likier na bazie whisky Jack Daniel’s i niezły wybór win, oczywiście kalifornijskich.
Z dwóch białych trunków poważniejszym, lepiej zbudowanym okazało się Merryvale Starmont Chardonnay 2010. Jednak do słodko-aromatycznego jedzenia bardziej pasowało pachnące ananasem i pozbawione wyraźnej kwasowości Sutter Home Chardonnay 2012. Idealnym uzupełnieniem żeberek okazało się beczkowe Apothic Red 2011. Mało w nim owocu, ale korzenne aromaty w połączeniu z beczkową słodyczą wanilii doskonale pasowały do pikantnego sosu z pomidorów. Lekką słodycz skrzydełek dobrze uzupełniały śliwkowe aromaty Seghesio Sonoma Zinfandel 2011.
Najgorzej z jedzeniem poradziło sobie najlepsze wino imprezy Gnarly Head Pinot Noir 2010. Delikatną owocowość i subtelną strukturę tego trunku przytłoczyły wyraziste dania, ale jeśli ktoś tego wieczora szukał dobrego wina to na pinocie z Kalifornii się nie zawiódł.
Degustowałem na zaproszenie Organizatorów.