Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Van Ardi Areni Reserve 2016

Komentarze

Armenia nie jest zbyt popularnym krajem winiarskim w Polsce, a szkoda, bo powstaje tam coraz więcej godnych spróbowania i zapamiętania win. Na Winicjatywie i w Fermencie staramy się trzymać rękę na pulsie – tamtejsze wina opisywaliśmy jeszcze w 2013 roku, dwa lata później miałem okazję uczestniczyć w udanej degustacji w Krakowie, a w zeszłorocznym Fermencie do tematu powrócił Maciej Świetlik. Dziś czas na recenzję kolejnej butelki od prawdziwego ambasadora win armeńskich w Polsce, czyli Krakó Slow Wines w Krakowie.

Widok z winnicy na Aragac. © Les Robes de L’est.

Założona w 2005 roku winnica Van Ardi położona jest u stóp wygasłego wulkanu Aragac (by pozostać precyzyjnym – wygasły krater otaczają cztery wierzchówki), położonego na północ od Równiny Ararackiej, mniej więcej 50 km na północy zachód od stolicy kraju – Erywania. Sama winnica znajduje się na wysokości 1000 m n.p.m. i obejmuje powierzchnię 9 hektarów. Położona jest głównie na glebach kamienistych (skała wulkaniczna) i gliniastych. Wśród uprawianych odmian dominują lokalne: haghtanak, kakhet, kangun i areni, ale prawie 2,5 hektara zajmuje też… syrah, efekt ponad 20 lat spędzonych przez właściciela winnicy – Varuzhana Mouradia – w Kalifornii. Van Ardi produkuje około 50 tysięcy butelek rocznie.

Armeński syrah szcześliwie mnie ominął, miast tego miałem okazję spróbować Areni Reserve 2016. Czyste areni, które spędziło 14 miesięcy w beczkach z armeńskiego i francuskiego dębu. Choć ciężar butelki przywołuje skojarzenia z produkcją z południa Włoch, zawartość zdecydowanie się od niej różni. Przede wszystkim nie brakuje tu świeżości i dobrze zaznaczonej kwasowości, alkohol jest zaś trzymany w ryzach (13,5%). Esencję wina stanowią aromaty wiśni (raczej młodych niż dojrzałych), ziół, czarnego pieprzu, tytoniu i skóry. Dostajemy też wyraźną mineralność, trochę akcentów wapiennych i korzenno-owocowy finisz. Wino daje dużo przyjemności już dziś, ale bez problemu przetrwa kolejną dekadę (118 zł). ♥♥♥♥

Varuzhan Mouradia. © WneNet.

Importerem jest Krakó Slow Wines, wino zakupić można w krakowskim sklepie i wine barze importera.

Źródło wina: udostępnione do degustacji przez importera.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Przy całej sympatii do autora, importera i last but not least producenta, czuję się w obowiązku zaznaczyć głos odrębny. Areni Reserve 16 od Van Ardiego jest na pewno winem ciekawym, bo pokazuje równinne mocniejsze wcielenie tego szczepu, który w swoim górzystym mateczniku daje wina o nieco subtelniejszym stylu, lżejszej budowie. Po stronie pozytywów zanotowałbym ładne taniny co nie zawsze jest normą w regionie i przyjemne lekkie kwiatowe aromaty. Niestety w zapachu zaznaczają się też techniczne wady tego wina, gdzie nuty roślinno kwiatowe ustępują warzywnym, a wszystkie i tak w końcówce kapitulują przed dominującym zapachem geranium, który co gorsze odznacza się też w smaku. Można by też nieco dyskutować o nieco niskim kwasie i tak niezintegrowanym na tym etapie z materią. Odebrałbym temu winu jedno serduszko i mimo wszystko zachęcał do jego próbowania, choć nie jest to propozycja dla konsumentów którzy cenią strefę komfortu, raczej dla poszukiwaczy przygód którzy chcą poszerzyć horyzont poznawczy. To wino jest jednocześnie oknem do spojrzenia wstecz, areni to bardzo stary szczep i przypomnę jesteśmy w kolebce winiarstwa, jak i pocztówką z dnia dzisiejszego, gdzie sympatyczne rodzinne male firmy (jest ich w Armenii póki co jeszcze mało) próbują przywrócić temu na pewno ciekawemu terenowi dawny blask. Choć to wino i te które próbowałem w winiarni u producenta dwa lata temu pokazują, że wymaga to jeszcze trochę doświadczenia i czasu.

  • Zastrzegam, że tego wina nie piłem. Natomiast uważam, że armeńskie wina, z którymi do tej pory miałem do czynienia, mogą być nadal tylko ciekawostką. Nie można przymykać oczu na ich niedostatki jakościowe lub po prostu wady, mimo sympatii do nich. Mam tu oczywiście na myśli wina, które piłem. Rozumiejąc kontekst historyczny, miejscowe odmiany, potencjał geologiczny i klimatyczny w swoim subiektywizmie chcę zachować obiektywizm.
    Odnoszę czasem wrażenie zaklinania rzeczywistości, podobnie jak ma to miejsce również w przypadku win polskich.

    • Bel Mondo

      Tak źle to nie jest, z win tańszych polecam Hin Areni z Wajoc Dzor, ze średniej półki Voskevaz szczególnie Karasi Collection Areni Noir i białe pyszne Karasi Collection Voskehat. Dobre, droższe wina robią ArmAs i Zorah (choć tu miałem dwie wpadki ostatnio z ich Karasi). Są też małe projekty, do dostania chyba tylko na miejscu jak Zabel. W Polsce pojawiły się ostatnio wina z Armenian Wine Company, komercyjne i bezpieczne.