Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Wina z Armenii, wersja 2.0

Komentarze

Pierwszy raz o winach z Armenii pisaliśmy na naszych łamach w 2013 roku. Rok później Iza Kamińska dzielnie kontynuowała zarówno degustowanie samych win, jak i opisywanie miejsc w których można ich spróbować. W tym miesiącu odbyła się największa jak do tej pory degustacja tych, nie ukrywajmy – nadal bardzo mało popularnych na naszym rynku win. Odbyła się niejako przy okazji targów EnoExpo w Krakowie, gdzie armeńskie wina miały swoje stoisko narodowe, ale jako że formuła ta niezbyt się sprawdza, cała uwaga przeniosła się na spotkanie zorganizowane na Lipowej 6F, siedzibie Krakó Slow Wines.

Winnice w Armenii. © eurasia.net.
Winnice w Armenii. © Eurasia.net.

Nim o samej degustacji, kilka słów o samych winarstwie armeńskim. A historia to nie byle jaka, bo wraz z Gruzją, Armenia jest kolebką winiarstwa. Najnowsze badania wskazują, że już 9 tys. lat temu mieszkańcom tych terenów nie było już obce winogrodnictwo i produkcja wina. Najstarsza, odnaleziona w 2007 r. „protoplastka” winiarni pochodzi z 6100 r. p.n.e. Szacuje się że spośród 6–7 tysięcy odmian winorośli uprawianych dziś na świecie, źródło aż 1200 można znaleźć właśnie w Armenii.

Pozostałości najstarzej winiarni. © news.nationalgeographic.com.
Pozostałości najstarzej winiarni. © National Geographic News.

Ale kraj ten nie żyje tylko historią. Winiarstwo armeńskie aktualnie dynamicznie się rozwija, nadrabiając zaległości po zapaści w czasach radzieckiej. Aktualnie winnice zajmują ponad 17 tys. hektarów w sześciu regionach o jakże łatwych do zapamiętania nazwach (podaję w transliteracji polskiej): Aragacotn, Ararat, Armawir, Wajoc Dzor, Tawusz i Arcach. Odpowiadają im równie proste nazwy najważniejszych uprawianych winorośli – wśród białych to m.in. Woskehat (Voskehat) zwany również Chardżi (Kharji), Garandmak, Chatun Chardżi (Khatun Kharji), Lalwari, Mschali (Mskhali) czy mój ulubiony – Krdiczakat (Qrditchakat), wśród czerwonych palmę pierwszeństwa wiedzie Areni, ale znajdziemy także Achtanak, Kachet (Kakhet), Karmrahyut czy Chindogni (Khindogni). Dziś Armenia to także 25 producentów butelkujących wino, o długiej tradycji albo zupełnie nowych, wielkich konglomeratów, ale i małych firm rodzinnych.

Idzie nowe - Armenia Wine Factory LLC © snooth.com.
Idzie nowe – Armenia Wine Factory. © Snooth.

Głównym rynkiem zbytu jest oczywiście Rosja (prawie 80% eksportu), ale że ostatnio niepewny to partner handlowy, armeńscy winiarze usilnie poszukują alternatywnych kierunków. Wychodzi im to nieźle we Włoszech (prawie 11% eksportu), a zważywszy na rozmiar i bliższe położenie, także Polska jest dla nich łakomym kąskiem. Stąd w czwartkowy wieczór mieliśmy okazję spróbować 10 różnych win z 10 różnych winnic, w większości reprezentowanych przez samych winiarzy.

Liczna reprezentacja producentów. © Irek Wis / blurppp.com.
Liczna reprezentacja producentów. © Irek Wis / Blurppp.com.

Prowadzona przez Mariusza Kapczyńskiego degustacja (Vinisfera.pl była oprócz Development Foundation of Armenia i Krakó Slow Wines organizatorem tego wydarzenia) szybko pokazała spore różnice pomiędzy producentami; „równy poziom” nie był najczęściej używanym zwrotem. Wśród prezentowanych win mało było wprawdzie zabeczkowanych na śmierć (na co zwracał już kiedyś uwagę Wojtek Bońkowski), za to kilka zdradzało fascynację armeńską brandy – z kieliszków buchał bowiem trudny do zaakceptowania alkohol.

Z cyklu: kuriozalne. © Maciej Nowicki.
Z cyklu: kuriozalne. © Maciej Nowicki.

Żeby było ciekawiej, mieliśmy też okazję zapoznać się z prawdziwie kuriozalnym pomysłem – Argentyńczykiem produkującym w Armenii wina z odmian Syrah, Malbec, Petit Verdot i Tannat. Tierras de Armenia dla podkreślenia lokalnego charakteru inwestycji pokazało nam produkt o nazwie Karas 2013 – oznaczającej amforę, mimo że wino tego naczynia w procesie produkcji nigdy nie widziało. Niewątpliwie miało za to styczność z dębowymi wiórami.

Przystępne i odświeżające. © Maciej Nowicki.
Przystępne i odświeżające. © Maciej Nowicki.

Wina białe raczej nie są wizytówką Armenii, ale Voskeni 2014 (producent: Voskeni Wines) stanowi miły wyjątek od reguły. Świeże, kwiatowe, z odrobiną liczi i owoców tropikalnych oraz wystarczającą kwasowością – proste, szczere i dające sporo przyjemności.

Warto poczekać. © Maciej Nowicki.
Warto poczekać. © Maciej Nowicki.

Czerwone wina pokazały dobitnie że warto dać im trochę czasu. Zarówno Areni of Malishka 2009 jak i Getnatoun 2008 (oba w ofercie importera Wina Armenii, wcześniejsze roczniki opisywaliśmy tutaj) imponowały dobrym, czerwonym owocem, gładkimi taninami, dobrze wtopioną beczką (!) i generalną równowagą. W przyszłości ciekawe może być także Van Ardi 2014, kupaż Kachet i… Syrah (na szczęście jedynie dodatek), ale na razie jest mocno rozchwiane.

Gwiazda wieczoru! © Maciej Nowicki.
Gwiazda wieczoru! © Maciej Nowicki.

Ale ten wieczór należał do Areni 2006 z winnicy Areni Wine Factory. Dojrzałe wiśnie i czereśnie, nuty fiołków, wyraźna tanina, całość niesamowicie zwiewna, z charakterystycznym lekkim utlenieniem. Na etykiecie informacja o zawartości alkoholu „11–13%” – skłaniałbym się do tej pierwszej opcji. Piękne wino, oby jak najszybciej trafiło na polski rynek.

Na koniec kącik kulinarny. Wino potrzebuje jedzenia – to oczywista oczywistość, a to, że potrzebują go wina armeńskie – jeszcze bardziej. Niemniej potrawy, jakie przygotował Pavel Portoyan (z pomocą przebywającej na gościnnych występach Diany Volokhovej, prowadzącej także ciekawy blog Smak Armenii), były ucztą samą w sobie. Lawasz, basturma, świeże warzywa, pstrąg z grilla a przede wszystkim mięsa: wieprzowina, kebab i jagnięcina to potrawy, które zapamiętam na długo. Na szczęście Wy też macie na nie szansę – słynna już food truck Krakó Slow Grill & Pavel Portoyan serwuje je codziennie.

Niebo w gębie. © krakowandbeyond.com.
Niebo w gębie. © Krakowandbeyond.com.

Degustowałem i rozpływałem się nad jedzeniem na zaproszenie Organizatorów.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.