Samotni jak kurier
Chcemy tego czy nie, pandemia zmieni nasze nawyki kulinarne i sposób, w jaki traktujemy wino. Być może przyjdzie nam się przyzwyczaić do tego, że #stayhome wpisze się na stałe w preferencje winomana.
Jednym z najbardziej emblematycznych obrazów pierwszych miesięcy pandemii był kurier z wielkim sześciennym plecakiem, mknący na rowerze ulicami wyludnionych miast. Nie znaczy to, że wcześniej kurierów nie było – ale w marcu stali się naszymi jedynymi łącznikami z ulubionymi restauracjami. Dźwięk domofonu sygnalizujący pojawienie się kuriera był tym, czym wcześniej widok kelnera zmierzającego z talerzami w stronę naszego stolika.
Kiedy wszyscy inni siedzieli w domach, on pokonywał dziesiątki kilometrów dziennie, by bez słowa zostawić nam pod drzwiami obiad (czy ktoś w czasie pandemii używał jeszcze słowa „lunch”?). Bez niego nie siorbalibyśmy ramenu, złorzecząc, że za zimny, i nie mieli co wrzucić na Instagrama z hasztagiem #wspieramgastro. Kiedy lekarze ratowali ludzkie życie w szpitalach, on ratował niejeden biznes gastronomiczny i podtrzymywał naszą łączność z kulturą kulinarną. Gastronomia, jedna z branż, które w ostatnich latach rozwijały się najprężniej, nagle zaczęła polegać na nim i na dwóch kołach jego pojazdu. Nawet wówczas, kiedy dowozem zaczęli się trudnić sami pracownicy restauracji, nie wyłączając właścicieli i czołowych sommelierów, w żaden sposób nie umniejszało to jego, kuriera, roli, a było wręcz dowodem na wielki wzrost prestiżu zawodu, największy bodaj od czasu Cast Away z Tomem Hanksem.
Zaloguj się
Zaprenumeruj już teraz!
i zyskaj dostęp do treści online, zniżki na imprezy oraz szkolenia winiarskie!