Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Restrykcje uderzają w winiarzy z RPA

Komentarze

W RPA zniesiono niedawno trzeci w ciągu ostatnich 12 miesięcy zakaz sprzedaży i transportu alkoholu. Miał pomóc w walce z COVID-19, zmniejszając obłożenie szpitali, ale – podobnie jak poprzednie – okazał się dużym ciosem dla winiarzy i ich pracowników.

Zbiory w winnicy Ernst Gouws & Co. © Ernst Gouws & Co

Południowoafrykańskie winiarstwo od lat boryka się z problemami. Wysoki poziom win nie przekłada się na mocną pozycję RPA na światowym rynku. – Powstają tu najtańsze wina na świecie – w roku 2018 średnia (nie minimalna) cena wina przeznaczonego na eksport wyniosła 1,40 dolara za litr! To taniej niż w Mołdawii i Rumunii, taniej niż w uzależnionych od eksportu i najniższych price pointów Chile i Australii, to ledwie o parę groszy więcej niż w szorującej od lat brzuchem po dnie Hiszpanii – tak pisał w Fermencie Wojciech Bońkowski.

Seria zakazów sprzedaży sprawiła, że nastroje wśród winiarzy tylko się pogorszyły. Ten ostatni obowiązywał od końca grudnia do końca stycznia i spotkał się ze szczególnie mocnym sprzeciwem ze strony konsumentów i branży winiarskiej. Według nowych zarządzeń sklepy mogą teraz sprzedawać alkohol od 10:00 do 18:00 od poniedziałku do czwartku.

Wśród południowoafrykańskich polityków popularne jest przekonanie o negatywnym wpływie alkoholu na społeczeństwo. Wielu z nich jego dostępność uważa za relikt kolonializmu. Przeciwnicy tego podejścia argumentują, że to ubóstwo prowadzi do nadużywania alkoholu, a nie jego dostępność. Tymczasem brak pracy i środków do życia pracowników winiarni sprawia, że dla tysięcy z nich ubóstwo staje się realną perpektywą. Co gorsza, w przeciwieństwie do Europy rząd RPA nie przewidział środków pomocowych dla branż dotkniętych przez lockdown.

Zapytaliśmy południowoafrykańskich winiarzy, jak obostrzenia odbiły się na ich działalności.

– Pierwszy zakaz obejmował eksport wina, teraz mogliśmy przynajmniej je eksportować – mówi Gerard Holden, współwłaściciel Holden Manz Wine Estate. – Dużym problemem było zbliżające się winobranie i związana z nim potrzeba zwolnienia miejsce na wino z nowego rocznika. Południowoafrykański przemysł winiarski będzie potrzebował kilku lat, by zniwelować skutki zakazu sprzedaży, a niektórzy producenci najprawdopodobniej nie przetrwają. To katastrofa dla naszej gospodarki opartej na rolnictwie.

Nondumiso Pikashe z Ses’fikile zauważa, że zakaz dotknął głównie małych producentów: – COVID-19 pogorszył kondycję i tak już znajdującego się w trudnej sytuacji biznesu winiarskiego w RPA. Dystrybutorzy niechętnie pracują z małymi rodzinnymi firmami, przez co umacnia się monopol dużych marek. Nasze wina nie są dostępne w mainstreamowych kanałach dystrybucji i jesteśmy zdani na innowacyjne sposoby sprzedaży i marketingu, do tego nie możemy liczyć na programy pomocowe.

– Zakaz po raz kolejny zahamował sprzedaż wina – powiedziała Jeanette Clark z Ernst Gouws & Co. – W tych trudnych czasach, kiedy świat próbuje zrównoważyć problemy zdrowotne i wsparcie dla ekonomii, jesteśmy wdzięczni za wsparcie z zagranicy. Nasi importerzy i zagraniczne rynki zbytu okazały się kołem ratunkowym dla branży. Koronawirus pokazał znaczenie długofalowych relacji w handlu i pomógł nam utrzymać naszą działalność.

O komentarz poprosiłem też Rudy’ego Seriese, mieszkającego w Polsce Południowoafrykańczyka, właściciela firmy importerskiej Wine Spot. – Pierwszy zakaz sprawił, że aż 100 tys. osób straciło pracę. Nie każdy wie, że wiele południowoafrykańskich winiarni ma trzy źródła dochodu: sprzedaż wina w detalu, dystrybucję w restauracjach i enoturystykę. Jednym posunięciem zamrożono im wszystkie trzy. W przypadku pierwszego zakazu my, importerzy, byliśmy dotknięci ogromnymi opóźnieniami, ponieważ zatrzymano eksport. W przypadku ostatniego zakazu także mieliśmy duże opóźnienia, bo, choć producenci mogli eksportować, pojawiły się przeszkody biurokratyczne w zakresie dokumentacji eksportowej. Czasami odprawa win zalegających w magazynach trwała aż miesiąc.

Żeby ułatwić winiarzom pozyskanie nowych rynków zbytu Wesgro, agencja wspierająca południowoafrykańskie produkty i turystykę, stworzyła specjalną platformę eksportową Cape Export Network, która ułatwia importerom dostęp do producentów.

Z inicjatywą wspierającą południowoafrykańskie winiarstwo wyszedł też Richard Bampfield, brytyjski master of wine, który dwukrotnie gościł w Polsce na nasze zaproszenie. Richard zachęca do kupowania południowoafrykańskich win i zamieszczania w mediach społecznościowych swoich ulubionych butelek z RPA wraz z hasztagiem #MyFavouriteSouthAfricanWines.

Zachęcamy do dołączenia do akcji, tym bardziej, że dobrych, bardzo dobrych i wybitnych win z RPA w Polsce nie brakuje.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Akcja wsparcia południowoafrykańskich win Richarda Bampfielda wygląda dosyć anegdotycznie. 😉

    Jego hasztag:
    #MyFavouriteSouthAfricanWines użyto (w chwili pisania tego komentarza) w najpopularniejszym kanale, czyli w Instagramie zaledwie nieco więcej niż 100 razy. 😉

    Znacznie większy zasięg ma #SaveSAWine 👍

    W Europie (choć niekoniecznie w Polsce 😔) jest dostępnych wiele doskonałych win pochodzących od niezależnych winarzy.

    Te wina zdecydowanie są warte tego aby się nimi zainteresować zwłaszcza, że bardzo często prezentują nieosiągalny dla wielu (a tak bardzo lubiany przez wielu odbiorców 😉) bardzo korzystny stosunek ceny do jakości. 👍👌

  • Smutna sprawa z tym RPA… Niestety, winiarstwo zbyt często ląduje w przegródce „rolnictwo” i stad byc może wypływa wniosek, że „rolnik się wyżywi”, więc nie potrzebuje pomocy. Jeżeli dodać to tego problemy społeczno-ekonomiczne (niesławne „ataki na farmy”, będące b.często atakami na winnice), to przyszłość nie rysuje się w różowych barwach…
    Pozostaje pomoc w najlepszej możliwej formie – kieliszek chenin blanc i pogodzenie się z pinotage.

    PS. Rumunię trudno traktować jako kraj „taniego wina”… Butelki, które trafiają do Polski to raczej przysłowiowa „średnia półka” (od 30PLN wzwyż).