Porto – moda na vintage
Coś takiego nie zdarzyło się od 170 lat. Producenci porto po raz pierwszy gremialnie zadeklarowali dwa roczniki z rzędu. Nie mieli wyboru: 2017 okazał się fenomenalny.
Jeśli jesteś fanem porto – chcąc nie chcąc – stajesz się wyznawcą numerologii. Bardzo szybko uświadamiasz sobie, że na szczególną uwagę zasługuje cyfra 7. Wystarczy przyjrzeć się historii, by stwierdzić, że zakończone siódemką roczniki niemal zawsze są wybitne. Może to być przypadek, ale portofile wolą myśleć, że w kwestii tak ważnej jak jakość panuje matematyczny porządek. W XX wieku było aż pięć powszechnie zadeklarowanych roczników z siódemką na końcu, a wśród nich takie legendy jak 1927. Do tego dodać trzeba jeszcze wybitny 1970, a w naszym stuleciu – 2007. Po świetnym i także zadeklarowanym przez większość roczniku 2016 zastanawiano się, czy zasada niedeklarowania dwóch roczników z rzędu zostanie złamana. Najwięksi producenci przez wiele miesięcy milczeli, aż wreszcie, w kwietniu tego roku, zrobili to, czego oczekiwał od nich rynek.
Koniec pewnej epoki
Mitologię wielkich win budują nie tylko jakość, astronomiczne ceny i sagi rodów winiarskich, ale także restrykcje. Legendarni producenci sami narzucają sobie wyśrubowane standardy, by wzmocnić prestiż swoich win. Porto w nurcie tego winiarskiego rygoryzmu odgrywa rolę szczególną. Głównie za sprawą niespotykanej nigdzie indziej zasady niewypuszczania więcej (ani mniej) niż trzech roczników w dekadzie. Trzymano się jej bardzo dzielnie, a jeśli już ją łamano – tak jak w pierwszej połowie XX wieku – było to zawsze ograniczenie deklaracji do dwóch roczników, nigdy przekroczenie trzech.
Zaloguj się
Zaprenumeruj już teraz!
i zyskaj dostęp do treści online, zniżki na imprezy oraz szkolenia winiarskie!