Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Miłosz Czerwona Pomarańcza 2020

Komentarze

Kluczową sprawą w każdym winie jest rzecz jasna brak wad winifikacyjnych, dobra jakość owocu, czystość aromatów i dobry balans, ale jeśli winiarz osiąga te rezultaty przy pomocy mniej lub bardziej szalonych pomysłów, doceniam to jeszcze bardziej.  Tak jak w przypadku dzisiejszego #winadnia, w którym szaleństwa faktycznie nie brakuje.

Stoi za nim Krzysztof Fedorowicz z Winnicy Miłosz, jeden z tych polskich producentów, którzy nieszablonowe rozwiązania mają wręcz wpisane w swoje DNA. Niektórzy wiedzą to od lat, inni przekonali się o tym dopiero w „czasach zarazy” gdy furorę zrobiła (i robi) seria pandemicznych win i etykiet tego autora (opisywałem je między innymi tutaj i tutaj).

Niedawno do sprzedaży trafiło kolejne wino i choć zachowało charakterystyczną etykietę, lekkiej modyfikacji uległa jego nazwa. Czerwona Pomarańcza 2020 nie jest jednak przypadkową grą słów, a nawiązuje do sposobu w jaki to wino powstało. Gdyby starać się określić tę metodę, najbliżej byłoby jej chyba do pewnej wariacji na temat tokajskiego máslása, przy produkcji którego winem bazowym zalewa się osad drożdżowy pozostały po produkcji słodkiego aszú. W polskim wydaniu Fedorowicz postanowił wykorzystać młode pinot noir do zalania osadu drożdżowego pozostałego po jego innym winie – Pandemicznej Pomarańczy 2020, a więc macerowanego na skórkach kupażu pinot blanc i traminera. Ta nowa kombinacja spędziła razem kolejnych 6 miesięcy w stalowym zbiorniku, by ostatecznie trafić do butelek. Połączenie aromatycznych odmian z klasycznymi nutami tego czerwonego szczepu dało efekt, którego nie spotkałem chyba nigdy wcześniej. Z jednej strony wyczuwalne są tu lekko różane akcenty, mocno podbite przez nuty gałki muszkatołowej, z drugiej pojawiają się aromaty czereśni, wiśni, dojrzałych poziomek, pestek i imbiru. Wszystko zamknięte w dość lekkiej konstrukcji, z dobrze zaakcentowaną kwasowością (65 zł). ♥♥♥♡+

Przypominam, że Winnica Miłosz to jeden z niewielu certyfikowanych ekologicznie producentów w Polsce („zielony listek”) i w trakcie konwersji na certyfikowaną produkcję biodynamiczną. Wino powstało w limitowanej ilości, tym bardziej nie wahałem się z jego zakupem.

Wino można zakupić lub zamówić bezpośrednio u producenta, także przez sklep internetowy (kliknij link z ceną).

Źródło wina: degustowane w czasie Winobrania 2021 w Zielonej Górze / zakup własny autora.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Brzmi jednoczesnie strasznie i fascynująco ale czerwona błyskawic na etykiecie skutecznie zniechęca.

    • Mateuszek Winoman

      Sugeruję olać to kryterium. Skoro opis intryguje, trzeba spróbować. Wino to nie partia polityczna. Poglądy może sobie autor mieć dowolne. Docenia się talent. Tak jak z obrazem, książką etc. Jak dla mnie brzmi intrygująco i jak zdołam, spróbuję, choć też błyskawica niezbyt mnie przekonuje.

    • Mateuszek Winoman

      Szkoda, że zniechęca :(. Zachęcam do wysłuchania postulatów polskich Pań. Przyznaje jednak, że ja niestety również zostałem zniechęcony do spróbowania powyższego wina. Powodem była obsługa na stanowisku winobraniowym należącym do Winnicy Miłosz. Może jeszcze będzie okazja.