Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Message in a glass

Komentarze

W opublikowanej w sierpniu rozmowie z magazynem Sette (dodatek do Corriere della Sera) Sting ujawnił kulisy zakupu toskańskiej posiadłości Il Palagio w 1997 roku.

Sting w Tenuta Il Pelagio. © Tenuta Il Pelagio

Ówczesny właściciel, książę Simone Vincenzo Velluti Zati di San Clemente, zaproponował mu spróbowanie wina, które miało go przekonać do transakcji. Już po jej finalizacji piosenkarz i jego żona Trudie Styler mieli zorientować się jednak, że zostali wprowadzeni w błąd, bo winem w kieliszku było nie tamtejsze chianti, a barolo. Na trop tego odkrycia doprowadziły ich reakcje pierwszych gości, którzy z niesmakiem wylewali podane im do kieliszka wino do kwietnika. To doświadczenie miało, wedle słów Stinga, zapoczątkować rewolucję jakościową. – Cała nasza toskańska przygoda była tak naprawdę sposobem na odzyskanie pieniędzy, które zainwestowaliśmy – powiedział Sting. Ta opowieść brzmi trochę jak z podręcznika storytellingu tworzonego dla celów marketingowych, tym bardziej, że w tym samym wywiadzie pojawiły się informacje o nowościach w ofercie Il Palagio – nowej winiarni i pizzeri stworzonej na terenie posiadłości.

Trudno powiedzieć, co bardziej zdenerwowało syna zmarłego przed 9 laty księcia – słowa o barolo czy planowana sprzedaż pizzy w arystokratycznej posiadłości jego przodków – faktem jest jednak, że nie pozostał dłużny. Wpadł w furię, albo – jak obrazowo ujął to Daily Mail – zobaczył „merlotowy odcień czerwieni”. Napisał długie oświadczenie, w którym nazwał rewelacje Stinga „jadowitymi i całkowicie fałszywymi oszczerstwami”. Stwierdził, że rzekome oszustwo zupełnie nie pasuje do charakteru jego ojca, a wykorzystanie tej anegdoty do promowania nowej pizzerii w posiadłości było „w złym guście”.

Sting odpowiedział listem, w którym zaoferował adwersarzowi „szczere i jednoznaczne przeprosiny” i przyznał, że opowiedziana przez niego historia „była lekceważąca dla pamięci” jego ojca. Dodał też, że 25 lat temu nie był w stanie „odróżnić barolo od kostki mydła”. Velluti Zati był tylko częściowo usatysfakcjonowany przeprosinami, nazywając je „niezbędnym”, ale nie przekonującym aktem. Media milczą na temat reakcji toskańskich winiarzy na wywiad, który niekoniecznie przysłużył się regionowi. Można przypuszczać, że nie byli zbyt zadowoleni, w przeciwieństwie do swoich kolegów z Barolo.

Więcej o sprawie przeczytacie już wkrótce w kolejnym numerze Fermentu.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.