Klasyfikacja Saint-Émilion w rozsypce?
Już wkrótce czeka nas kolejna klasyfikacja zamków w Saint-Émilion. Tymczasem nie milkną echa poprzedniej, zorganizowanej w 2012 roku.
Sąd w Bordeaux uznał kilka miesięcy temu Huberta de Boüard de Laforest, właściciela Château Angélus, winnym faworyzowania niektórych zamków w trakcie tworzenia klasyfikacji sprzed dekady. Winiarz, wykorzystując swoją pozycję w instytucjach mających wpływ na ranking (m.in. w INAO, rządowej agencji czuwającej nad apelacjami), miał promować swoich przyjaciół i współpracowników. Kara opiewa na kwotę 40 tys. euro.
Według francuskiego portalu Vitisphere.com wszystkie posiadłości, którym de Boüard doradzał jako enolog, zyskały lub utrzymały swój poziom w rankingu.
Skargę do sądu wnieśli 8 lat temu właściciele posiadłości Châteaux La Tour du Pin Figeac, Château Corbin Michotte i Château Croque Michotte, które wyleciały z klasyfikacji w 2012 roku. W opinii powodów wyrok nie był dostatecznie surowy, jeśli weźmie się pod uwagę zarobki skazanego (od pół do 3 mln euro rocznie), poza tym sąd nie znalazł dowodów na to, by działania de Boüarda wpłynęły bezpośrednio na degradację tych trzech posiadłości.
Przypomnijmy, że klasyfikacja z 2012 roku, która wypromowała Château Angélus i Château Pavie do pozycji Premier Grand Cru Classé A, od początku wzbudziła wiele kontrowersji.
Nie inaczej będzie z tą najnowszą, z której zrezygnowały w zeszłym roku Cheval Blanc i Ausone, a więc druga połowa najwyżej sklasyfikowanych w Saint-Émilion zamków. Obydwaj legendarni producenci argumentowali swój ruch m.in. kwestią kryteriów oceny, wśród których pojawiła się siła medialna, zaś terroir straciło na znaczeniu.
Prawdziwa bomba wybuchła jednak na początku tego roku, kiedy podobną decyzję ogłosił Château Angélus. W tym wypadku argumentacja była już nieco inna i skupiała się na „antagonizmie i niestabilności”, jakie wywołały ostanie zawirowania związane z klasyfikacją. W komunikacie prasowym zamku można było przeczytać, że zaważył także wyrok na Huberta de Boüarda i związane z nim „niesprawiedliwe ataki” na producenta.
Mogłoby się wydawać, że decyzje tej trójki podkopują ostatecznie autorytet klasyfikacji apelacji. Ale swoje kondydatury zgłosiło w tym roku więcej zamków niż w 2012 roku. Poza tym pojawiły się głosy w obronie dotychczasowego systemu. Jednym z jego rzeczników jest Colin Hay, który na łamach The Drink Business wskazywał m.in. na jakościowy progres, który dokonał się w ostatnich latach w apelacji, oraz edukacyjny charakter zrozumiałej dla konsumentów klasyfikacji.