Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Gentleman’s Wine Selection

Komentarze

O restauracjach i kwestii wieku serwowanych w nich win wspominam w najnowszym numerze Fermentu, który ukaże się wkrótce. Nigdzie nie wygląda to za dobrze, klientom gotowym podjąć koneserskie wyzwanie i zamówić bordoskie grand cru classé czy jakieś dobre cru piemonckie oferuje się za dużą forsę roczniki najczęściej świeże. U nas wygląda to jeszcze gorzej; by pozostać przy bordeaux: albo mamy w karcie wina z ostatnich pięciu lat, albo Château Margaux i inne jaguary z roczników z reguły słabych typu 1997, 1993, lecz w cenach odlotowych. Tego typu wina przeszły przez łapy iluś tam pośredników i przez ileś tam piwnic (piwnic w najlepszych przypadku) i da się nabrać na ich sławę raczej klient naiwny.

Czy może być lepiej? Taką nadzieję ma Paweł Parma, sommelier restauracji Tamka 43 i, jako Gentleman’s Wine Selection, importer starszych roczników win bordoskich. Jego ambicją jest wprowadzenie do naszych kart butelek, o których Michael Brodbaent rzekłby: nadają się już do picia. Czyli, tak na oko, win co najmniej dziesięcioletnich i starszych. Dla próby albo na dowód sensowności swego pomysłu Paweł Parma zaprosił do Tamki 43 kilku winomanów: zaserwowano nam obiad (bardzo dobry), do którego podłożył wertykał Château La Lagune.

Mam do tego wina sentyment; było bodaj pierwszym klasyfikowanym winem Lewego Brzegu, jakie w życiu kupiłem. Ten Haut-Médoc nigdy nie należał do ścisłej elity medokańskiej, lecz zawsze cieszył się estymą i odgrywał rolę „jednej z najlepszych relacji jakości do ceny”.

Paweł Parma przygotował piękną baterię roczników: 1990, 1995, 1996, 2000, 2009 i 2012. Trudno nie zdjąć czapki z głów: pięć roczników uznanych powszechnie za wielkie lub bardzo dobre, jeden – 2012 – za przyzwoity +.

Wniosek generalny pokrywa się z myślą wstępną: na bordeaux (a już zwłaszcza medoki w klasycznym mniej więcej stylu) trzeba długo czekać; inaczej cała zabawa w „zamawianie grand cru classé” nie ma sensu. Z podanych win 1996 i 1995 ledwie zdążyły wleźć na tak zwane plateau, czyli obszar czasu, w którym wino osiąga dojrzałość i jeszcze jej nie traci. 2000 był już jak najbardziej pijalny, ale, wydaje się, wciąż na ścianie wstępującej. 1990 był oczywiście dojrzały, dla mnie nieprzejrzały; mieliśmy z nim pewne problemy: wydawał się najpierw korkowy, wrażenie to powracało i znikało, wreszcie ustąpiło.

W roku 2004 posiadłość została kupiona przez szwajcarski ród Frey; tych samych, którzy zakupili Jabouleta w północnym Rodanie. Na czele stoi Caroline Frey; jej działaniom Château La Lagune zawdzięcza mocną pozycję medialną w ostatnich latach. Zatrudniła jako głównego enologa profesora Denisa Dubourdieu i dwa najmłodsze roczniki naszego wertykału wyszły spod jego ręki. Denis Doubordieu niestety już nie żyje; wprowadził on do La Lagune swoją wizję wina: bardzo wyważonego, długiego, rysowanego delikatną kreską (podręcznikowo: przeciwieństwo Michela Rollanda). 2009 i 2012 dobrze tę zmianę ujawniły; bardzo dobre wina, które jednak wywołały we mnie tęsknotę za smakami, głębią owocu, które znalazłem w w winach starszach; wydawały mi się leciutko wypicowane. Ale może to kwestia ich młodego wieku.

Właśnie. Jeśli Paweł Parma chciał pokazać, że warto mieć w restauracji stare bordeaux, to nasz wertykał przekonałby każdego winomana. Czy także każdego klienta, to inna sprawa; trzeba mieć trochę treningu na podniebieniu za sobą. Nasz gospodarz – elegancko dyskretny – obiecuje, że ceny sprowadzanych starszych roczników będą rozsądne, że butelki nie będą przechodziły przez ręce kolejnych pośredników i że będą/były dobrze przechowywane. Nie trzymam za słowo, bo wiadomo, co się na rynku licytacyjnym dzieje, ale mocno kibicuję przedsięwzięciu.

Spośród degustowanych roczników Château La Lagune do sprzedaży w Polsce trafi 2009, który ma być dostępny od czerwca w Wine & People w cenie 390 zł.

Źródło win: degustowane na zaproszenie importera.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • No cóż, można by rzec: WRESZCIE.
    Wybór takich win jak La Lagune czyli średnio-niższa półka cenowa grand cru classe, za to z najlepszych roczników to moim zdaniem bardzo dobra strategia. W Polsce nawet bogaci ludzie nie zapłacą w restauracji 10 tys za Latour 2000 ( chyba że na koszt podatnika kartą ministerialną w Amber Room)
    Obok La Lagune pewniakami na taką listę restauracyjną (stare dobre roczniki) moim zdaniem mogły by być śmiało:
    Gruaud Larose
    Lascombes
    Malescot St.Exupery
    Lagrange
    Giscours
    Calon Segur
    Talbot
    Lafon Rochet
    La Tour Carnet ( wiem że Bieńczyk nie lubi ale to bardzo dobre wina)
    Batailley
    Sociando Mallet
    Cantamerle
    i po kilka najlepszych roczników ze 2-3 grand cru classe z St.Emilion jak na przykład La Gaffeliere.
    No jeszcze przydałaby się restauracja z porzadnymi winami z Kalifornii ( bo to co teraz jest oferowane to kompletny dramat) i można by rzec, że cywilizacja* w końcu weszła do branży gastronomicznej nad Wisłę.

    * rosół i karkówka od Gesslerowej to nie jest postęp cywilizacyjny w polskich restauracjach

    • Marek Hnatyk

      Dzień Dobry,
      ze wspomnianych pozycji jest Giscours 2006, Lafon Rochet 1996 i 2000, Sociando Mallet 1995 i 2004. Ponadto Clos du Marquis 2000, Domaine de Chevalier 2004, Chasse Spleen 2005, a z prawego brzegu przystępny Nenin 2000.
      Jeśli chodzi o Kalifornię, to pod koniec kwietnia przyjadą wina od dwóch biodynamików, bardzo eleganckie w stylu: Bonny Doon i Birichino, o których Winicjatywa pisała już tu: winicjatywa.pl/california-wine-festival-warszawa-2017

      • Paweł Parma

        Panie Pawle, jeszcze raz gratulacje dla Pana „słusznej koncepcji” jesli chodzi o dojrzałe Bordeaux z doskonałych roczników ze średniej ( średnio-niższej) półki cenowej grand cru classe. Jeśli to nie wypali to znaczy, że dla Bordeaux w polskich restauracjach nie ma przyszłosci. Lafon Rochet No2 1996 to było pierwsze moje „Wielkie Wino” , które mnie wciągnęło w świat wina ;-) Jesli bedzie Pan miał dojście to gorąco polecam zamówić również Domaine Chevalier 2001, którego wypiłem chyba z 5 butelek i wszystkie były doskonałe (92-94pkt), posiada również dodatkowy atut w postaci dość niskiej ceny tego rewelacyjnego – mocne niedocenianego rocznika.
        Co do Kalifornii, to cóż, jak by to powiedzieć, jako gorący wielbiciel win kalifornijskich ja bym je (Bonny Doon, Birichino) jako klient nie zamówił w restauracji bo to tak naprawdę „no name”, prosze się nei sugerować tym co pisze Winicjatywa a szczególnei red. Nowicki na temat win kalifornijskich, eufemistycznie napisze że Winicjatywa do Kalifornii „nie ma serca”, a ilość artykułów na WI o w sumie przecietnych winach kaliforniskich to tylko zasłona dymna. To nie jest dobre źródło informacji.
        Jesli chce Pan mieć cos porównywalnego z Kalifornii do tych fajnych Bordeaux to prosze zostawić w spokoju te Bonny Doon i Birichino. Jest w Europie sklep oferujący kilkanaście roczników Dunn Vineyards Howell Moutain ( pieć minut w internecie i Pan znajdzie) bedzie Pan miał wertykał kilku doskonałych roczników starszych niż 10 lat ( to minimum dojrzewania u Mike’a Dunn’a) to jest wino z bardzo wysokiej półki ( choć nie najwyższej) jakościowej porównywalne do sławnych win z apelacji Pauillac czy St. Julien za połowę czy jedną trzecią ich cen. Na tej klasy wina co ponad 10 letnie dojrzałe Dunn Vineyards popyt się znajdzie. Od razu też bedzie Pan miał najlepsze wina kalifornijskie w karcie retauracyjnej w Polsce.
        Pozdrawiam i życzę sukcesu.

        • Marek Hnatyk

          Panie Marku,
          dziękuję za dobre słowo i sugestie.
          Przy okazji, spędziłem dłuższą chwilę w sieci poszukując Dunn Vineyards w europejskich hurtowniach/sklepach i efekty poszukiwań są raczej nikłe.
          Czy byłby Pan tak uprzejmy podrzucić link do sklepu, w którym Pan kupuje te wina? (proszę o kontakt na paw.parma@gmail.com)
          Pozdrawiam,
          Paweł Parma