Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Foodies i niespodzianki

Komentarze
Sommelier – wiadomo – jest od tego, by wybierać wino. Zdarzają się jednak goście, którzy wiedzą lepiej od niego. I wbrew pozorom bywa to przyjemne. Pewnego wieczoru w Geranium siedziała grupa przyjaciół. Wyglądali na takich, co to często wychodzą razem coś zjeść, analizują menu, rozmowy toczą głównie o restauracyjnych trendach, mają wyrobione zdanie i czują się pewnie. Jednym słowem: foodies. Bez wahania rozpoczęli wieczór rocznikowym szampanem – Vénus Brut Nature 2006 od Agraparta. Napięty, kamienny, pełen kwaśnych jabłek, białych brzoskwiń i grejpfrutów, słony i złożony – jak się później miało okazać – dobrze niósł kilka pierwszych dań menu. Większym stolikom, takim właśnie jak ten pięcioosobowy, sugerujemy zwykle niestandardową opcję dobierania wina – tzw. „alternatywny wine pairing”. Przy budżecie zbliżonym do sumy wydawanej na regularny „wine pairing” możemy otworzyć bardzo ciekawe butelki, a zarazem pozostajemy otwarci na różne preferencje. Jasne, że będąc sommelierem, jestem zadowolony, gdy goście podążają za moją radą, tym razem jednak musiałem pogodzić się z sytuacją odwrotną. Dwóch dżentelmenów interesujących się winem (jeden ciut bardziej niż drugi) zapoznało się z kartą win wcześniej. Wiedzieli, co chcą wypić, jednak menu serwowane tego wieczoru było im nieznane, więc upewnili się jedynie, że wina nie będą stały w kontraście z jedzeniem, a kolejność ich podania będzie właściwa. Dwie ostatnie pozycje, wino czerwone i słodkie, pozostawili niewybrane, widocznie decyzja miała być podyktowana nastrojem. Możliwe też, że czekano na sugestie pań, które wydawały się mniej elastyczne w kwestii win czerwonych niż białych. Burgundzki pinot był im zdecydowanie nie w smak, ale zgadzały się na amarone od Quintarellego. Nie chodziło tu o różnicę w jakości, lecz o ciężar gatunkowy.
Dalsza część tekstu dostępna tylko dla prenumeratorów Fermentu

Zaprenumeruj już teraz!
i zyskaj dostęp do treści online, zniżki na imprezy oraz szkolenia winiarskie!

Zaprenumeruj!