Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Nie drukujmy oczekiwań

Komentarze
Niepotrzebne skreślić. © Drukarnia/Facebook.com

W jednym ze skeczów Latającego Cyrku Monty Pythona (film dokumentalny o bokserze) był fragment idealnie pasujący do głównego bohatera tego artykułu: „Co dzień skoro świt, przebiega dystans 47 km dzielący jego domek w Reigate i Rządowy Ośrodek ds. Badań nad Pestycydami w Shoreham. Nikt nie wie dlaczego”. Nikt też zapewne nie wie, dlaczego jeden z najpopularniejszych aktualnie łódzkich lokali gastronomicznych – Drukarnia – postanowił dodać sobie w podtytule „skład chleba i wina”. Oczywiście wątpliwości dotyczą tego drugiego składnika. Cały koncept to wierna kopia Charlotte, łącznie ze wspólnym stołem. Jedzenie, które – choć także wierne modzie na wszechobecne burgery – jest smaczne. Wypiekany tam w wielu rodzajach chleb jest naprawdę świetny i na miejscu Właściciela to właśnie pieczywo promowałbym głosząc na mieście nowinę o otwarciu Składu Chleba.

Pozostaje nam zostać przy pierwszym składniku. Bo warto.

Skoro jednak zostałem sprowokowany, a niczego nie lubię tak jak nabierania klientów na więcej niż oferuje się w rzeczywistości, postanowiłem przyjrzeć się temu zjawisku z bliska. Pierwszą wizytę – kilka dni po otwarciu – do dziś opowiadam jaką jedną z lepszych anegdot. Dowiedziałem się wtedy m.in. że klient może zobaczyć butelkę wina dopiero po zakupie, a informacja dotycząca źródła zakupu win jest jedną z bardziej strzeżonych tajemnic narodowych. Kiedy w końcu stałem się „szczęśliwym” posiadaczem butelki wina domowego okazało się, że jest nim półsłodka Mołdawia.

Jedno z najbardziej niebanalnych win jakie piłem.

O wyborze akurat tego wina zadecydowała – jak podkreślała obsługa – jego niebanalność i nie da się ukryć, że takie było – coraz trudniej bowiem napić się dobrego, półsłodkiego pinot noir z Mołdawii… Inne kwestie organizacyjne zrzuciłem na karb debiutu. Niemniej, dwa wina białe i dwa czerwone, umówmy się, szału nie robiły.

Dlatego niczym pewna znana kucharka z kręgów celebryckich, po 3 miesiącach postanowiłem odwiedzić Drukarnię ponownie i sprawdzić, czy dorobiła się nie tyle składu, co przynajmniej składziku win. Początki znów były trudne. Próba rezerwacji stolika telefonicznie skończyła się uwagą w słuchawce: „gdybyśmy mieli zarezerwować w piątek wszystkie stoliki, musielibyśmy zamknąć restaurację”. Miejsce udało mi się znaleźć na własną rękę. Jakie zmiany? W pewnych kwestiach fundamentalne. Po kwartale działalności Mołdawia okazała się być jednak banalną i została zastąpiona Hiszpanią. Niestety pogrążoną w kryzysie. Aktualne wino domowe – choć rzecz jasna to jakościowa rewolucja – nadal razi potworną przeciętnością, a wydobywające się z niego aromaty jedni zaliczali do ziół rosnących przy trasie szybkiego ruchu, inni do rozpuszczonego plastiku. Prawdopodobnie zakupienie w Lidlu palety nieśmiertelnej pozycji – Vespral Reserva (opisywanej tutaj)  i przelewanie jej do karafek byłoby o niebo lepszym rozwiązaniem. Karta win na butelki rozrosła się do niewiarygodnych rozmiarów – trzech win białych, trzech czerwonych oraz dwóch musujących – wszystkie pochodzą raczej z dolnych rejestrów Partner Center. A szkoda, bo znów nie było czym popijać fajnego pieczywa.

Skład wina to nie jest.

Źródło: Jadłem i (niestety) piłem na koszt własny.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Łukasz

    W pełni zgadzam się z autorem tekstu. Odwiedziłem opisany lokal i faktycznie winem to ta kraina nie płynie…

  • Mateusz Papiernik

    Chyba każdy z nas, kto odwiedził Drukarnię, będzie podobnego zdania. Ja, niestety, nie będę bronił również jedzenia — choć pieczywo faktycznie mają smaczne.

  • Jakub – Wine Tasting PL

    masówa za 9,9 netto na housie. genialny pomysł :) kocham polskich restauratorów miłością jakże ironiczną i całkowicie nieodwzajemnioną.