Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Domaine Leroy Musigny 1996

Komentarze

Kilka lat temu zwiedzałem winnice w miłym towarzystwie. W dobrych nastrojach, odprężeni rozmawialiśmy o tym, co piliśmy i czego jeszcze chcielibyśmy się napić. Kiedy doszliśmy do Burgundii, ktoś powiedział, że nie ma sensu dyskutować o najlepszych burgundach, bo i tak ich nigdy nie spróbujemy.

Wówczas „burgund” był dla mnie zaledwie konturem – pinotem, chardonnay, regionem... Nie miał jeszcze treści, nazwiska, rocznika, siedliska i energii. Dziś wybieram z kolegami burgundy do karty Geranium i przypomina mi się ta historia. Siedzimy i próbujemy win z takich posiadłości jak Montille, Comte Liger-Belair, Bonneau du Martray, Roulot, Coche-Dury, Vincent Dauvissat, Prieuré-Roch, Frédéric Cossardx. Kręcimy powoli kieliszkami, bo Corton-Charlemagne z Domaine de Montille wydaje się trochę zbity, i plotkujemy o patriarchalnym wychowaniu Huberta de Montille’a, którego postać poznałem dzięki filmowi Mondovino. Pamiętam, że jego win chciałem wtedy spróbować najbardziej. Gdy jeden z uczestników degustacji uniósł w geście toastu kieliszek i powiedział: And here we are, zrozumiałem, że wszyscy przekroczyliśmy granicę, jesteśmy już gdzie indziej.

Dalsza część tekstu dostępna tylko dla prenumeratorów Fermentu

Zaprenumeruj już teraz!
i zyskaj dostęp do treści online, zniżki na imprezy oraz szkolenia winiarskie!

Zaprenumeruj!