Dom Pérignon na ściance
Gdyby istniał winiarski Pudelek (no właśnie, dlaczego go nie ma?), śledzilibyśmy na nim losy najbardziej znanych etykiet świata. Nagłówki krzyczałyby: Jak wygląda nowy rocznik: rozmyty, płaski czy elegancki? Kto go wypił, gdzie i kiedy? Czy Anja Rubk zaprosiła go na swój ślub? Czy Ryszard Kalisz opija nim narodziny kolejnego potomka? Jak wyglądała jego premiera: było elegancko i skromnie, czy z przepychem i celebrytami na ściance? W co się ubrał: znów ten sam mundurek, czy może zupełnie nowe opakowanie fluo? Jak się zmieniał w ciągu ostatnich lat: pokażemy Ci najlepsze chwile naszego bohatera z ostatniej dekady! (taka pudelkowa pionówka).
Jedną z najjaśniejszych gwiazd takiego winiarskiego Pudelka, prawdziwą gwiazdą, nie tylko celebrytą, z poważnym dorobkiem (mówimy tu o kilkusetletniej historii!) byłby szampan Dom Pérignon. To przecież etykieta, o której słyszał każdy. Żywa legenda wśród win, wzbudzająca wciąż wielkie emocje.
Dom Pérignon został stworzony po to, by stać się „najlepszym winem świata” (taki cel przyświecał słynnemu mnichowi). To podobno szampan, którego pił sam Ludwik XIV, uwielbiała go Madame Pompadour. Pijała go Merylin Monroe, Marlena Deitrich, swoim gościom serwował Christian Dior. Rocznik 1961 był gwiazdą na ślubie księżnej Diany (to rok, w którym się urodziła).
Charakterystyczna butelka z prostą, surową etykietą rozbudza wyobraźnię. Tyle lat historii, tyle wykwintnych przyjęć, tyle opijanych nim sukcesów, podpisanych umów, zawartych słynnych małżeństw, a może i opłakiwanych przy nim rozwodów. Otwarcie butelki Dom Pérignon przybliża nas do wielkiego świata i do magii, jaka zawsze otacza legendę.
Tę magię i wyjątkowość produktu marka podsyca do dziś. Na rzeczonym winiarskim Pudelku Dom Pérignon byłby częstym gościem. Niewiele szampanów na świecie sprzedano za 8224 $ za butelkę. Trzy szampany Dom Pérignon w tej cenie (za butelkę) sprzedano podczas licytacji w londyńskim domu aukcyjnym Christie’s w 2004. Był to słynny rocznik 1921, który wysłano w 1936 roku luksusowym transatlantykiem do Nowego Jorku tuż przed Sylwestrem. To było wielkie wejście marki na rynek amerykański, a sama etykieta z 1921 stała się dla tego szampana rocznikiem kultowym. Podobnie, jak wspomniany już szampan ze ślubu księżnej Diany, który kosztuje obecnie bagatela 2,5 tys. £ za butelkę.
Dom Pérignon trafiłby na gorące strony Pudelka również za sprawą bliskich związków z modą oraz historycznymi mini „seksaferami”. Podobno słynna miseczka Marii Antoniny będąca odlewem jej własnej piersi służyła jej nie tylko do picia mleka, ale również „najlepszego szampana na świecie”. Nie wiadomo, czy właśnie jej zawdzięczamy dość niewygodne i mało praktyczne, ale jakże urocze dawne kieliszki do szampana, zwane przez Francuzów coupe. Dość, że marka postanowiła wykorzystać te przypuszczenia i stworzyć ich współczesną wersję. Za model posłużyła lewa pierś Kate Moss, a pięknie rżnięty kieliszek w stylu Art Deco wraz butelką Dom Pérignon Oenethèque 1995 kosztuje ponad 2,5 tys. €. Mycie go w zmywarce raczej nie jest zalecane.
Ale Dom Pérignon to nie tylko historie, które można opowiadać bez końca. To też najwyższej klasy rzemiosło. Występuje tylko w wersji vintage – czyli rocznikowej. Winogrona pochodzą wyłącznie z parceli grand cru (jest ich 17) oraz tej jednej, jedynej, historycznej Hautvillers Premier Cru, gdzie wszystko się zaczęło (to tu mnich Dom Pérignon rozpoczął pracę nad „najlepszym winem świata”). Na każdy rocznik musimy czekać przynajmniej 10 lat… Spędza on bowiem 7-8 lat na osadzie, a następnie 2-3 lata w butelce. Obecnie w sklepach możemy wciąż znaleźć rocznik 2004, a ja zostałam zaproszona na kolację, podczas której miałam okazję spróbować nowej etykiety 2005. Tu nie ma półśrodków, Dom Pérignon, którego widzicie na półce czy w restauracyjnej karcie, to szampan gotowy do picia, ale również szampan, który może starzeć się w naszej piwniczce jeszcze wiele lat.
Ja lubię „czwórkę” – 2004 w rok od swojej premiery, jest obecnie cudownie miękka, bardzo pełna, rozleniwiająca. W nosie ciepła bułka z nutą wanilii, usta wapienne, pięknie kwasowe, delikatnie słone. Pita do kawioru podanego na musie z orzechów włoskich wydawała się jeszcze bardziej słona i sprężysta niż solo (778 zł). Cudowne połączenie.
Nowy rocznik 2005 stoi na baczność, jest bardzo zwarty i napięty, z dużą dawką goryczy w ustach. Zmieni się jeszcze bardzo, złagodnieje, otworzy. Ale to napięcie i elegancja to coś, co zdecydowanie będzie się podobać (778 zł). Wojtek Bońkowski dziś woli piątkę od czwórki.
Kolejną niezwykłą decyzją Dom Pérignon jest wypuszczanie na rynek rocznikowych szampanów w swoim drugim szczycie dojrzałości; tych, które spędziły mniej więcej 12 lat na osadzie. Nazywane są one Plénitude 2 (w skrócie P2) i obecnie można spróbować Plénitude 2 1998 czyli szampana 18-letniego! W nosie jest jak dojrzały riesling. Czuć w kieliszku zapach drożdży, ciepłego mleka, miodu, karmelu. Usta pełne, zaskakująco potężne, zwarte. Szampan jest pieprzny, z korzenną pikantnością, która podbija maślany smak (1728 zł). Zupełnie niesamowite, co czas robi z dobrym materiałem, bo przecież nie każde wino, im starsze tym lepsze. Ale pijąc Dom Pérignon masz przywilej obcowania z piękną i długą historią.
Degustowałam na zaproszenie importera.