Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Offenberg Riesling Smaragd 2011

Komentarze

Kontynuujemy wątek win do długiego starzenia. A mamy okazję przednią, bo importer DELIWINA rozpieścił nas degustacją pionową (czyli różnych roczników) dwóch win z górnej półki, które rzadko ma się okazję pić nawet w bieżącym roczniku: Rieslinga i Grüner Veltliner Smaragd (to najwyższa kategoria win białych w słynnym regionie Wachau) od Johanna Donabauma. Ten winiarz z pewnością należy do ekstraklasy regionu, więc oczekiwania były spore.

My name is Donabaum, Johann Donabaum. © Donabaum.
My name is Donabaum, Johann Donabaum. © Donabaum.

Spróbowaliśmy sześciu roczników Veltlinera z czołowej winnicy Spitzer Point oraz siedem – Rieslinga Offenberg (to z kolei raczej premier cru niż grand). Wszystkie wina były co najmniej dobre i żadne nie było za stare, choć siegnęliśmy aż do 2003 i 2004. Z drugiej strony jednak degustacja ujawniła pewien problem z winami z Wachau, który niedawno sygnalizował Marek Bieńczyk: są bardzo skoncentrowane i ciężkie, a często wręcz przejrzałe, bowiem niektórzy winiarze, w tym Donabaum, częściowo dopuszczają w swoich winnicach szlachetną pleśń, czyli do kadzi fermentacyjnej trafia pewien procent rodzynek. Stąd 14,5% alk. i mocne nuty tokajowo-likierowe w tutejszych Smaragdach. Mają one także mniej kwasowości i świeżości, niż spodziewamy się po Rieslingu i Veltlinerze. Trzeba to lubić, bo styl jest swoisty. Lepiej na nim wychodzi Riesling, który z natury ma tego kwasu więcej i ratuje go to przed związaną z tą estetyką bulimią. Mam wrażenie, że w ostatnich rocznikach tej przesady jest w winach Donabauma mniej i 2011, 2012 i 2013 bez problemu wzlecą z czasem wyżej, niż ich starsi bracia z poprzedniej dekady.

Największym „problemem” tych win nie jest sam styl, lecz jego nieprzewidywalność. Przed otwarciem butelki bowiem nie wiemy, czy wino będzie w stylu półwytrawno-likierowym (jak 2004, 2005 czy 2009), czy też kwasowo-mineralnym (2008, częściowo 2011). A to już dla konsumenta problem, bowiem zgadywanie z zawartości alkoholu czy wertowanie internetu przed zakupem to nie są sytuacje idealne. Ale przecież nikt nie jest doskonały!

Donabaum Spitzer Point

Spitzer Point Grüner Veltliner Smaragd 2013 – mocarz o smaku maślano-pieprzowym. Ma swój kwas, ale trochę brzmi jak przesterowany wzmacniacz. Z czasem na pewno się uspokoi. Ma potencjał być wśród najlepszych roczników tego Veltlinera (wraz z 2009 i 2012), ale nie tykać przed 2016. Na razie ♥♥♥♥ (165 zł, dostępnych 30 but.)

Spitzer Point Grüner Veltliner Smaragd 2012 – aż 14,5% alk. Wino krąglejsze, bogatsze niż 2013, brakuje mu owej delikatnej, ale robiącej całą różnicę kwasowości. Maślana brzoskwinia na (zbyt) dużych decybelach. Ewidentnie przejrzałe. Ciekawe wino, ale… ♥♥♥♡ (165 zł, dostępne 33 but.)

Spitzer Point Grüner Veltliner Smaragd 2011 – dwa powyższe zamykane zakrętkami, do 2011 producent używał włącznie korka naturalnego. Wino bardziej wstrzemięźliwe, z nutami ogórka, ale pieprzno-egzotyczna szlachetna pleśń (nuty tokajowe) też się pokazuje. Przyjemne, ale dość płaskie. Jeden z mniej ciekawych roczników. Jeszcze za młody? ♥♥♥ (165 zł, dostępnych 30 but.)

Spitzer Point Grüner Veltliner Smaragd 2009 – to był w Austrii (tak jak wszędzie w Europie) bardzo gorący rok i dlatego nie spodziewałem się dobrego wina. Tymczasem okazało się jednym z najciekawszych tej degustacji. A przecież ma 14,5% alk. i bardzo mocny tokajowy nos! Ale owo pleśniowe bogactwo podbite jest dobrą świeżością, wręcz nutami mineralnymi, słonymi. Pojawiają się pierwsze nieśmiałe nuty ewoluowane (tost, zakwas chlebowy). Dobry moment, żeby wypić to doskonałe wino. ♥♥♥♥ (187 zł, dostępna 1 butelka!)

Spitzer Point Grüner Veltliner Smaragd 2003 – rocznik w zasadzie analogiczny do 2009, ale wino zdecydowanie mniej ciekawe. Czy była to słabsza butelka? W zapachu zapowiada się nawet nieźle, są przyjemnie świeże nuty cytrusowe, niemal roślinne, szlachetnej pleśni ni śladu. Ale w smaku mało wyraziste i intensywne. Dobrze się przechowało, tylko że nie oferuje nic szczególnie ciekawego, choć trzyma niezły poziom. ♥♥♡ (187 zł, dostępnych 11 butelek!)

Spitzer Point Grüner Veltliner Smaragd 2002 – to wino przeszło już swoją smugę cienia, ale jest atrakcyjne i ciekawe. Ma tylko 13% alk., oleistą fakturę, dużo nut słonych, mięsistych, rosołowych, mało kwasu, ale w sumie dobrą równowagę. Dobry wgląd w potencjał starzenia Veltlinera. Bardzo dobre. ♥♥♥ (187 zł, dostępne 2 butelki!)

Donabaum Offenberg Riesling

Offenberg Riesling Smaragd 2013 – duża różnica wobec Veltlinera z tego samego rocznika. 13,5% alk., styl o wiele świeższy i elektryzujący, z nutami roślinnymi w bukiecie. Potem w smaku ta rzeka się rozlewa szerzej i leniwiej. No i przede wszystkim za młode – należy mu dać minimum dwa lata. ♥♥♥♡ (165 zł, dostępnych 30 but.)

Offenberg Riesling Smaragd 2012 – Riesling dużej klasy, lepszy niż 2013 i to nie tylko dlatego, że jest rok starszy. Bo i on wymaga jeszcze dalszego leżakowania. Mniej emfazy, gargantuicznego tłuszczu, więcej precyzji i świeżości, choć koszyk z chlebem i masłem też podali do tej mineralnej zupy. Brawo. ♥♥♥♥ (165 zł, dostępne 33 but.)

Offenberg Riesling Smaragd 2011 – Riesling o dziwo rozwinął się w tym roczniku szybciej niż Veltliner (zazwyczaj jest odwrotnie – smakowa różnica wynosi zwykle ok. 2 lat). Pojawiają się tu nuty mokrej piwnicy i górskiego strumienia znane pod nieprzetłumaczalną nazwą Firne. Paradoksalnie jednak nie osłabiło to tego wina, a wręcz je wzbogaciło! Jest bardzo bogate, ale też wielowymiarowe, złożone, z fenomenalną równowagą. Najlepsze wino tej degustacji. Można pić dziś, można trzymać – ważne żeby kupić. ♥♥♥♥♡ (165 zł, dostępnych 20 but.)

Offenberg Riesling Smaragd 2008 – rocznik był o wiele chłodniejszy niż 2011 albo 2013 i to czuć od początku do końca. Nie ma tu śladu przejrzałości albo szlachetnej pleśni, pojawia się bardzo wyraźna mineralność, stalowe kwasowe dotknięcie klasycznego Rieslinga. „Gotycki” albo wręcz „romański”, jak to się mówi o winach mało przyjemnych w piciu, za to o wspaniałej architekturze. Już się chyba nie poprawi, trzeba po prostu lubić ten styl. ♥♥♥♡ (195 zł, dostępna 1 butelka)

Offenberg Riesling Smaragd 2005 – tutaj dziwne połączenie brzoskwiniowego bogactwa i kwasowej rezerwy. Wino bardziej wyraziste niż 2008, wręcz nieco taniczne, mało przyjazne, z początku nie zachwyca, wydaje się pozbawione finezji koniecznej w dobrym Rieslingu. Ale zyskuje z każdą chwilą w kieliszku – niewątpliwie z czterech starszych Rieslingów ma najlepszą strukturę i powinien jeszcze się poprawić. ♥♥♥♡+ (195 zł, dostępnych 6 but.)

Offenberg Riesling Smaragd 2004 – przy pierwszym podejściu wino ciekawsze od 2005, bardziej wyraziste, intensywne, bardzo bogate. Dużo szlachetnej pleśni, łatwych do wychwycenia nut pieprznych, korzennych, w smaku wytrawne, tłuste, pieprzne, słonawe. Posmak kwasowo-taniczny jak w starych dobrych Rieslingach czasów przednowoczesnych. Trochę jednak zestarzone i z biegiem czasu brakuje mu sił względem 2005, z którym tworzy ciekawą parę. ♥♥♥♡ (195 zł, wino dostępne tylko w Kafé Zielony Niedźwiedź w Warszawie)

Offenberg Riesling Smaragd 2003 – jasna barwa, 13% alk., nawet przyjemne bukiet, kwiatowo-mydlany, dojrzały, owocowy. W smaku jednak mniej ciekawe pomimo dobrej koncentracji. Brakuje energii, wino jest płaskie, podobnie kontrowersyjne w stylu do 2004, ale bez jego zalet. Zaważył niski kwas gorącego rocznika. Lepszy niż Veltliner 2003, ale najsłabszy z Rieslingów. ♥♥♥ (195 zł, dostępnych 11 but.)

Do końca lipca na cały asortyment DELiWINA obowiązuje promocja -20%.

Degustowałem na zaproszenie importera.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Anatol

    Jeśli Donnabaum to Sieghard, jeśli Pichler to Rudi… Tego sie trzymam…

    • Wojciech Bońkowski

      Anatol

      Czasami warto przestać się trzymać i sprawdzić co nowego. Bo na przykład Rudi jest dziś mocno w tyle za Pichler-Krutzler…

  • Jakub Malecki

    Może czas Austriaków wysłać do Niemiec na szkolenia…? Nauczą się, dlaczego wytrawne wina nie lubią botrytisu.

    • Sławomir Hapak

      Jakub Malecki

      Na szczęście nie trzeba, Kubo. To raczej aberracja niż norma.
      Bez trudu znajdziesz smaragdy, które nie widziały botrytisu z bliska,
      a moc i koncentrację zawdzięczają zwykłej dojrzałości.
      Choć w tym przypadku przymiotnik „zwykły” wygląda dość zabawnie…

  • Anatol

    Być może, co młodość to młodość… Ale dla mnie trochę dziwny ten koncept… Dostali parcele od rodziców i maja je teraz w Wachau i Burgenlandzie? A gdzie mieszkają, gdzie maja swoj weingut? Katem u rodziców i katem u nich winifikuja? Trochę tu, trochę tu?

    • Wojciech Bońkowski

      Anatol

      Bzdura. Niczego nie dostali tylko grosz do grosza uciułali własne hektary. Mają własną winiarnię w Wachau. Wina są dostępne u Mielżyńskiego więc można samemu się przekonać.

      • Anatol

        Wojciech Bońkowski

        No ale maja tez parcele w Bugenlandzie, to co woza do Oberloiben grona i tam robią blaufraenkisch? Watpię…

        • Wojciech Bońkowski

          Anatol

          Wyjaśniłem tę sprawę z Erichem Krutzlerem:

          Since 2006 I am using grapes from a vineyard in Südburgenland which will be my heritage in future. The vineyard has been planted in 1986 and is less than 0,25 ha in size.
          It is located in the so called Ried Weinberg in my home village Deutsch-Schützen few meters distance to my families/brothers winery.
          I am there once or twice a month and additionally for pruning, green harvest and harvest mid of October usually.
          After that we do ferment spontaneously in the winery of my brother in traditional open fermenters for approx. 3 weeks – we punch down two up to four times a day by hand. In this time I am there every week twice. Pressing is done by me and my brother at convenient time…
          We put the wine in 900 and used 500 liter barrels. Malolactic usually starts in autumn and continues in spring – no heating or inoculating of course.
          First racking and/ or sulphuring sometimes in late summer in year after harvest. Then I keep the wine in barrels on the lees up to maximum 20 month and bottle unfined and unfiltered.
          After labelling in the cellar of my brother the bottles are shipped to my place in Wachau. This autumn we will start to sell vintage 2012. Average (tiny) production: 1.000 – 1.500 bottles.

          • Anatol

            Wojciech Bońkowski

            Dziękuje za odpowiedz. Wyczerpująca. A wiec miałem tez racje, niepotrzebne było to kategoryczne pisanie, ze pisze bzdury. Ale rzeczą ludzka jest błądzić, a najwięksi potrafią sie do tego przyznać. A P-K spróbuje niezwłocznie!

          • Wojciech Bońkowski

            Anatol

            „Dostali parcele od rodziców i maja je teraz w Wachau i Burgenlandzie? A
            gdzie mieszkają, gdzie maja swoj weingut? Katem u rodziców i katem u
            nich winifikuja? Trochę tu, trochę tu?”

            okazuje się że nie dostali, tylko użytkują 0,25 ha w Burgenlandzie (w Wachau mają własne 9,5 ha).
            Krutzler winifikuje u brata 1500 butelek, u siebie 65 000. No „miał Pan rację” faktycznie…

            Pozdrawiam i życzę miłej degustacji

  • Grzegorz Paterak

    Na blogu enoeno bardzo na czasie/w temacie artykuł o Peterze Veyder-Malberg’u

  • GrzegorzC

    Mała aktualizacja. Offenberg 2004 dostępny w cenie 300 PLN. ;-)