Offenberg Riesling Smaragd 2011
Kontynuujemy wątek win do długiego starzenia. A mamy okazję przednią, bo importer DELIWINA rozpieścił nas degustacją pionową (czyli różnych roczników) dwóch win z górnej półki, które rzadko ma się okazję pić nawet w bieżącym roczniku: Rieslinga i Grüner Veltliner Smaragd (to najwyższa kategoria win białych w słynnym regionie Wachau) od Johanna Donabauma. Ten winiarz z pewnością należy do ekstraklasy regionu, więc oczekiwania były spore.
Spróbowaliśmy sześciu roczników Veltlinera z czołowej winnicy Spitzer Point oraz siedem – Rieslinga Offenberg (to z kolei raczej premier cru niż grand). Wszystkie wina były co najmniej dobre i żadne nie było za stare, choć siegnęliśmy aż do 2003 i 2004. Z drugiej strony jednak degustacja ujawniła pewien problem z winami z Wachau, który niedawno sygnalizował Marek Bieńczyk: są bardzo skoncentrowane i ciężkie, a często wręcz przejrzałe, bowiem niektórzy winiarze, w tym Donabaum, częściowo dopuszczają w swoich winnicach szlachetną pleśń, czyli do kadzi fermentacyjnej trafia pewien procent rodzynek. Stąd 14,5% alk. i mocne nuty tokajowo-likierowe w tutejszych Smaragdach. Mają one także mniej kwasowości i świeżości, niż spodziewamy się po Rieslingu i Veltlinerze. Trzeba to lubić, bo styl jest swoisty. Lepiej na nim wychodzi Riesling, który z natury ma tego kwasu więcej i ratuje go to przed związaną z tą estetyką bulimią. Mam wrażenie, że w ostatnich rocznikach tej przesady jest w winach Donabauma mniej i 2011, 2012 i 2013 bez problemu wzlecą z czasem wyżej, niż ich starsi bracia z poprzedniej dekady.
Największym „problemem” tych win nie jest sam styl, lecz jego nieprzewidywalność. Przed otwarciem butelki bowiem nie wiemy, czy wino będzie w stylu półwytrawno-likierowym (jak 2004, 2005 czy 2009), czy też kwasowo-mineralnym (2008, częściowo 2011). A to już dla konsumenta problem, bowiem zgadywanie z zawartości alkoholu czy wertowanie internetu przed zakupem to nie są sytuacje idealne. Ale przecież nikt nie jest doskonały!
Spitzer Point Grüner Veltliner Smaragd 2013 – mocarz o smaku maślano-pieprzowym. Ma swój kwas, ale trochę brzmi jak przesterowany wzmacniacz. Z czasem na pewno się uspokoi. Ma potencjał być wśród najlepszych roczników tego Veltlinera (wraz z 2009 i 2012), ale nie tykać przed 2016. Na razie ♥♥♥♥ (165 zł, dostępnych 30 but.)
Spitzer Point Grüner Veltliner Smaragd 2012 – aż 14,5% alk. Wino krąglejsze, bogatsze niż 2013, brakuje mu owej delikatnej, ale robiącej całą różnicę kwasowości. Maślana brzoskwinia na (zbyt) dużych decybelach. Ewidentnie przejrzałe. Ciekawe wino, ale… ♥♥♥♡ (165 zł, dostępne 33 but.)
Spitzer Point Grüner Veltliner Smaragd 2011 – dwa powyższe zamykane zakrętkami, do 2011 producent używał włącznie korka naturalnego. Wino bardziej wstrzemięźliwe, z nutami ogórka, ale pieprzno-egzotyczna szlachetna pleśń (nuty tokajowe) też się pokazuje. Przyjemne, ale dość płaskie. Jeden z mniej ciekawych roczników. Jeszcze za młody? ♥♥♥ (165 zł, dostępnych 30 but.)
Spitzer Point Grüner Veltliner Smaragd 2009 – to był w Austrii (tak jak wszędzie w Europie) bardzo gorący rok i dlatego nie spodziewałem się dobrego wina. Tymczasem okazało się jednym z najciekawszych tej degustacji. A przecież ma 14,5% alk. i bardzo mocny tokajowy nos! Ale owo pleśniowe bogactwo podbite jest dobrą świeżością, wręcz nutami mineralnymi, słonymi. Pojawiają się pierwsze nieśmiałe nuty ewoluowane (tost, zakwas chlebowy). Dobry moment, żeby wypić to doskonałe wino. ♥♥♥♥ (187 zł, dostępna 1 butelka!)
Spitzer Point Grüner Veltliner Smaragd 2003 – rocznik w zasadzie analogiczny do 2009, ale wino zdecydowanie mniej ciekawe. Czy była to słabsza butelka? W zapachu zapowiada się nawet nieźle, są przyjemnie świeże nuty cytrusowe, niemal roślinne, szlachetnej pleśni ni śladu. Ale w smaku mało wyraziste i intensywne. Dobrze się przechowało, tylko że nie oferuje nic szczególnie ciekawego, choć trzyma niezły poziom. ♥♥♡ (187 zł, dostępnych 11 butelek!)
Spitzer Point Grüner Veltliner Smaragd 2002 – to wino przeszło już swoją smugę cienia, ale jest atrakcyjne i ciekawe. Ma tylko 13% alk., oleistą fakturę, dużo nut słonych, mięsistych, rosołowych, mało kwasu, ale w sumie dobrą równowagę. Dobry wgląd w potencjał starzenia Veltlinera. Bardzo dobre. ♥♥♥ (187 zł, dostępne 2 butelki!)
Offenberg Riesling Smaragd 2013 – duża różnica wobec Veltlinera z tego samego rocznika. 13,5% alk., styl o wiele świeższy i elektryzujący, z nutami roślinnymi w bukiecie. Potem w smaku ta rzeka się rozlewa szerzej i leniwiej. No i przede wszystkim za młode – należy mu dać minimum dwa lata. ♥♥♥♡ (165 zł, dostępnych 30 but.)
Offenberg Riesling Smaragd 2012 – Riesling dużej klasy, lepszy niż 2013 i to nie tylko dlatego, że jest rok starszy. Bo i on wymaga jeszcze dalszego leżakowania. Mniej emfazy, gargantuicznego tłuszczu, więcej precyzji i świeżości, choć koszyk z chlebem i masłem też podali do tej mineralnej zupy. Brawo. ♥♥♥♥ (165 zł, dostępne 33 but.)
Offenberg Riesling Smaragd 2011 – Riesling o dziwo rozwinął się w tym roczniku szybciej niż Veltliner (zazwyczaj jest odwrotnie – smakowa różnica wynosi zwykle ok. 2 lat). Pojawiają się tu nuty mokrej piwnicy i górskiego strumienia znane pod nieprzetłumaczalną nazwą Firne. Paradoksalnie jednak nie osłabiło to tego wina, a wręcz je wzbogaciło! Jest bardzo bogate, ale też wielowymiarowe, złożone, z fenomenalną równowagą. Najlepsze wino tej degustacji. Można pić dziś, można trzymać – ważne żeby kupić. ♥♥♥♥♡ (165 zł, dostępnych 20 but.)
Offenberg Riesling Smaragd 2008 – rocznik był o wiele chłodniejszy niż 2011 albo 2013 i to czuć od początku do końca. Nie ma tu śladu przejrzałości albo szlachetnej pleśni, pojawia się bardzo wyraźna mineralność, stalowe kwasowe dotknięcie klasycznego Rieslinga. „Gotycki” albo wręcz „romański”, jak to się mówi o winach mało przyjemnych w piciu, za to o wspaniałej architekturze. Już się chyba nie poprawi, trzeba po prostu lubić ten styl. ♥♥♥♡ (195 zł, dostępna 1 butelka)
Offenberg Riesling Smaragd 2005 – tutaj dziwne połączenie brzoskwiniowego bogactwa i kwasowej rezerwy. Wino bardziej wyraziste niż 2008, wręcz nieco taniczne, mało przyjazne, z początku nie zachwyca, wydaje się pozbawione finezji koniecznej w dobrym Rieslingu. Ale zyskuje z każdą chwilą w kieliszku – niewątpliwie z czterech starszych Rieslingów ma najlepszą strukturę i powinien jeszcze się poprawić. ♥♥♥♡+ (195 zł, dostępnych 6 but.)
Offenberg Riesling Smaragd 2004 – przy pierwszym podejściu wino ciekawsze od 2005, bardziej wyraziste, intensywne, bardzo bogate. Dużo szlachetnej pleśni, łatwych do wychwycenia nut pieprznych, korzennych, w smaku wytrawne, tłuste, pieprzne, słonawe. Posmak kwasowo-taniczny jak w starych dobrych Rieslingach czasów przednowoczesnych. Trochę jednak zestarzone i z biegiem czasu brakuje mu sił względem 2005, z którym tworzy ciekawą parę. ♥♥♥♡ (195 zł, wino dostępne tylko w Kafé Zielony Niedźwiedź w Warszawie)
Offenberg Riesling Smaragd 2003 – jasna barwa, 13% alk., nawet przyjemne bukiet, kwiatowo-mydlany, dojrzały, owocowy. W smaku jednak mniej ciekawe pomimo dobrej koncentracji. Brakuje energii, wino jest płaskie, podobnie kontrowersyjne w stylu do 2004, ale bez jego zalet. Zaważył niski kwas gorącego rocznika. Lepszy niż Veltliner 2003, ale najsłabszy z Rieslingów. ♥♥♥ (195 zł, dostępnych 11 but.)
Do końca lipca na cały asortyment DELiWINA obowiązuje promocja -20%.
Degustowałem na zaproszenie importera.