Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Czy to jeszcze wina?

Komentarze

Nigdy jeszcze nie było na rynku tak wielu tak dobrych win, w dodatku po całkiem przystępnych cenach. Choć oczywiście przystępna cena w krajach Unii Europejskiej jest nadal dwukrotnie niższa niż przystępna cena w Polsce, to i u nas jest coraz lepiej. I to mimo usilnej pracy kolejnych rządów, aby lepiej „na odcinku wina” nie było. Jakby nie było, ceny idą w dół, zaś jakość przeciętnych win zdecydowanie poprawia się. Jest to przede wszystkim rezultat postępu w technologii produkcji wina, ale również efekt wkraczania kolejnych producentów na światowe rynki. Winiarze z krajów Nowego Świata, traktowani protekcjonalnie i z lekceważeniem jeszcze w latach 1970., stają się coraz poważniejszymi i coraz bardziej globalnymi przedsiębiorcami. Towarzyszy temu koncentracja kapitału, dzięki której rozwijają się badania i inwestycje w nowe technologie.

Remontage zraszanie czapy gronowej w czasie fermentacji
Remontage przy pomocy pomp i mieszadeł może wpływać na strukturę wina

No właśnie. I tu kryje się ta łyżka dziegciu, która każe z powątpiewaniem i obawą patrzeć na nowe osiągnięcia. Rynek masowy ma swoje wymagania, związane przede wszystkim z unifikacją produktów i powtarzalną jakością. To zrozumiałe. Oczywiste jest, że taki rynek z trudnością akceptuje wahania jakości związane z tak nieprzewidywalnymi czynnikami jak pogoda w danym roczniku. Jasne, że trudno oczekiwać na nim zrozumienia dla specyfiki terroir. Z tym można się pogodzić. Trudno, wina na masowym rynku są i będą zunifikowane i dostosowane do gustu masowego klienta. Po prostu wina do codziennego posiłku. Nie ma w tym nic złego. Gorzej, kiedy w imię dobra konsumenta zaczyna się wino poprawiać. Ot, choćby jak naukowcy z Uniwersytetu w Montpellier, którzy zmodyfikowali odmianę chardonnay, tak aby zawierała więcej polifenoli i garbników – niemal tak dużo, jak zawierają ich winogrona czerwone. Przez analogię do francuskiego paradoksu, związanego z korzystnym wpływem czerwonego wina na organizm, nowe wino nazwano „Paradox Blanc”, sugerując oczywiście podobnie korzystne działanie. Może to i prawda, w końcu to właśnie polifenole odpowiadają za zalety czerwonego wina. Jeżeli jednak zaczniemy komponować, tworzyć nowe wina ze względu na ich własności lecznicze, to pole do popisu mamy bardzo duże. Ilość związków chemicznych o działaniu terapeutycznym jest ogromna, zaś możliwości inżynierii genetycznej niemal nieograniczone. Tylko czy to będzie jeszcze wino, czy raczej domowa apteczka?

Oczywiście wiele nowych technologii pozwala na otrzymywanie win lepszych. Mikroutlenianie, fermentacja w niskich temperaturach, odwrócona osmoza, maceracja prefermentacyjna to abecadło dzisiejszych enologów. Dzięki temu pijemy wina świeższe, mniej zmęczone, z gładszymi taninami. Niestety, w wielu przypadkach zabiegi technologiczne zastępują pracę w winnicy, pozwalając na uzyskanie wina poprawnego, nawet z winogron o bardzo złej jakości.

Wiszące kadzie fermentacyjne wino
Wiszące kadzie fermentacyjne – nowinka techniczna.

Genetycznie modyfikuje się drożdże odpowiedzialne za proces fermentacji. Już obecnie można uzyskać wina o zawartości powyżej 20% alkoholu, co przy stosowaniu drożdży naturalnych jest nieosiągalne. A pokusa jest duża. Po co martwić się o ograniczanie wydajności, o zwiększenie koncentracji aromatów w owocach? Naturę możemy zmodyfikować, ukształtować według zapotrzebowania rynku. Stosując wyciągi z dębu poprawia się strukturę tanich win. W ten sposób tworzy się właśnie produkt na rynek masowy. Wino łatwe, proste, zawsze przyjemne. I coraz tańsze. Tylko czy to jeszcze wino? To już możemy sprawdzić przy pomocy skanera wykorzystującego jądrowy rezonans magnetyczny, nie otwierając nawet butelki. To też niestety już rzeczywistość. Przyznam, że dla mnie raczej niezbyt pociągająca.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Kuba – WINE TASTING PL

    Tekst porusza istotny temat, ale w nieco tendencyjny sposób. Nie rozumiem wątpliwości czy wina na masowy rynek są jeszcze winami (tylko dlatego, że wykorzystuje się w nich nowoczesną technologię). Tym bardziej, że często sami polecacie na Winicjatywie właśnie wina szeroko dostępne w marketach, robione przez ogromnych, ale dobrych i bardzo nowoczesnych producentów. W tym kryje się cała tajemnica – jeśli nie wybieramy w sklepie ścieku typu no-name, to nic z wspomnianych przekłamań nam nie grozi. Dobry producent, stosując wszelkie zdobycze technologiczne, nie pozwoli sobie na zastąpienie pracy w winnicy genetyką czy chemią. Często jest wręcz odwrotnie – proszę spojrzeć na Brazylię, która wycofała opryski pestycydami i stosuje gorące powietrze do odgrzybiania i niszczenia pasożytów. Europejscy (tzw. „tradycyjni”) winiarze nawet nie mają zamiaru rezygnować z chemikaliów mniej lub bardziej szkodliwych, bo są tańsze i zawsze się sprawdzały. Zatem nie taka straszna ta technologia :)

    Jednocześnie trudno wymagać od producenta robiącego wina dla marketów, aby używał najlepszych winogron i ograniczał wydajność do minimum, skoro Klient zamawia u niego produkt pod jednym warunkiem – cena nie przekraczająca 0,5-1 euro w zakupie. Wszystko trzeba umieć rozgraniczyć. Wino marketowe za 10PLN na półce rządzi się innymi prawami, niż biodynamiczny produkt małego winiarza z 5 hektarami ziemi.

    • Sławek Chrzczonowicz

      Kuba – WINE TASTING PL

      Nie mówiłem, że technologia jest straszna, tylko stawiałem pytanie gdzie leży granica miedzy winem masowym, produkowanym z zastosowaniem nowoczesnej technologii a winem, gdzie jakość surowca jest całkowicie obojętna, a bukiet skomponowany jest z pobliskiej hurtowni aromatów. Przy okazji poparł mnie Pan w pogladzie, który od dawna lansuję, ze nie da sie zejść z winem poniżej pewnej ceny, jesli chcemy miec produkt w miare naturalny a nie wytwór chemii gospodarczej.

  • Wojciech Bońkowski

    @139ee9536c0315b2da893f5d2738f18b:disqus Nie wiem czy tak tendencyjnie. Ja jednak widzę różnicę pomiędzy winem masowym produkowanym z dużej wydajności, z mechanicznym zbiorem winogron, fermentowanym na sztucznych drożdżach, a winem w 100% zmanipulowanym, w którym garbniki pochodzą z torebki, ciało i owoc z koncentratu moszczu gronowego, gęstość z odwróconej osmozy, kwas z kryształków, aromaty z drożdży GMO… W takim przypadku mówienie o winie sztucznym czy „już nie winie” jest uzasadnione.Wina które Winicjatywa poleca z niskiej półki to właśnie te które smakują w miarę naturalnie (mam nadzieję).

    • Marek Bienczyk

      Wojciech Bońkowski

       Sławek porusza istotny problem, skora panuje moda na wina za 9,99. W obu wszak przypadkach, wielkiej masówki i wielkiej ściemy, o których wspomina Wojtek, mamy do czynienia z z produktami, które tak się mają do wina jak Harlekin do powieści.