Warszawa zamyka sklepy z winem
Masz ulubiony sklep z winem w Warszawie? Spiesz się, niedługo może przestać istnieć. Wszystko przez uchwałę Rady m. st. Warszawy, która w czerwcu cichcem zmieniła zasady przyznawania koncesji, czyli zezwoleń na sprzedaż alkoholu.
Z 50 do 100 metrów zwiększono odległość, jaka musi dzielić sklep z alkoholem od tzw. „miejsc chronionych”, czyli przedszkoli, szkół, żłobków, kościołów, a teraz do tej listy dodano np. poradnie psychologiczno-pedagogiczne oraz szkoły dla dorosłych. Co więcej, zmieniono sposób liczenia tej odległości – wcześniej była to faktyczna droga, którą trzeba przejść od drzwi do drzwi, a teraz owe 100 m liczy się od drzwi sklepu do „granicy przedszkola” (w praktyce: działki, na której stoi „miejsce chronione”). To się może wydawać techniczny żargon, ale skutki już okazują się brzemienne.
Uchwałę (zobacz jej pełen tekst w PDF) Rada m. st. Warszawy przyjęła jednogłośnie. Żadnych wątpliwości nie było. Nie było też żadnej analizy skutków. Stenogram z czerwcowej sesji (zobacz pełen tekst w PDF – od strony 211) to ciekawa lektura. Okazuje się, że radnym przyświecał zbożny cel – walka z tzw. Alkoholami 24h, czyli całodobowymi sklepami z alkoholem, które „generują problemy z porządkiem publicznym”. Pijacy piją pod sklepem, śmiecą i hałasują. Naczelnik Wydziału Prewencji i Profilaktyki Straży Miejskiej przedstawił specjalne mapy, które ukazały korelację pomiędzy sklepami z alkoholem a zakłócaniem porządku. Na to skarżą się mieszkańcy w wielu dzielnicach. np. na Ochocie – tamtejsza Rada Dzielnicy była inicjatorką nowej Uchwały.
Wydawałoby się, że „walka z budami alkoholowymi” to stosunkowo łatwe zadanie. Kiedy zakłócany jest porządek, interweniuje Straż Miejska, a jeśli dany sklep ciągle „generuje problemy”, to odbierzmy mu koncesję. Jednak jak rozbrajająco przyznali radni (zobacz pełny tekst stanowiska Rady Dzielnicy Ochota w PDF), „postępowania o cofnięcie zezwolenia są długotrwałe i złożone ze względów proceduralnych i merytorycznych a o skuteczności cofnięcia zezwoleń ostatecznie rozstrzygają sądy administracyjne”. Krótko mówiąc, to strasznie frustrujące, że zamiast szybkiej decyzji administracyjnej urzędnika trzeba dochowywać prawnej procedury, iść do sądu, wykazywać winę. Trzeba to uprościć! Jednak na poziomie samorządu „jesteśmy w stanie mieć wpływ tylko na dwie rzeczy. Mianowicie na ilość punktów i na odległość” – więc to właśnie radni Warszawy zmienili.
Na efekty nie trzeba było długo czekać. Alkohole 24h mają się dobrze, natomiast wiele działających od wielu lat sklepów z winem zagrożonych jest zamknięciem. W lutym koncesji według obecnych przepisów nie odnowią popularny sklep na Mokotowie oraz sklep i importer na Bemowie. W drugiej połowie roku zamknięcie grozi jednemu z największych sklepów w stolicy, zdobywającemu wszelkie możliwe nagrody winiarskie. (Wszystkie te sklepy prosiły o niewymienianie ich z nazwy, bo koncesje przyznaje się w pewnej mierze uznaniowo…). Niesamowita historia zdarzyła się na Ursynowie, gdzie pewien przedsiębiorca kupił lokal usługowy za kilkaset tysięcy złotych, aby otworzyć sklep z importowanymi przez siebie winami z Włoch; w międzyczasie powstała Uchwała, lokal mieści się 80 m od „klubu malucha”, sklepu nie będzie. Zezwolenia na sprzedaż win na wynos nie dostał też jeden z nowych sklepów w centrum, może natomiast sprzedawać wino… do wypicia na miejscu, podobnie jak 4 inne lokale gastronomiczne w tym samym biurowcu. Ale to już spokoju przedszkolaków nie zakłóca!
Bowiem radni przegłosowali zmianę przepisów tylko wobec „miejsc sprzedaży napojów alkoholowych do spożycia poza miejscem sprzedaży” – czyli na tzw. detal. Barom i restauracjom krzywda się nie stała, gdyż… „mogło to godzić w rozwój przedsiębiorczości”. Rozwój przedsiębiorczości detalicznej natomiast radnych nie obchodził. A czerwcowa uchwała to nie koniec. Warszawa w ogóle planuje ograniczenie liczby sklepów z alkoholem z 3100 do 2500, czyli o 20%. Wśród proponowanych rozwiązań jest zakaz sprzedaży alkoholu po godz. 22, zakaz sprzedaży na stacjach benzynowych, wprowadzenie 3-miesięcznych koncesji warunkowych…
Absurdów w Uchwale jest więcej. Kuriozalne jest w ogóle pojęcie „miejsca chronionego”. Nie ma racjonalnego wytłumaczenia, dlaczego detaliczna sprzedaż alkoholu nie może odbywać się w pobliżu szkoły dla dorosłych czy poradni psychologicznej. Nie wiadomo, dlaczego przed alkoholem trzeba chronić kościoły. Jeżeli bywalców tych wszystkich miejsc rażą osoby zakłócające porządek, zajmijmy się tymi zakłóceniami, ale dlaczego sklepami specjalistycznymi, które nigdy żadnych problemów nie stwarzają? Dwa lata temu wiele skarg generowały popularne klubokawiarnie na warszawskim Powiślu. Tam jednak udało się we współpracy z mieszkańcami przyjąć kodeks dobrych praktyk, lokale same dbają o zachowanie porządku i problem został rozwiązany.
Warszawa ma dość instrumentów, by walczyć z Alkoholami 24h, ale z nich nie korzysta. Wiele z tych sklepów działa w lokalach miejskich (!) i wystarczy podpisać takie umowy najmu, które zagwarantują przestrzeganie porządku. Ustawa o wychowaniu w trzeźwości pozwala odbierać koncesje po dwukrotnym zakłóceniu porządku. Jednak przez 8 lat ze strony służ porządkowych w Warszawie wniosków o cofnięcie koncesji wpłynęło… 8!!! Dodatkowo 113 na wniosek mieszkańców – sąd prawomocnie nie odebrał ani jednej koncesji.
Duże wątpliwości budzi zmiana zasad przyznawania koncesji dla sklepów, które już działają. Co prawda koncesji nikt im nie odbiera, ale w Warszawie zezwolenie otrzymuje się okres od 1 do 10 lat. Każdy sklep regularnie musi więc występować o przedłużenie koncesji – po zmianie przepisów wiele z nich nie ma na to szans. Tymczasem sklep specjalistyczny z winem to wieloletnia inwestycja. Remont, wyposażenie i zaopatrzenie to nieraz grubo ponad 100 tys. zł. Przy czym przedsiębiorcy nie są równo traktowani. Sklepu z winem nie można otworzyć w pobliżu przedszkola, ale „klub malucha” można bez żadnych zezwoleń otworzyć tuż obok działającego od lat sklepu i w ten sposób doprowadzić do jego likwidacji. Ponieważ na listę „miejsc chronionych” mają być wkrótce wpisane również place zabaw, w branży już pojawił się ponury dowcip – jak zlikwidować konkurencję? Postawić huśtawkę na trawniku przed wejściem…
Nieprzemyślana uchwała uderzy też Warszawę po kieszeni. Według naszych szacunków zniknąć może 100 specjalistycznych sklepów z winem. To dla miasta 0,5 mln zł rocznie w samych opłatach koncesyjnych, ale to też ok. 10 mln zł rocznie VAT i drugie tyle CIT oraz kilkaset miejsc pracy. Presja na pozostałe sklepy wzrośnie – miejsc, w których będzie można uzyskać koncesję, będzie jeszcze mniej niż teraz, konkurencja o nie wzrośnie, więc czynsze też.
Oczywiście problemy trzeba rozwiązywać. Na temat instrumentów walki z zakłóceniami porządku warto rozmawiać. Można debatować o tym, czy sprzedaż alkoholu po godz. 22 przynosi więcej szkód, czy korzyści. Miejsc sprzedaży alkoholu w polskich miastach na pewno jest niemało. Lecz czy to ich ilość, czy jakość jest źródłem problemów? Liczbę zezwoleń być może sensownie jest zmniejszyć – ale w takim razie nie przyznawajmy ich nowych podmiotom. Natomiast nie można rykoszetem karać tych, które działają na rynku od lat i nie tworzą żadnych problemów.
Sprawa budzi emocje. Zażalenia do wojewody wysłały Biedronka i Żabka – grozi im utrata kilkudziesięciu koncesji. Federacja Lewiatan zapowiada zaskarżenie uchwały do sądy administracyjnego. Mieszkańcy Ochoty – tej samej dzielnicy, która tak agresywnie walczyła o zmianę przepisów – już wysłali petycję, protestując przeciwko nowych przepisom. Dziś przed zebraniem Rady m. st. Warszawy ma się odbyć wręcz manifestacja! I dobrze, bo uchwała z czerwca jest szkodliwa. Im wcześniej wrócą stare przepisy, tym lepiej dla wszystkich.