Escala Humana Livverá Bequignol 2018
Kilka tygodni temu przez kilka miast przetoczył się Winny Desant – degustacja nowych win (lub roczników) z portfolio trzech importerów: TERROIRyści Wina Prawdziwe, Vive Le Vin i Winemates. Świetnych win nie brakowało i z pewnością będziemy je opisywać i na Winicjatywie, i w kolejnych numerach Fermentu. Ale kilka win zrobiło szczególnie duże wrażenie – i to nie tylko na mnie.
Escala Humana to projekt jak na Argentynę i jej winiarstwo całkowicie niezwykły. Narodził się w 2015 roku z inicjatywy znanego enologa, Germána Masery, który postanowił produkować wina bez nadmiernej ekstrakcji, długiego dojrzewania w beczce czy wysokiego alkoholu. Jego celem stały się wina świeże, o lekkiej budowie i podkreślające charakter odmiany. Sięgnął po dłuższą macerację, naturalne drożdże i spontaniczną fermentację, unikając filtracji, klaryfikacji i dodatku siarki. W dodatku wszystko oparł o stare, kilkudziesięcioletnie krzewy, które w przypadku malvasii pochodzą nawet z 1927 roku! W Vive Le Vin zadebiutowały właśnie trzy wina z linii Livverá.
Właściwie każde z nich jest rzadkością. Malvasia 2019 to pierwsze pomarańczowe wino z Argentyny jakie miałem okazję próbować w życiu i jeśli inne w przyszłości miałyby smakować podobnie, będę czekał na nie z niecierpliwością. Powstało z gron pochodzących z najstarszych nasadzeń – wspominanej 93-letniej parceli w regionie El Zampal w dolinie Uco. Wino maceruje na skórkach przez 60 dni w betonowych amforach (tzw. jajach), a następnie dojrzewa przez pół roku w używanych beczkach z dębu francuskiego. Jak na tak długą maceracje jest utrzymane w zaskakująco lekkim stylu. W aromacie dominują cytrusy, muszkat, goździki, skórka pomarańczy i akcenty korzenne. Dobra, choć nieprzesadnie wysoka kwasowość jest wystarczająca, by zapewnić dobry balans i sporo elegancji. Zdecydowanie warto! (90 zł) ♥♥♥♥♡
Gdyby zaskoczeń było mało, przedstawiam Bequignol 2019. Ta francuska, czerwona odmiana winorośli aktualnie częściej spotykana jest w Argentynie niż w swoim mateczniku, ale nawet tam zwykle występuje jako jeden z elementów kupażu. Spotkać go solo jest niezwykle trudno. A że warto, pokazuje właśnie to wino. Pochodzi z tego samego regionu co malvasia, choć z nieco „młodszych” nasadzeń – z 1954 roku. Fermentowało na skórkach przez 30 dni, by przez kolejnych 8 miesięcy dojrzewać w używanych beczkach z dębu francuskiego. Jest leciutkie (ledwie 11,5% alkoholu) i wypełnione po brzegi czerwonym owocem – porzeczką, malinami i żurawiną, sporo tu też kwaśnej wiśni i nut pestkowych. Kwasowość jest wysoka, a w owocowym finiszu pojawiają się ciekawe, wapienne akcenty. Robi duże wrażenie (90 zł). ♥♥♥♥♡
Ostatnia odmiana nie pozostawia już wątpliwości co do swojego pochodzenia – w końcu bonarda to jedna z najczęściej uprawianych odmian w Argentynie. Jednak w wydaniu Escala Humana ma również wyjątkowy charakter. Bonarda 2019 fermentuje i maceruje identycznie jak w przypadku bequignola, dojrzewając w beczce 2 miesiące krócej. Ma bardzo aromatyczny profil, pełen nut jeżyny, czarnej porzeczki, malin i aronii. W smaku jest oszczędniejsze i zdecydowanie wytrawne, więcej tu wiśni i czarnej porzeczki. Do tego dochodzi dobrze zaznaczona kwasowość i lekko słonawy finisz. Chyba najciekawsza bonarda, jaką piłem w ostatnich latach (90 zł). ♥♥♥♥
Importerem jest Vive le Vin, wina zakupić można w warszawskich sklepach: Ale Wino, Whisky and Wine Place i Wine Corner.
Źródło win: próbowane na degustacji zorganizowanej współorganizowanej przez importera.