Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Cena emocji

Komentarze

W morzu win, jakich profesjonalista czy entuzjasta próbuje w swoim życiu, jest tylko niewielka część takich, które niosą ze sobą ładunek emocjonalny, trwale wbijają się w pamięć. I te, w znakomitej większości, nie są tanie. Let’s face it – są drogie.

fot. Biljana Martinic
Przyznaję, znałem ofertę Lidla i Biedronki dobrze, mam setki spróbowanych czy wypitych flaszek do trzech, nawet pięciu dych. Tym, co narastało we mnie przy piciu tych win, nie było wrażenie bezpretensjonalności i luzu, ale poczucie zmęczenia, zawodu i marazmu. Pijąc je, raz po raz rzucałem, trochę w przestrzeń, trochę do siebie: uhmm, jak na taki budżet, to przyzwoita kwasowość i owoc miły. Gdzieś brakuje spójności, w sumie trochę przaśne, ale generalnie niezłe. I po co? Bo jedzenie jest lepsze, gdy łączymy je z winem? Podpowiadam, że to skomplikowane i może przynieść więcej szkody niż korzyści. Bo to taki towarzyski napój? Może więc lepiej szklaneczka whisky, drip albo dobra herbata? Bo można kupić trzy butelki zamiast jednej? To w końcu jak? Zależy nam na smaku, czy żeby szumiało w głowie?
Dalsza część tekstu dostępna tylko dla prenumeratorów Fermentu

Zaprenumeruj już teraz!
i zyskaj dostęp do treści online, zniżki na imprezy oraz szkolenia winiarskie!

Zaprenumeruj!