Enoteka Pozezdrze
Kiedyś uważałem, że moja dorosłość zaczęła się wówczas, gdy na przyjęciach, domówkach i wszelkiego rodzaju imprezach towarzyskich przestało brakować alkoholu.
Niestety, parokrotnie przekonałem się, że wcale dorosły nie jestem. Tak, jak w ów czerwcowy weekend nad jeziorem Stręgielek, niedaleko Węgorzewa, na Mazurach. Było nas tylko dwóch, ale nie widzieliśmy się długo i dużo mieliśmy sobie do powiedzenia. I tak zapasy wina przygotowane na dwa wieczory skończyły się już nad ranem pierwszej nocy. Co robić? Jedyną enoteką w okolicy pozostawał przybytek na skrzyżowaniu dróg we wsi Pozezdrze. Była to swojska enoteka o wdzięcznej nazwie Alkohole 24h. Owszem, obok szerokiego wyboru wódek czystych i kolorowych oraz piwa była tu całkiem spora półka z winami. Przypatrując się jej zawartości, poczułem niepokój, bo poza kilkoma bardzo znanymi markami „trunków” opatrzonych ostrzeżeniem „półwytrawne” i „półsłodkie” nie znałem właściwie żadnej etykiety. Postanowiłem zastosować metodę, która zdawała się oczywista, w istocie zaś poprowadziła nas do nieszczęścia. Kupiłem po prostu najdroższe wino czerwone i najdroższe białe.
Zaloguj się
Zaprenumeruj już teraz!
i zyskaj dostęp do treści online, zniżki na imprezy oraz szkolenia winiarskie!