Piotr Pietras ponownie mistrzem
W Warszawie odbyły się XVI Mistrzostwa Polski Sommelierów. Zgromadziły rekordową liczbę uczestników – aż 24. Z czołowych nazwisk zabrakło tylko dwukrotnego mistrza – Andrzeja Strzelczyka z Le Régina oraz Pawła Białęckiego z Atelier Amaro. Wiele oczekiwano po występie Piotra Pietrasa – obrońcy tytułu oraz laureata bardzo wysokiego, X miejsca na niedawnych Mistrzostwa Świata w Argentynie.
W sobotni poranek uczestnicy przystąpili do wyczerpujących eliminacji, w ramach których m.in. degustowali w ciemno pięć alkoholi mocnych, Silvanera Grosses Gewächs 2013 z niemieckiej Frankonii i Zinfandela ze słynnej winiarni Ridge w Kalifornii, dobierali wino słodkie do pannacotty z passiflorą, w teście teoretycznym wymieniali regiony winiarskie Słowenii i Anglii (!) oraz obsługiwali stolik restauracyjny z wymagającymi gośćmi.
Eliminacje przyniosły sporo niespodzianek. Miejsca poza podium zajęli m.in. były mistrz Polski Paweł Demianiuk, wicemistrz z 2013 roku Kamil Wojtasiak oraz Norbert Dudziński z 3-gwiazdkowego Geranium w Kopenhadze. IV miejsce zajął za to debiutant Marcin Oziębły z angielskiej restauracji The Harrow at Little Bedwyn. Skład finału również okazał się sensacyjny – poza Piotrem Pietrasem weszli do niego Marek Przyborek z angielskiego Northcote oraz Maciej Sokołowski z poznańskiej filii Mielżyńskiego.
Finał, rozgrywany na estradzie na oczach ponad setki widzów i surowego jury (w tym niżej podpisanego), składał się z kilku konkurencji i był bardzo trudny. A najtrudniejszą próbą była bodaj pierwsza, w której sommelierzy mieli w ciągu 10 minut podać przy 6-osobowym stoliku szampana Gosset Grande Réserve z butelki magnum; w trakcie pojawiały się jednak dodatkowe trudności – dla dwojga gości należało sporządzić koktajl szampański, a innemu – doradzić po angielsku najlepsze restauracje w Lyonie. Następnie do siedmiu win kalifornijskich należało polecić menu degustacyjne i francuskie zamienniki, poprawić najeżoną błędami kartę win (z takimi kwiatkami jak ultraniszowe Pinot Blanc z Mozeli i musujący Riesling z… Ahr), otworzyć specjalnym korkociągiem i zdekantować czerwoną Rioję, przygotować koktajl Godfather oraz zdegustować w ciemno Pinot Noir z Kalifornii, Spätburgundera z Badenii i dwa Nebbiolo z Piemontu.
Macieja Sokołowskiego nieco zjadły nerwy, rozlał szampana, poplątał się w menu degustacyjnym, ale sprawnie obsługiwał stoliki i nadrabiał poczuciem humoru – zajął III miejsce i osiągnął największy sukces w karierze. Marek Przyborek ujmował kulturą i ogładą w podejściu do gości, okazał się prawdziwem mistrzem koktajli, lecz miał problemy ze zmieszczeniem się w czasie przewidzianym na poszczególne czynności, nie porwał również w kluczowej (moim zdaniem) konkurencji doboru win do potraw. Poznał za to w ciemno Nebbiolo i Pinot Noir.
Przyborek przez dłuższą chwilę nawiązywał walkę z Piotrem Pietrasem, który rozpoczął występ poniżej oczekiwań – serwował szampana spięty i niedokładny. Z czasem jednak opanował nerwy, pokazał doskonałe przygotowanie teoretyczne, niemal w 100% poprawiając błędy w nazwach win, rozpoznał wina w ciemno jak rasowy degustator. No i błysnął w dobieraniu dań do koneserskich win kalifornijskich. Wygrał zasłużenie z dużą przewagą i został po raz drugi z rzędu mistrzem Polski sommelierów. Jako mistrz będzie wkrótce reprezentował nasz kraj na Mistrzostwach Europy w Austrii. Marek Przyborek zaś może również mówić o dużym sukcesie i postępie.
Organizatorem Mistrzostw było Stowarzyszenie Sommelierów Polskich, partnerami – California Wines Polska, Cisowianka Perlage i Hotel Regent w Warszawie. Winicjatywa była patronem medialnym.