Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

#Gdzie na wino: lotnisko Modlin

Komentarze

Scenariusz 1: choć odlot macie dopiero o 17:10, biorąc słuszną poprawkę na nieprzewidziane wydarzenia, korki, awarie i blokady dróg przez rolników, jesteście na lotnisku już o 12:00. Waszego lotu nie ma jeszcze nawet na tablicy informacyjnej. Umieracie z nudów, z czasem także z głodu.

Scenariusz 2: Wasza rodzina, druga połowa lub teściowa* miała przylecieć o 15:30, planowaliście (*zostaliście zmuszeni) do zjedzenia później wspólnego posiłku. Postanowiliście zjeść tylko śniadanie, ale przylot opóźniony jest o minimum dwie godziny, więc umieracie z nudów, z czasem także z głodu.

To się zdarza. © refundmyticket.net.
To się zdarza. © refundmyticket.net.

Na dużych lotniskach przesiadkowych (Frankfurt, Monachium, Amsterdam, Paryż itd.) rozwiązanie każdego ze scenariuszy jest banalnie proste, a jedyny problem to wybór. W naszych polskich warunkach możemy zapłacić 30 zł za jajecznicę lub zjeść próżniowo zapakowaną kanapkę o składzie identycznym z naturalnym. Zjedzenie czegoś smacznego i popicie kieliszkiem wina w cenie, która pozwoli nam zachować jakiekolwiek pieniądze w punkcie docelowym, to po prostu marzenie ściętej głowy.

Taki tam skromny winebar na lotnisku w Amsterdamie. © worlddetails.com.
Winebar na lotnisku w Amsterdamie. © worlddetails.com.

Na szczęście ta sytuacja zmienia się na lepsze, a dobrym przykładem jest wcale nie Warszawa Okęcie, Kraków czy Gdańsk, a… Modlin. Tak, to podwarszawskie lotnisko w Modlinie dorobiło się lokalu z prawdziwego zdarzenia, będącego połączeniem winebaru, hipsterskich burgerów, włoskiej pizzy i smacznej kawy. Best Fly Bar został założony rok temu przez trójkę wspólników, nie tylko często latających po świecie, ale i lubiących wino i łączenie go z potrawami.

Inspiracja dla miejsca w Modlinie. © fabriziascassellati.it.
Inspiracja dla miejsca w Modlinie. © fabriziascassellati.it.

Jak sami przyznają, zakładając Best Fly Bar inspirowali się podobnym miejscem na rzymskim lotnisku Fiumicino – Frescobaldi Wine Bar – ale oprócz wina chcieli podawać lekkie posiłki. Stąd wspominane burgery (a dokładniej „Wineburgery”), sałatki i tortille. Po udanym początku przyszedł czas na kolejne wyzwania – wprowadzenie do oferty włoskiej pizzy (wyrabianej przez prawdziwego pizzaiolo – Patrizio Bonardiego) oraz korektę i uzupełnienie serwowanych win.

Warto zajrzeć. © Best Fly Bar.
Warto zajrzeć. © Best Fly Bar.

Dzięki temu pierwszy raz w życiu znalazłem się na lotnisku nie po to, by gdzieś polecieć lub kogoś odebrać, lecz by zjeść kawałek pizzy i spróbować kilku win. Jeśli chodzi o te pierwsze, mamy w sumie osiem rodzajów do wyboru (jedna jest zawsze „pizzą dnia”) plus trzy dostępne na kawałki – gdyby kogoś przerosło zjedzenie całej. Pizza jest smaczna, ciasto jest chrupkie i cienkie, w składnikach nie znajdziemy sera udającego mozarellę, a na stoliku – sosu czosnkowego lub pomidorowego. Widać rękę włoskiego pizzaiolo, mimo że pizza nie powstaje w tradycyjnym piecu opalanym drewnem.

Od tego się zaczęło - wineburger. © gazeta.pl.
Od tego się zaczęło – wineburger. © Gazeta.pl.

Wina zaś pochodzą w 100% z oferty Roberta Mielżyńskiego. To 20 umiejętnie dobranych pozycji: od win musujących po lekkie i świeże białe aż po potężne Seghesio Zinfandel 2012 i Castello Monaci Piluna Primitivo di Manduria 2013. Na kieliszki podawanych jest 6-7 (często zmieniających się) win, w tym zawsze wszystkie musujące. To ostatnie szczególnie mnie cieszy, zawsze jest bowiem dobry moment na moje ulubione prosecco – Nino Franco Rustico czy Cavę Perelada Brut Reserva, która nader dobrze komponowała się z pizzą.

Pizza smaczna, a co do niej? Ja wolałem cave, ale można i primitvo. © Maciej Nowicki.
Pizza smaczna, a co do niej? Ja wolałem cavę, ale można i primitvo. © Maciej Nowicki.

Z win białych warto sięgnąć po podstawowego, smacznego rieslinga od Georga Breuera – Charm 2013, a jeśli ktoś woli kontynuować kierunek włoski – po świeże, kwiatowo-owocowe Piano Maltese 2014 od sycylijskiego producenta Tenuta Rapitalà.

Zawsze jest czas na rieslinga. Zwłaszcza od Breuera. © cellartracker.com.
Zawsze jest czas na rieslinga. Zwłaszcza od Breuera. © cellartracker.com.

Tym, którzy przed lotem Ryanairem niekoniecznie marzą o 14,5-proc. Primitivo polecam wielokrotnie już u nas wspominane Bodegas Lan Rioja Crianza 2010. Wino dla każdego – dzięki mocnym nutom owocowym, i lekkim – beczkowym można ją pić solo, ale świetnie nadaje się także jako uzupełnienie pizzy czy burgera.

Solo / do pizzy / do burgera. © pjwine.com.
Solo / do pizzy / do burgera. © pjwine.com.

Best Fly Bar spełnia więc swoją rolę ratunkową w przypadku zagrożenia jednym z przedstawionych scenariuszy, ale jest też ciekawą alternatywą dla tych, którzy podobnie jak ja, nigdy wcześniej nie wybrali się na lotnisko na wino i jedzenie. Zachęcam, lokal oczywiście znajduje się w ogólnodostępnej części lotniska.

Winebar dostępny w części otwartej lotniska. © dlapilota.pl.
Winebar dostępny w części otwartej lotniska. © dlapilota.pl.

Degustowałem i zajadałem się pizzą na zaproszenie Best Fly Bar.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Łukasz Dulniak

    Szkoda tylko, że rzeczywistość nierecenzencka wygląda zgoła odmiennie a zupełnie normalnie.
    – Jakie ma pani białe na kieliszki?
    – Yyy, (po grubszej chwili) szardonej i sa,sa…
    – To poproszę to drugie. (nazwy ani butelki nie uświadczyłem)

    • Wojciech Bońkowski

      Łukasz Dulniak

      ups…

    • Maciej Nowicki

      Łukasz Dulniak

      Zagadnieniu jakości obsługi w wielu lokalach z dobrym winem, mógłbym poświęcić oddzielny tekst. Powoli zmienia się na lepsze, mam nadzieję że i w tym przypadku obsługa doczeka się jakiegoś szkolenia.

      • Łukasz Dulniak

        Maciej Nowicki

        Nie oczekuję tam bynajmniej sommeliera, ale po ostatniej wizycie wyszedłem przekonany, że wino to tylko element dekoracyjny, o którym pracownicy nawet nie słyszeli.

        • Anna Hajnas

          Łukasz Dulniak

          Ojoj. Na szczęście to nie tylko dekoracja.
          Anna Hajnas
          Best Fly Bar

      • Anna Hajnas

        Maciej Nowicki

        Jesteśmy już po ale dla zapewnienia lepszej jakości organizujemy w przyszłym tygodniu kolejne.
        Anna Hajnas
        Best Fly Bar

      • Paweł Parma

        Maciej Nowicki

        Zatem proszę poświęcić mu osobny tekst. Może uświadomiłby restauratorom konieczność szkolenia obsługi pod tym względem. Niestety, nawet w dobrych restauracjach bywa źle pod tym względem. Niedawno w restauracji wyróżnionej przez Michelin (nie chcę szkodzić, więc nie podam nazwy, ale jest takich w stolicy zaledwie kilka) na pytanie, czy do combra jagnięcego będzie pasowała Reserva od Senioro de Pecina 2005 otrzymałem rozbrajającą odpowiedź, że „czerwone do czerwonego zawsze pasuje”. Sommelier był akurat nieobecny, ale restauracja ma dobrego sommeliera i szkoda, że nie przeszkolił on kelnerów. W restauracjach pozbawionych sommeliera poziom przeszkolenia jest dramatyczny. Uważam, że SSP powinno lobbować za 1) nagłośnieniem i obnażeniem zatrważającego stanu rzeczy w tej materii oraz 2) programem szkoleń dla obsługi restauracji.

        • Marcin Czerwiński

          Paweł Parma

          U mnie na prowincji jest jeszcze gorzej. W najlepszej restauracji w mieście i ponoć na Mazowszu podali mi ciepłe Chablis PC od Larocha. Pomijam fakt, że coś takiego jak serwis wina nie istnieje. W innych, nieaspirujących lokalach jest jeszcze gorzej. Parokrotnie musiałem wyręczać kelnerki własnym lub ich korkociągiem bo nie radziły sobie z tym diabelskim przyrządem ;)

          • Paweł Parma

            Marcin Czerwiński

            Proszę powiedzieć, jak się skończyła przygoda z Chablis? Odmówił Pan przyjęcia takiej butelki? Czy może mieli lód i cooler (jeśli tak, to w jakieś 20 minut wino byłoby już chyba bliskie właściwej temperaturze)?

          • Marcin Czerwiński

            Paweł Parma

            Schłodziło się w coolerze po jakimś czasie. Potem pomylono Chablis z Petit Chablis. Także było wesoło ;)

          • Paweł Parma

            Marcin Czerwiński

            Hm, wyobrażam sobie teraz taki hipotetyczny dialog:
            – Czy macie Państwo jakieś Chablis?
            – Chyba szablę?! Nie mamy żadnej szabli!

          • Marcin Czerwiński

            Paweł Parma

            Dialog był bardziej zabawny, ponieważ kierownik gastronomii próbował zabłysnąć i tłumaczył mi, że owo Chablis PC jest z południowej części Burgundii. Postanowiłem nie wyprowadzać go z błędu ;)

          • Paweł Parma

            Marcin Czerwiński

            „Chablis – jedno z czołowych cru w Beaujolais, sąsiaduje z niedalekim Hawkes Bay” :)
            Ja z kolei słyszałem anegdotę od pewnej pani, że gdy zamówiła Chablis, kelner zapytał ją „białe czy czerwone”. I podobno tak kwieciście opowiadał o tym czerwonym, o szczepach i bukiecie, że nie była pewna, czy jednak czasem nie istnieje czerwone Chablis.
            To takie śmieszno-smutne, bo w sumie tę anegdotę usłyszałem kilka miesięcy temu na rozmowie kwalifikacyjnej na sommeliera, również w restauracji obecnej w przewodniku gault&millau i pani managerka spuentowała, że za taką „bajerę” miałaby ochotę zatrudnić tego człowieka na sommeliera. Postawa tej pani pokazuje przyczynę tego, że później nawet w drogich restauracjach trafia się na różne kwiatki.

          • Michał Przybysz

            Marcin Czerwiński

            Kiedyś kiedy pracowałem jako barman, kelnerki chowały się za bar i drżały gdy miały otworzyć wino. Ale tak na poważnie, fizycznie drżały… Nie mówiąc już o bąbelkach.

        • Sławomir Hapak

          Paweł Parma

          Panie Pawle!
          Trochę za bardzo wyżywamy się na restauratorach, mam wrażenie. I trochę za wiele od nich oczekujemy. Więcej chyba w tej kwestii zależy od dystrybutorów wina niż od sommelierów.
          Mam wrażenie, że sommelier jest koniecznością w aspirującej restauracji, i faktycznie w tych {160-ciu} przypadkach powinniśmy „wywierać naciski” i „uświadamiać” restauratorów, że oczekujemy prócz dobrego jedzenia również dobrego serwisu – włączając w to obecność sommeliera i przeszkolenie reszty teamu.
          Ale w pozostałych 16.000 przypadków praca do wykonania jest nie po stronie SSP, tylko dystrybutorów wina. To oni powinni układać kartę i dbać o to, by mieściła się ona na jednej kartce A4. Wtedy Pan Marcin Czerwiński nie dostałby w łeb ciepłą szablą – bo wszystkie 3 białe wina byłyby w lodówce ;-)

          • Paweł Parma

            Sławomir Hapak

            Panie Sławku,

            po pierwsze, ja nie oczekuję jakiejkolwiek wiedzy o winie w restauracji typu sphinx. Ale w restauracji, w której (zakładam np. scenariusz randkowy) za dwie przystawki + dwie lampki szampana na aperitif + dwa dania główne + butelkę wina płacę ok. 500 zł – oczekuję czegoś więcej niż „czerwone do czerwonego”.

            Po drugie, omawiany w artykule lokal (i każdy inny, który nazywa się winebar lub wine&cośtam) samą swoją nazwą aspiruje do tego, że obsługa powinna w nim mieć pewną wiedzę i umiejętności.

            Po trzecie, obawiam się, że stan rzeczy się szybko nie zmieni z racji „oszczędności” restauratorów. Bo tak to się kończy, gdy np. w winebarze zatrudnia się osoby niewykwalifikowane (np. ładne, ale studentki, ale na wakacje) , którym można płacić 10zł/h (lub mniej). Należałoby te osoby przeszkolić, ale wtedy trzeba by pewnie podnieść stawkę do np. 12 zł.

            Po czwarte, z nielicznymi wyjątkami, przedstawiciel handlowy ds. HoReCa nie jest najlepszym szkoleniowcem. Przy zatrudnianiu takiej osoby bardziej liczy się jej „portfolio kontaktów” i „umiejętności sprzedażowe”, natomiast wiedza o winie bywa powierzchowna. Taka by wstawić do lokalu parę flaszek primitivo, crianzy i SB NZ. Taka wiedza wystarczyłaby właśnie kelnerowi (zastrzegam, że ciągle mówię o tych 160-ciu lokalach). Natomiast szkoleniowiec powinien mieć większą wiedzę.

            Po piąte, lobbing SSP + podnoszenie kwalifikacji szkoleniowców oraz (w konsekwencji) dobry poziom prowadzonych przez nich szkoleń + finansowe nagradzanie obsługi za podnoszenie swoich kwalifikacji = obopólny zysk.
            Tzn. więcej pracy dla sommelierów przy szkoleniach, ale też większa sprzedaż wina w restauracjach = zarobek dla restauratora (umiejętność ciekawego, intrygującego opowiadania o winie + widoczny profesjonalizm naprawdę potrafi zachęcić do zamówienia kolejnej butelki).
            A jeśli tak, to większe zamówienia od importera.

            Trochę brzydka taka konkluzja, ale: na popieraniu kultury serwisu wina wszyscy możemy tylko dobrze zarobić, a nikt nie straci, na pewno nie gość restauracji :)

          • Sławomir Hapak

            Paweł Parma

            Panie Pawle!
            Z pierwszymi dwoma oraz z piątym nie ma co dyskutować – „oczywista oczywistość”!
            Ale…
            Ad3) Ładne studentki są niezbędne! – nawet w wine barze!
            Ad4) Tu są dwie rzeczy. Pierwsza jest taka, że ów PH d/s HoReCa POWINIEN być znakomitym szkoleniowcem. A że nie jest, to już jest problem jego pracodawcy i polityki kadrowej. Druga jest taka, że jeśli mówimy o tych 160ciu lokalach, to wcześniej czy później będą tam sommelierzy, a żaden niedokształcony PH nie ma tam prawa wchodzić, a nie tylko szkolić. Bo spapra.

          • Paweł Parma

            Sławomir Hapak

            Panie Sławku,
            ad Ad3) Jestem ostatnim człowiekiem, który miałby coś przeciwko ładnym studentkom, chodzi mi tylko o to, żeby ta studentka wiedziała, że jak PH chce jej wcisnąć crianzę z bodega no name z 2000 roku, to pozbywa się prawdopodobnie zepsutych win i że jeśli w karcie win wynoszącej 20 pozycji ma primitivo to żeby wiedziała, że pochodzi z Puglii (i że to daleko od Veneto) oraz że „reserva” z chile to nie do końca reserva.
            ad Ad4) Wiadomo, że proces zmierzający ku wprowadzeniu sommelierów do tych restauracji jest nieuchronny. Ale to tak jak z każdą dziejową koniecznością: może się zrealizować szybciej lub wolniej. A w naszym interesie jest, żeby szybciej. Więc do boju, niech importerzy kładą nacisk na fachowość swoich PH, sommelierzy mający znajomych w redakcjach czasopism dla foodowców i restauratorow niech nacisną, by ukazywały się artykuły o serwisie, sommelierzy niech więcej się przyłożą do przeszkolenia kelnerów (bo przecież sami nie mogą być w restauracji 7 dni w tygodniu, w porze lunchu i kolacji), a środowisko niech ciśnie gdzie się da (np. tu) jak najwięcej dykteryjek o potknięciach obsługi.
            Na winicjatywie mogłoby być więcej artykułów takich jak ten: oceniających miejsca zdefiniowanych co najmniej po części przez wino. Wiem, że artykuły winicjatywy mają wpływ na sprzedaż pewnych produktów. Jako opiniotwórcze środowisko winicjatywa ma moc wpływania również na restauracje za pomocą np. artykułów o nich.
            I nie należy bać się bycia krytycznym. To jest w interesie konsumenta, a to chyba jeden z celów, jaki winicjatywa sobie stawia.
            I proszę nie poczytywać mi za złe tych wszystkich „niech ktoś zrobi coś tam” :)

          • Sławomir Hapak

            Paweł Parma

            Idealista z Pana. – lajk!

    • Anna Hajnas

      Łukasz Dulniak

      Witam. Szkolenie in progres :-) szkoda, że trafił Pan na osobę nieprzeszkoloną. Zapewniam, że dołożymy i dołożyliśmy wszelkich starań, by kelnerzy znali etykiety, które posiadamy w ofercie. Mam nadzieję, że przy następnej okazji będzie Pan zadowolony.
      Zapraszamy
      Pozdrawiam
      Anna Hajnas
      Best Fly Bar

    • Łukasz Dulniak

      Łukasz Dulniak

      Ojoj. Trzymam zatem kciuki.

  • Szymon Rzeźniczek

    Wino na lotnisku to bardzo fajna sprawa. W Wiedniu mają 2 winebary na lotnisku i obsługa jest na prawdę ogarnięta pod względem wina.

  • Anna Hajnas

    Witam. Szkolenie in progres :-) szkoda, że trafił Pan na osobę nieprzeszkoloną. Zapewniam, że dołożymy i dołożyliśmy wszelkich starań, by kelnerzy znali etykiety, które posiadamy w ofercie. Mam nadzieję, że przy następnej okazji będzie Pan zadowolony.
    Pozdrawiam
    Anna Hajnas
    Best Fly Bar

  • Marcin Jagodziński

    A jakie ceny?

    • Anna Hajnas

      Marcin Jagodziński

      Wina od 11 zł za kieliszek.
      Anna Hajnas
      Best Fly Bar

      • Marcin Jagodziński

        Anna Hajnas

        A pizza? Pytam, bo ceny lotniskowe czasem osiągają wysokość wyższą niż samoloty

        • Anna Hajnas

          Marcin Jagodziński

          Rozsądnie:-) ceny od 27zl
          Pozdrawiam
          Anna Hajnas
          Best Fly Bar

          • Marcin Jagodziński

            Anna Hajnas

            Wygląda całkiem neapolitańsko :)

  • Marcin Jagodziński

    Cóż, chyba coś poszło nie tak ze szkoleniami, bo muszę powiedzieć, że byłem nieco zszokowany obsługą w Best Fly Bar. I nie chodzi tu o znajomość czy nieznajomość karty win, ale sprawę absolutnie podstawową. Otóż prosiłbym o przekazanie personelowi, że zamówioną przez klienta butelkę wina się (UWAGA): otwiera, a następnie (UWAGA UWAGA): nalewa do kieliszków (niuanse dotyczące tego jak nalewać, w jakiej kolejności, nalewania do spróbowania itd. pozwolę sobie w tym momencie pominąć).

    Tak wiec jeszcze raz: wino się otwiera i nalewa do kieliszków, nawet jeśli butelka jest zamykana zakrętką, nie mówi się gościom, żeby sobie sami odkręcili.

    Szczerze mówiąc, jak to usłyszałem (a usłyszałem, w piątek), to nie wiedziałem, czy śmiać się czy płakać. Nie odstawiłem tam Pszoniaka, ale ostrzegam, że nie trzeba być wielkim snobem, żeby po takiej sytuacji nerwy puściły.

    PS. Pizza w porządku.

    • Sebastian Zdegustowany Bazylak

      Marcin Jagodziński

      Ciekawe, czy wodę odkręcają i nalewają?

      • Anna Hajnas

        Sebastian Zdegustowany Bazylak

        Hmmm…. Zapraszam. Będzie Pan miał okazje sie dowiedzieć

    • Anna Hajnas

      Marcin Jagodziński

      Kurczę. Mam nadzieję, że wino było ok. dla mnie to zaskakująco nie w porządku. Szkoda, że nie wie kto Pana obsługiwał? A moze Pan pamięta? Dziekuje za informacje
      Anna Hajnas
      BEST FLY BAR