Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

#Wywiad: Lenz M. Moser V

Komentarze

Lenz M. Moser V to członek zasłużonej winiarskiej rodziny z Austrii. Jego dziadek Lenz III zrewolucjonizował sposób uprawy winorośli w Europie. Lenz V zarządzał jedną z bardziej znanych austriackich winiarni Lenz Moser, był przedstawicielem kalifornijskiego producenta Mondavi w Europie, prowadził firmę importerską. W 2013 roku rozpoczął projekt Changyu Moser XV w chińskiej prowincji Ningxia. Z Lenzem M. Moserem V rozmawia Maciej Świetlik.

Laurenz M. Moser V, austriacki winiarz w Państwie Środka. © Chateau Changyu

Jak to się stało, że w 2005 roku zaczął pan współpracę z wiodącą chińską winiarnią Changyu?

Mój przyjaciel polecił mi Chiny jako region winiarsko interesujący. Zbiegło się to w czasie z powstawaniem dwóch moich firm: austriackiej, by produkować grüner veltlinera, i importerskiej o zasięgu europejskim. Ów znajomy namawiał mnie do stworzenia projektu z zupełnie innej beczki. Zacząłem więc podróżować do Chin, odwiedziłem tam dziesięciu najważniejszych producentów wina. Changyu od razu wydało się najlepsze. Z dwóch powodów: po pierwsze, powitała mnie tam czarująca dama, pani Tan, posługująca się perfekcyjnym angielskim, co było o tyle istotne, że we wszystkich pozostałych miejscach trzeba się było porozumiewać przy pomocy tłumacza. Druga – i może ważniejsza – przyczyna to duch eksperymentu i otwartość, jaką prezentowali zarządzający Changyu w osobach panów Zou i Sun. Z całą trójką jestem w stałym, niemal codziennym kontakcie od 15 lat.

Pierwsze dziesięć lat było jak wyboista ścieżka uczenia się siebie nawzajem. Zajmowałem się wtedy głównie importem chińskich win do Europy i ich marketingiem. Muszę przyznać, że ze średnim rezultatem, bowiem wina chińskie w tamtym czasie były, łagodnie rzecz ujmując, zbyt drogie wobec jakości, jaką reprezentowały.

Dalsza część tekstu dostępna tylko dla prenumeratorów Fermentu

Zaprenumeruj już teraz!
i zyskaj dostęp do treści online, zniżki na imprezy oraz szkolenia winiarskie!

Zaprenumeruj!