Sebestyén Colors 2011
Sebestyén Szekszárdi Colors 2011
Seria dobrych węgierskich nowości u konsekwentnie idącego w górę importera Rafa-Wino. Do katalogu trafiły nazwiska od lat znane w Polsce, importowane już przez nieodżałowane inicjatywy takie jak Skarbnica Winnic, Korkociąg i Skład Win Sokołowski. Najciekawszą pozycją wydał mi się tytułowy Colors od ambitnej młodej winiarni Sebestyén. Mieszanka Kékfrankosa i Merlota zrobiona „na lekko”, bez nut beczkowych, z urzekającą pikanterią i świeżym śliwkowym owocem. Takie wina węgierskie – bezpretensjonalne, bardzo pijalne i niedrogie – 29,90 zł – chciałbym pić częściej. ♥♥♥♡
Inne wino Sebestyénów – Nánai Kékfrankos 2012 – też wypadło świetnie. Jest zdecydowanie poważniejsze, skoncentrowane i głębokie; beczkę wyczuwa się, ale jak na obyczaje górnej półki węgierskiej jest użyta naprawdę kulturalnie. Wino wciąż ma potencjał, najlepiej będzie smakować bodaj w 2018 roku, ale już dziś jest bardzo zadowalające, a przy tym zachowuje lekkość, soczystość, elegancję prawdziwego Kékfrankosa, owego „Pinot Noir Mitteleuropy”. Cena nieniska – 79 zł, ale wino dużej klasy. ♥♥♥♥
Kolejny powrót na polskie półki to János Konyári Sigillum Loliense red 2012. Białe i czerwone Loliense święciło triumfy dekadę temu. Degustacja nowego rocznika tej mieszanki bordoskiej sprawiła mi dużą przyjemność. Wino jest poważniejsze, bardziej zwarte niż dawniej, z wyraźnymi taninami Caberneta i dojrzałym owocem. W stylu raczej Toskania albo Napa Valley niż Bordeaux, ale wszystko jest tu na swoim miejscu. Można pić dzisiaj, można parę lat poczekać. Cena adekwatna – 84 zł. ♥♥♥♡
Mieszanką bordoską był ongiś również Bock Villányi Royal Cuvée 2010, klasyk węgierskiej średniej półki, dostępny w każdej winotece i restauracji nad Dunajem. Teraz jednak Bock wrócił do pomysłu, który testował na początku kariery – do Caberneta i Merlota dodał 30% Pinot Noir. Dodało to winu pijalności i gładkości, choć może nie kwiatowej elegancji – w zapachu wino zdominowane jest przez mięsiste nuty bordoskie. W smaku jest jednak lekkie i świeże, szlachetne, choć proste (57,50 zł). ♥♥♥
Na koniec dwa wina, które przekonały mnie mniej. Raczej „programowo”, by tak rzec, niż z powodu jakichś konkretnych was w tych winach. Po prostu styl tego producenta – bardzo skoncentrowany, bardzo ekstraktywny, bardzo beczkowy – zwyczajnie mi nie leży. Ma wielu zwolenników, na Węgrzech osiąga bardzo wysokie oceny, ale nie czuję wielkiej ochoty, by te wina pić. Malatinszky Siklósi Noblesse Chardonnay 2013 wydał mi się dość banalnym beczkowym Chardonnay o zaskakująco wysokiej, cytrynowej kwasowości. Zabrakło smaku i prawdziwej głębi. Na plus – dobrej jakości beczka, co w winach węgierskich wcale nie jest regułą (74 zł, ♥♥♡). Noblesse Cabernet Sauvignon 2008 z kolei ma głębię i smak, ale niezbyt szlachetne – wdało się jakieś dziwne utlenienie, wino wydaje się gonić resztką sił, i to pomimo (zbyt) dużego tanicznego ekstraktu. Ocena wstrzymana – może trafiła się zła butelka? (94 zł)
Do nabycia w Rafa Wino: sklepie stacjonarnym w Nowym Sączu, sklepach współpracujących (m.in. Alewino w Warszawie) oraz sklepie internetowym.
Źródło win: udostępnione do degustacji przez importera.