W końcu dwudzieste!
Pierwsze dekady stuleci nie mają łatwo. Mówimy dziś o latach dwudziestych, trzydziestych i sześćdziesiątych minionego wieku, o ich sztuce i kanonach mody, ale pierwsza i druga dekada nie funkcjonują w świadomości jako osobne byty.
Nie ma czegoś takiego jak lata „tysiącdziewięćsetne” albo „naste”. Czy dlatego, że koronki, smokingi i styl marynarski lat 1901-1910 były za mało wyraziste, a na kolejną dekadę padł cień Wielkiej Wojny? Nie sądzę. Rzecz w tym, że nie ma się jak do nich dobrać, bo brak im rzeczy najbardziej fundamentalnej – nazwy. Pewien zaniepokojony tą bezprecedensową ułomnością polszczyzny człowiek zaalarmował Poradnię Językową PWN i otrzymał taką odpowiedź: „Nie mamy nazwy na pierwszą i drugą dekadę stulecia – nie mówimy w latach dziesiątych ani w latach nastych. Potocznie okres po roku 2000 określa się jako lata dwutysięczne, ale już ten sam okres sto czy dwieście lat wcześniej nie ma takiej nazwy (być może ona istniała, ale nie zachowała się do czasów współczesnych)”. Łaska języka, który, jak wiadomo, jest granicą naszego poznania, na pstrym koniu jeździ i skazuje długie dziesięciolecia na niebyt.
Zaloguj się
Zaprenumeruj już teraz!
i zyskaj dostęp do treści online, zniżki na imprezy oraz szkolenia winiarskie!