W Biedronce już Święta
Wielkanoc tuż tuż. A w Biedronce nawet bliżej, w czwartek odbyła się premiera kolejnego „festiwalu win”, który odbędzie się w ponad 2 tys. sklepach tej sieci od 10 do 30 kwietnia.
Tym razem będą do wina portugalskie – a więc powrót do korzeni. A także chęć wywołania nowej, świeckiej i jakże pięknej tradycji – spożywania tych właśnie win do polskich potraw świątecznych, do czego gorąco zachęcał przedstawiciel Biedronki. Nie jest to zresztą nowość – za każdym razem prowadzący zachęcają do spożywania prezentowanych win w związku ze zbliżającą się okazją, ale stałych punktów programu było tym razem dużo mniej, nowości zaś – zdecydowanie więcej.
Oczywiście nowe było miejsce spotkania – w ramach nieustającego zwiedzania nowych, zaciemnionych miejsc Warszawy tym razem spotkaliśmy się w Skwerze na Krakowskim Przedmieściu (nie mylić ze zwykłym spotkaniem na skwerze przy Krakowskim Przedmieściu). Nowy był skład osobowy gości, a właściwie fakt, że wiele miejsc pozostało wolnych. Nowością była niedostateczna ilość pieczywa na stołach – to które przygotowano natychmiast skonsumowała red. Ewa Rybak. Wreszcie nowością była obecność nowej kategorii – tzw. winnych kuratorów, którzy – sądząc po stroju – zapewne przybyli na imprezę konno i to z daleka – ani przez chwilę bowiem nie zdjęli z głowy kapeluszy.
Po długotrwałym okupowaniu kątów, oddalonych zaułków i miejsc zasłoniętych banerami reklamowymi kucharz Kuroń powrócił do łask i to od razu w spektakularny sposób – wraz ze stanowiskiem pracy został wyniesiony na piedestał (a może cokół?), gdzie gotował kaczkę w towarzystwie popularnej blogerki kulinarnej Agaty Jędrzejczak, przygotowującej w tym samym czasie desery świąteczne.
Tym razem nie przedstawiono wyników badań o tym, jak nazwać osobę pijącą często wino i czy zawsze musi być to zdrobniona nazwa. Nikt nie zatańczył ani nie zaśpiewał, nie odpalono fajerwerków, na scenę nie wjechał rajdowy samochód wypełniony butelkami wina, a na dachu restauracji nie wylądował spadochroniarz w stroju biedronki (nie pamiętam, jeśli któryś z tych pomysłów nie był jeszcze zrealizowany, niniejszym przekazuje publicznie prawa doń). Po prostu podano wina, a te – uśredniając – okazały się po prostu smaczniejsze niż prezentowane analogicznie na wcześniejszym festiwalu win hiszpańskich.
Ich pełną recenzję przeczytacie na Winicjatywie już w środę 9 kwietnia, nam zaprezentowano wycinek oferty (8 win z 24) i na jego podstawie już teraz zwracam uwagę na smaczne wino musujące Caves de Montanha Superior – jego półsłodkość na pewno docenią amatorzy półsłodkości, jednak nie obrazi ona żadnego konesera – sporo tu dobrego musowania, cytrusów, słodyczy i fajnej kremowości. Za 19,99 zł – warto. Podobnie warto będzie sięgnąć po kieliszek różowego Vinho Verde Urbe Augusta 2013 (świeżość, owoc i przyjemne szczypanie w język za ledwie 9,99 zł), jest też hit dostępny do tej pory (czy w związku z tym nadal będzie dostępny?) w ofercie innego importera – Quinta do Vallado 2012 (29,99 zł). Już teraz imponuje dobrym owocem, ale swoją klasę pokaże dopiero za jakiś czas więc jeśli ktoś szykuje się do zakupu, warto jedną butelkę na ten jakiś czas odłożyć. Tylko czy w dyskoncie powinny być wina, których smak doceni się dopiero z czasem?
By atmosfera stała się zupełnie świąteczna, wieczór skończył się tak, jak często kończy się przy rodzinnym stole – awanturą. Nie pamiętam już, kto nie miał u kogo zostać na noc, kto się wprosił, a kto nie zapytał o pozwolenie. Postanowiłem ruszyć do domu. Na wyjściu otrzymałem wielkanocny kosz od importera. Święta czas zacząć.
Degustowałem, jadłem i kosze świąteczne otrzymywałem na zaproszenie Biedronki.