Teraz Serbia!
Jesienią opisaliśmy Wam pierwsze w historii Winicjatywy (i z tego co wiem – pierwsze na polskim rynku) wino z Serbii. Okazało się, że to dopiero początek serbskiej ekspansji na polski rynek. Pojawił się nowy importer, wyspecjalizowany wyłącznie w winach z tego kraju! Family Wine Select z Radzionkowa na razie oferuje butelki od dwóch winiarzy – Vino Budimir oraz Mačkov.
Miałem okazję spróbować tuzina win z tej oferty i muszę powiedzieć, że jestem pod dobrym wrażeniem, tym lepszym, że wina z Serbii nie mają kompletnie żadnej renomy ani w Polsce, ani gdziekolwiek indziej. Od Mačkova szczególnie podszedł mi lekki, świeży, delikatnie półwytrawny Portugizer Svatovac, stanowiący udaną alternatywę dla Beaujolais w przyzwoitej cenie (45 zł). Natomiast Budimir to już ambitniejsza winiarnia. Pozycjonuje się w czołówce serbskich producentów. Poza tym doskonale się promuje – ma piękne etykiety, uczestniczy w wielu ciekawych projektach takich jak np. Wine Jam, ma jeden z najdynamiczniejszych profili na Facebooku, Twitterze i Instagramie, na których nie ma żadnych wzmianek o starzeniu w beczkach ani fotek z winnic.
Białe wina z rdzennej serbskiej Tamjaniki oraz różowa Ružica są przyzwoite (55–139 zł), ale ciekawsze są czerwone:
Triada 2007 – 100% flagowej serbskiej odmiany winorośli Prokupac. Jest to szczep wiejski, kwasowy i lekko taniczny. W winie Triada podany jest na półlekko (12,8% alk.), z nutami wiśni i czerwonych porzeczek oraz odrobiną cynamonowej beczki. Nieprzesadzone, smaczne, wciągające, dobre do jedzenia (schab). Wino zimnych wzgórz, późnej wiosny, umykającego wśród filarów winorośli zająca – słowiańskie Chianti (61 zł).
I Kao da si Anđeo 2008 – tu przeważa Merlot, a Prokupaca jest mniejszość. W związku z tym wino gęstsze i bardziej owocowe. Ale wciąż nie ma tu amerykańskiej dżemolady albo hiszpańskiej „death by barrique”. Mięsisto-owocowe wino na zimę – bardzo udane. No i ta etykieta i nazwa – jak anioł (Merlot??). Cena: 69 zł.
Sub Rosa 2007 – najlepsze, co dało się wycisnąć z Prokupaca. Winnica ma ponoć ponad 100 lat. 13,5% alk. Wiek wina już daje o sobie znać – jest łagodne, stopione, wręcz tłuste, więcej tu beczki, kwasowość już sobie tak nie hasa jak w Triadzie. Przelać do karafki, zapalić świece, puścić jakiś serbski folk i wyobrazić sobie, że pijemy supertoskana (za podobną cenę – 159 zł).
Zrecenzowane wina nie są tanie – kosztują mniej więcej tyle, co czołowa średnia i górna półka z Węgier albo Słowenii. I raczej nie stanieją, bo akcje serbskiego winiarstwa zdecydowanie rosną – o Serbii już się nie tyle przebąkuje, co otwarcie mówi jako bałkańskim tygrysie. Po latach izolacji wypływa na szersze winiarskie wody zarówno swoimi lokalnymi specjalnościami, jak i szczepami międzynarodowymi. Serbski gen zwycięstwa i dobre siedliska zapowiadają, że to dopiero początek. Ja z zaciekawieniem czekam na dalszy ciąg.
Źródło win: nadesłane do degustacji przez importera.