Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Conti di Buscareto Crimà 2012

Komentarze
Dziw nad dziwy.

Conti di Buscareto Marche Rosso Crimà 2012

Po raz kolejny polecam wino ze sklepu Solovino.pl. To naprawdę jeden z lepszych debiutów ostatnich miesięcy na polskim rynku. (Zobacz tutaj dotychczasowe rekomendacje). Po hiszpańskim przerywniku wracam do Włoch. Wino Crimà 2012 pochodzi z Marchii i jest intrygującą mieszanką 60% Sangiovese, 30% Merlot i 10% Lacrima. O tym ostatnim szczepie większość z Was pewnie nie słyszała, ale kto słyszał i próbował – zapamięta na zawsze. Jest to bowiem dziw nad dziwy, wino megaaromatyczne i pachnące, korzenne, przyprawowe, orientalne, kwiatowe… Ten bukiet zapada w pamięć. To nie jest wino dla każdego, coś w rodzaju czerwonego Gewürztraminera – kochaj albo rzuć.

Ja raczej kocham, bo bardzo lubię (i często używam, na przykład do jedzenia) lekkie wina czerwone tego typu. W Crimà Lacrimy jest niby tylko 10%, ale zaznacza mocno swoją obecność: w zapachu wyczuwa się lilie, cynamon, anyż, w smaku słodkie owoce. Jest tu jednak więcej ciała i intensywności niż w stuprocentowej Lacrimie i w sumie wino jest całkiem poważne. A kosztuje tylko 39 zł – naprawdę dobra okazja, gdy w Karnawale macie ochotę na odrobinę szaleństwa.

Źródło wina: nadesłane do degustacji przez importera.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Tomasz Lis

    Potwierdzam – to niezwykły szczep, dający wina o niezapomnianym i jedynym w swoim rodzaju smaku. Ja akurat należę – od kiedy podczas peregrynacji po Marche wypiliśmy z żoną butelkę Lacrima di Morro d’Alba – do obozu osób w nim zakochanych i gdy tylko uda mi się gdzieś takie wino wypatrzeć, zaraz je kupuje, by zanurzyć się w jego różano-fiołkowym aromacie.