Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Szał Pollocka i ryj Bacona

Komentarze
Moje rozumienie winnego smaku w sposób oczywisty ukształtowały pierwsze wina, jakie piłem. A zwłaszcza pierwsze, które wywarły na mnie wrażenie. Tak się złożyło, że były to pommard i chassagne-montrachet. Do czasu pierwszych win pomarańczowych zdawało mi się, że wszystko mam uporządkowane. A potem wypiłem Moscadeddu Dettoriego. Surowe, miękkie, dzikie i brutalne. Wzleciałem ponad chmury ze wzburzenia połączonego z uwielbieniem. Dziś wina pomarańczowe, śmierdzące bardziej niż pachnące, wkraczają na salony. Wydają kakofoniczne dźwięki, wobec których większość koneserów czuje się bezradna. Jest w tych winach coś pierwotnego; tryskająca z baraniego truchła ciepła krew i zapach ziemi. Cofają nas w czasie jak dania ultranowoczesnej kuchni, które zamiast korzystać z dobroci wypracowanych przez kulinarną kulturę, odwołują się do instynktów. W dodatku są to na ogół wina z tak zatkanego zadupia, że usytuowanie ich apelacji na mapie bywa prawdziwym wyzwaniem. Często skądinąd są zdeklasyfikowane do kategorii regionalnej czy wręcz stołowej.
Dalsza część tekstu dostępna tylko dla prenumeratorów Fermentu

Zaprenumeruj już teraz!
i zyskaj dostęp do treści online, zniżki na imprezy oraz szkolenia winiarskie!

Zaprenumeruj!