Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Swary bratanków

Komentarze

Anikó i Zoltán Sándorowie mają psa Miksę. I pół hektara kékfrankosa w Górach Bukowych, w zapomnianym przez Boga i ludzi rejonie Bükkalja. Nie znam w ogóle win z Bükkalja, ale znam kékfrankose z sąsiedniej Mátry, są świetne – świeże, chrupkie, mineralne, jak teraz lubimy. A na wina Sándorów zwrócił moją uwagę Tamás, węgierski sommelier z Londynu, że to wschodząca gwiazda.

fot. Ehimetalor Akhere Unuabona

Okazja do spotkania pojawiła się szybko, z Budapesztu przyszło zaproszenie na Hungarian Wine Summit, winiarski salon organizowany z rozmachem po raz pierwszy: objazd po regionach winiarskich, kolacje ze starymi rocznikami, w halach targowych HungExpo blisko stu wystawców. Do kalendarza wpisuję daty: 23–24 marca. Do zobaczenia!

24 lutego Rosja najeżdża Ukrainę. Trwają krwawe walki. Fala uchodźców napływa do Polski, Mołdawii, Rumunii, Słowacji i Węgier. Ludzie w tych krajach spontanicznie organizują się, przyjmują Ukraińców do domów, przekazują potrzebne rzeczy. We wszystkich branżach organizowane są akcje pomocowe, zbiórki i aukcje. Na Rosję sypią się coraz ostrzejsze sankcje, bojkotowane są rosyjskie produkty. Do Ukrainy płynie zaś strumień pomocy. No i broń, która – jak oceniają eksperci – pozwala naszym braciom skutecznie bronić się przed agresją.

Nie wszyscy chcą tę broń Ukrainie wysyłać. Przeciwny jest premier Viktor Orbán, który zabrania również tranzytu broni przez terytorium Węgier. Węgierskie media, kontrolowane – jak wiadomo – przez nominatów tego polityka, powtarzają elementy rosyjskiej, antyukraińskiej i antyamerykańskiej propagandy. Orbán udziela bałamutnego wywiadu, w którym insynuuje, że wojna wybuchła z winy Polski, która chciała „przesunąć granice Zachodu” pod nos Rosji. Na tym tle pojawiają się nawoływania do bojkotu również produktów węgierskich. Rykoszetem obrywa Hungarian Wine Summit – z wyjazdu na imprezę rezygnuje czworo polskich blogerów i instagramerek. Ich zakomunikowany na Facebooku gest spotyka się z entuzjazmem komentujących. Nastroje są coraz gorętsze, po chwili pojawia się apel, żeby do bojkotu Hungarian Wine Summit przyłączył się też Ferment, oraz wezwanie do lustracji węgierskich winiarzy, którzy podobno w większości są „zblatowani z Orbánem”.

Wojna jest tragedią. Budzi przerażenie. Agresja Rosji zaś – obrzydzenie, gniew, wolę kary i zemsty, uczucia tyleż dobrze znane, co zrozumiałe. Odruch całkowitej izolacji Rosji i odcięcia jej od pieniędzy, którymi finansuje zbrodniczą kampanię, jest naturalny. Nikt o zdrowych zmysłach nie wyobraża sobie prowadzenia, jak dotąd, polityki odprężenia, „resetu” wobec Putina. Zatem tak – blokada i bojkot. Ich ofiarami będą przy tym liczni Rosjanie, których jedyną przewiną jest to, że aktywnie nie zaprotestowali przeciw Putinowi, a nawet ci, którzy zaprotestowali. Rosyjskie linie lotnicze, rosyjscy łyżwiarze i śpiewacy operowi muszą jednak się pogodzić z tym, że na razie będą na Zachodzie traktowani jako persona non grata.

Bojkot jest odruchem naturalnym – co nie znaczy, że rozsądnym: liczne badania pokazują, że sankcje ekonomiczne najczęściej nie odnoszą pożądanego skutku. Te nałożone na Iran nie spowodowały bankructwa rządzących krajem islamistów, a wręcz wzmocniły ich władzę i retorykę. Inne formy bojkotu drugiego i trzeciego stopnia wzbudzają już nie tyle zrozumienie, co zdumienie – w Polsce Stowarzyszenie im. Ludwika van Beethovena, organizator Festiwalu Wielkanocnego, wykasowało z programu swoich koncertów utwory Czajkowskiego i Rachmaninowa, ogłaszając bez zażenowania hasło – Mówimy NIE upowszechnianiu dziedzictwa kulturowego kraju agresora. To już piramida absurdu – dziedzictwo kulturowe Ukrainy usiłuje unicestwić Putin, podobnie jak polskie dziedzictwo niszczyli hitlerowcy, a my odróżnialiśmy się od nich tym, że pod bombami nadal graliśmy zarówno Chopina, jak i Mozarta, czyli uprawialiśmy dziedzictwo kulturowe ludzkości.

Rewolucjonistom, antyrosyjskim radykałom ta sprzeczność nie przeszkadza, bo napędza ich wzmożenie moralne. Pragmatycy i wiecznie we wszystko wątpiący humaniści zadają natomiast pytania: co da taki bojkot? Kogo ma objąć i w jakim celu? Dlaczego mamy rozszerzać bojkot z Rosji na kraje, które stoją po jej stronie – i co to w ogóle oznacza? Dlaczego wina węgierskie można było rekomendować, a Orbána tolerować, gdy zamykał opozycyjne gazety i rozkradał miliardy, a już nie można, gdy nie chce zbroić Ukrainy? Dlaczego Węgry są be, a cacy są na przykład Włochy, choć ten kraj również blokował sankcje wobec Rosji, a wielu Włochów odnosi się do wojny z dużą ambiwalencją? Może pora na bojkot prosecco i amarone, produkowanych w bastionie Ligi Północnej, partii sowicie opłacanej przez Putina? Bojkot Bressana, który już wiele lat temu publikował obrzydliwe rasistowskie filipiki? Antinorich, bo z sympatią wypowiadali się o Mussolinim? Win z Nowej Zelandii, gdzie winnice sadzi się na ziemiach odebranych Maorysom? Polskich solarisów z Podkarpacia, które w 60 proc. głosuje na wiadomą partię, a niektórzy winiarze robili sobie selfie z wiadomym prezydentem? I czy przed otwarciem każdej butelki wina będziemy lustrowali poglądy polityczne i moralną postawę jej autora? Wreszcie – co w ogóle zrobić z ludźmi, których poglądy – na przykład na ukraińskie państwo, jego historię czy traktowanie mniejszości narodowych – są zupełnie inne od naszych?

Oczywiście apele, by nie upolityczniać wina, są spóźnione w sytuacji, gdy ono – jak wszystko – stało się polityczne. Nie traci jednak aktualności pytanie, czy lepiej skupiać energię na sankcjach, bojkotach i dzieleniu winiarskiego światka na „nas” i „ich”, czy na pomocy Ukraińcom, poszukiwaniu konstruktywnych rozwiązań, progresywnym dialogu.

Pomyślałem, że porozmawiam o tym z Sándorami. Przysłali jednak maila, że nie dadzą rady się spotkać – są zbyt zajęci. W ich winiarni zamieszkały trzy ukraińskie rodziny.

Tekst pochodzi z najnowszego numeru Fermentu

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Bardzo mądre słowa. Ale nie liczyłbym na duże zrozumienie. Siergiej Łoźnica został wykluczony z Ukraińskiej Akademii Filmowej, bo nie chciał potępić w czambuł rosyjskiej kultury filmowej. Takie czasy, że rozsądek grozi konsekwencjami. Wesołych Świąt!

    • (Blogger)

      Robert Sipior

      Z drugiej strony taki Bolshoi robiący występy dla zetowców to mógłby dostać travel bana za granicę.

  • Panie Wojciechu
    Tylko brak wiedzy powinien nam przeszkodzić w ograniczeniu zakupów wina z od producentów z Włoch, Niemiec, Polski czy Węgier których poglądy przyczyniają się wprost do cierpień ludzi. Picie fantastycznego Premier Grand Cru czy kolejnego wybitnego Muscarisa z Dolnego Śląska od producenta wprost popierającego bandytów dowolnej maści nie jest ok.
    Powinniśmy wiedzić od kogo kupujemy. Niestety ze względów praktycznych nie wiemy .

  • (Blogger)

    Wojtek, powiedz, proszę, który szef rządów z wymienionych przez Ciebie państw poza Węgrami, poddał w wątpliwość prawdziwość masakry w Buczy? Który idzie Putinowi na rękę, płacąc za gaz rublami? Który rząd stworzył państwo w układzie mafijnym, w którym tylko przyjaciele królika mają dostęp do profitów?
    I zgadzam się, mały producent prędzej tam przyjmie uchodźców pod dach, niż Dereszla czy Grand Tokaj.

    • (Winicjatywa)

      Sebastian Bazylak

      Połowa włoskich winiarzy szczerze wierzy, że na Ukrainie trwa wojna domowa wywołana przez skrajną prawicę.

      Czekam zresztą na Wasz bojkot win z dolnej połówki Francji, która głosowała za Le Pen i Zemmourem. Ten ostatni wprost mówi, że na Ukrainie nic wielkiego się nie dzieje.

      Po prostu taki tok myślowy prowadzi do bojkotowania dosłownie wszystkiego. Zawsze się znajdzie taka Twoja czerwona linia, która dla innych ludzi nie jest czerwona. Przypominam Bressana.

    • Sebastian Bazylak

      Widzę Panie Sebastianie, że blisko Panu do tych rewolucjonistów z artykułu Pana Wojciecha, który uważam za wyważony i sensowny. O ile bojkot produktów rosyjskich ma sens, choś w przypadku wina, jest nieistotny, bo nie ma chyba win rosyjskich w Polsce, to przenoszenie tego bojkotu na win węgierskie większego sensu nie ma, z powodów, które opisał Pan Wojciech. Mając podobne krytyczne podejście do polityki Orbana należy jednak pamiętać, że wszystko nie jest takie proste i jednoznaczne. Węgry od dawna miały złe stosunki z Ukrainą, coś na kształt stosunków Polski z Białorusią. Od długiego czasu duża mniejszość węgierska na Zakarpaciu, które jest od dawien historycznym regionem Wegier, choć przez 20 lat międzywojennych trafił do Czechosłowacji, jest w jakimś takim neofickim narodowym ukraińskim zapale dyskryminowana przez Ukraińców. Zabroniono im nauki węgierskiego w szkołach, zabroniono im obejmowania wielu stanowisk w urzędach, szkołach, polityce, a jeszcze przed wojną z Rosją chciano ich pozbawiać ukraińskiego obywatelstwa. A jest to mniejszość licząca 150 tys., prawie co dziesiaty mieszkaniec Zakarpacia jest Węgrem. Dlatego poniekąd rozumiem Wegrów w tym ich krytycznym stosunku do Ukrainy. I ciężko stawiać tutaj zarzut Orbanowi, mimo krytycznego stosunku w większości innych kwestii, że dba o swoich rodaków, którzy znaleźli się za granicą wskutek przesunięć granic po drugiej wojnie światowej. A juz tak na marginesie, to z taką ukraińską polityką nie widzę tego kraju wsród demokratycznych narodów tworzących UE. Bo nie ma miejsca w unii na dyskryminację mniejszości narodowych. Choć pewnie w tym przypadku lepsza byłaby polityka „zło dobrem zwyciężaj”, ale czy byłaby skuteczna..? Okaże się z czasem, jak w przypadu Polski… Czy np. Ukraińcy pozwolą ekshumować i pochować dziesiątki tysięcy Polaków leżacych w anonimowych, masowych mogiłach na zachodniej Ukrainie? Bo czy masowe groby w Buczy są lepsze od masowych grobów Polaków na kresach..?

      • Konstanty Jaxa-Rożen

        No tak, biedni Węgrzy są co najmniej od 1920 roku dyskryminowani na wiele sposobów przez wszystkich sąsiadów na czele z Ukrainą.

        Natomiast rosja to odwieczny przyjaciel Węgier, a te prawie trzy tysiące zamordowanych i dziesiątki tysięcy rannych, uwięzionych i zmuszonych do emigracji przez sowietów w 1956 roku to oczywiście w geście braterskiej miłości…

        Co do pełnego wyjaśnienia tragicznych relacji polsko – ukraińskich z lat czterdziestych dwudziestego wieku i zadośćuczynienia za wszystkie krzywdy, to na to będzie czas kiedy Ukraina pokona rosję.

        Dzisiaj to ten drugi kraj stanowi bezpośrednie zagrożenie bezpieczeństwa i wolności naszego kraju i w naszym interesie jest wspieranie Ukrainy w jej walce, a nie zajmowanie nawet neutralnych postaw.

      • (Blogger)

        Konstanty Jaxa-Rożen

        Panie Konstanty. Nie ulega wątpliwości, że mamy trudną kartę Ukrainą, co nie zmienia faktu, że w momencie próby i jako obywatele i jako kraj, stajemy po słusznej stronie. Być może właśnie to pozwoli nam unormować stosunki z nimi w kwestii rzezi Wołynia, która oczywiście była wielką tragedią i zbrodnią.
        Jak każde młode państwo Ukraina okopuje się w swoich ciasnych narracjach (Litwini również z Polakami mają sporne kwestie) i odnoszą się do bohaterów, jakich znają. Mam nadzieję, że po tej wojnie będą mieli lepsze wzorce do budowania swojej narodowej tożsamości, co pozwoli im na rozliczenie zbrodni z Wołynia i nazwania rzeczy po imieniu.
        Dodałbym też, że strategicznie obecnie Ukraina ponosi wielki wysiłek, który leży w jak najlepszym interesie Polski, zatem winniśmy im kibicować ze wszelkich sił.
        Tematy nie są to łatwe, ale chyba w takich sytuacjach po prostu należy zachować się przyzwoicie.

  • Ja nigdy nie zapomnę obleśnego rechotu orbána i kilku milionów jego popleczników po stwierdzeniu, że odnieśli zwycięstwo mimo że, musieli walczyć z Zełenskim…

    Łatwo sobie wyobrazić jak ich zwycięstwo wyglądałoby, gdyby rzeczywiście musieli walczyć z Ukrainą.

    To nie jest tak (zupełnie tak samo jak w przypadku rosji), że jest drań orbán i szlachetna większość. Jest zupełnie odwrotnie…

    Ten obleśny rechot orbána niestety rzutuje na wszystkich Węgrów.

    …już zawsze będę go miał przed oczami.

    Moje rozczarowanie, żal i smutek jest wielkie, tym bardziej że, kraj ten i jego wina od dawna były mi wyjątkowo bliskie.

    Nic tak nie boli jak rana zadanana przez kogoś kogo dobrze znasz i lubisz.

    Myślałem, że wybory z dnia 4 kwietnia przyniosą pewną zmianę, jednak nie spodziewałem się, że otwarcie pro-rosyjska i anty-ukraińska retoryka ma w tym kraju tak zdecydowane poparcie.

    Decyzja grupy polskich blogerów i instagramerów aby nie legitymizować swoimi osobami imprezy organizowanej przez orbána, w kontekście tych wyborów okazała się jedyną słyszną.

    • (Winicjatywa)

      Grzegorz Capała

      Mnie jednak chodziło o to, że łączenie win robionych przez ludzi z rechotem Orbána jest ścieżką donikąd.
      Zawsze będzie jakaś obrzydliwość, którą trzema kreskami będzie można połączyć z butelką która stoi przed nami na półce.

      • Wojciech Bońkowski MW

        Wiem… i wiem także, że to wszystko (nawet w kontekście całego świata) nie jest takie proste i jednoznaczne, dlatego też nie ogłaszam osobistego bojkotu wszystkiego co węgierskie, natomiast będę uważnie przyglądać się temu co ląduje w moim kieliszku…

        Co nie zmienia faktu, że głęboki żal i roczarowanie w sercu siedzi i nie wiem kiedy (lub nawet czy) ustąpi?

        Co do win z innych krajów przytaczanych nawet przez Ciebie jako kontrargument… nie mam do nich aż tak głębokiego stosunku emocjonalnego, aby postawa ich twórców jakoś szczególnie mnie ruszała.

        Hipokryzja?

        Nie wydaje mi się, po prostu normalne ludzkie uczucia…

        od kogoś kogo się zna i lubi wymaga się więcej.

        • (Winicjatywa)

          Grzegorz Capała

          A węgierscy winiarze, których to bytowo dotyczy, wiedzą o tym, że stawiasz całemu ich narodowi wyższe wymagania moralne?

          • Wojciech Bońkowski MW

            Są tacy którzy to wiedzą…

            ale to nie o wyższe wymagania moralne chodzi tylko, o zwykłą ludzką przyzwoitość.

            Tak jak nie jest mi po drodze z polskimi rusofilami (a tacy też istnieją), tak nie jest mi po drodze z węgierskimi rusofilami (a tych jest zdecydowanie więcej).

            Mario Draghi – premier wspominanych tutaj w negatywnym kontekście Włoch zapytał: „wolimy pokój czy włączoną klimatyzację?” Odpowiedział również, że jeśli Unia Europejska zaproponuje embargo na rosyjski gaz w związku z wojną w Ukrainie, to jego kraj „z zadowoleniem będzie go przestrzegać”.

            Dla większości orbánowskich Węgrów odpowiedź na pytanie Draghiego jest oczywista.

            Zdecydowanie wolą włączoną klimatyzację i z zadowoleniem będą wypełniać wszystkie żądania putinowskiej rosji.

            Im nie przeszkadzają mordowani i gwałceni Ukraińcy, w końcu to nazistowskie ukraińskie państwo samo sprowokowało wojnę obronną toczoną przez rosję.

            Czy są to za wysokie wymagania moralne, aby stanąć po tej stronie po której większość przyzwoitych ludzi na świecie uważa, że powinno się stanąć?

            Nie wiem? Być może tak. W tym świecie już niewiele dziwi…

  • (Blogger)

    Tak patrząc na to troche z boku. Wszyscy ponosimy konsekwencje politycznych decyzji rządzących. Choćby płacimy podatki jakie władza ustala. Ale też świecimy oczami za granica za takie decyzje jak strefy wolne od LGBT. Dlatego nie widzę powodu, dlaczego winiarze z Węgier nie mieli by odpowiedzieć za decyzje własne i sąsiadów podjęte przy urnie wyborczej?
    Może zmotywuje to ich do lokalnej aktywności politycznej, do rozmów itd.
    I błagam przestańmy usprawiedliwiać Węgrów ich kompleksem Trianon. To nie było wczoraj, to nie miało miejsce dekadę temu, to nie miało, to nawet nie było pokolenie temu.
    Porównując Węgry do Niemiec, Francji czy Włoch, każdy z tych krajów ma swoje za uszami. Nasze Podkarpacie też. Ale skala draństwa jakiego dopuszcza się dziś Orban (nazwanie Zeleńskiego przeciwnikiem, to tylko jeden z przykładów) jest jednak w warstwie symbolicznej lekko ponad resztę.
    Jest jeszcze jeden aspekt. Nie wolno być bezczynnym. Z karabinem na wojnę nie pojadę, bo nie umiem w wojnę. Mam gości z Ukrainy, nie kupuje w Auchanie i LM, nie sięgam po produkty Nestle i nie będę pił win z Węgier.
    A co do zasadniczego pytania, dlaczego nie reagowaliśmy, gdy to lub tamto się działo. Odpowiem, bo robiliśmy błąd. Pora to zmienić

  • (Blogger)

    Tak się zastanawiam, czy po tęgi typu występach nadal powinniśmy oglądać filmy Michałkowa? https://fb.watch/cpez5tLdry/