Słowa roku 2022
Koniec roku tradycyjnie przynosi rankingi słów, które zrobiły w mijających 12 miesiącach największą karierę. Młodzieżowym słowem roku została „essa”, którą spopularyzował swego czasu polski raper o znajomo dla nas brzmiącej ksywce „Wini”. Jednak zamiast szukać winnych kontekstów młodzieżowego języka, postanowiłem stworzyć ranking słów, które w mijającym roku zyskały największą popularność wśród winomanów.
Po „petardzie” i „sztosie”, które okupowały listy przebojów w poprzednich sezonach, po „pét-natach”, które osiągnęły już chyba szczyt popularności, pora na wyróżnienie trzech słów, których kariera nabrała w tym roku największego rozpędu.
Musiak
Miejsce numer 3 przypada „musiakowi”. Nie jest to termin młody. Funkcjonuje w winnej blogosferze od lat, ale w tym roku przeżył drugą młodość, m.in. ze względu na rozwój polskiego winiarstwa, które coraz odważniej stawia na wina musujące. Wielu polskich winiarzy właśnie tak nazywa swe bąble w czasie rozmów i degustacji, określenie to pojawia się już nawet na niektórych etykietach. Są wręcz pomysły, by wykorzystać jego potencjał do stworzenia specjalnej kategorii polskich win. Jeśli chcecie brzmieć bardziej „pro”, mówcie „mus” – ta ekstrakrótka wersja na razie jest bardziej hermetyczna, ale ma w sobie spory „ekonomiczny” potencjał.
Paleta
Miejsce numer 2 wędruje do „palety”, czyli kalki językowej z angielskiego. W notkach degustacyjnych angielskich autorów pojawia się często określenie „on the palate”, na podniebieniu. Otrzaskani w języku Szekspira degustatorzy postanowili nazbyt dosłownie spolszczyć to wyrażenie i w mijającym roku często można było usłyszeć lub przeczytać, że ktoś czuje „na palecie” jabłko, szorstką taninę albo średnią kwasowość. Problem w tym, że w języku polskim paleta może odnosić się do drewnianej konstrukcji do transportu towarów, narzędzia malarzy albo – metaforycznie – szerokiego wyboru, nigdy jednak do podniebienia. Nie zmienia to faktu, że rankingi takie jak niniejszy, muszą uznać niewątpliwy wzrost popularności „palety” pojmowanej anatomicznie.
Naturalsy
Zwycięzcą tego subiektywnego rankingu zostają „naturalsy”, ulubione słowo tych winomanów, dla których świat dzieli się na wina naturalne i wszystkie inne. Choć te pierwsze pozostają rynkową niszą, jest to nisza szybko rozwijająca się, zwłaszcza w dużych miastach, gdzie ewolucja żargonu winiarskiego jest szczególnie dynamiczna. W 2022 roku słowo „naturalsy” było zwykle wymawiane trochę niedbale, bez specjalnego namaszczenia, tak by podkreślić, że jest dla mówiącego równie naturalne jak słowo „szalik” albo „bułka”. Co ciekawe, występuje głównie w liczbie mnogiej, zdania w stylu: „czy dostanę jakiegoś naturalsa?” albo „ten naturals szczególnie mi smakował” wciąż należą do rzadkości. Może to oznaczać, że proces interioryzacji tego pojęcia jeszcze się nie skończył.
Winko
Nagroda specjalna trafia do „winka”, słowa znienawidzonego przez fanów wina, które zaliczyło ostatnio come back w mediach społecznościowych. Jedni stosują je ironicznie, inni, popularnych influencerek nie wyłączając, popularyzują je w formie hasztagu #winko, równie chętnie stosowanego na Instagramie, co #szampan.