Silvia Heinrich Vitikult Blaufränkisch 2019
Nigdy nie ukrywałem słabości do najpopularniejszych austriackich odmian. Miłością bezgraniczną kocham grüner veltlinera, jestem też wielkim fanem zweigelta, sankt laurenta i blaufränkischa. I choć każdą z tych odmian cenię także w innych lokalizacjach (jak można się domyślić, najbardziej w tych morawskich i polskich), to możliwość spróbowania trzech różnych interpretacji blaufränkischa od Silvii Heinrich wydała mi się szczególnie atrakcyjna.
Ciekawa jest już sama biografia tej producentki. Po 10 latach pracy dla agencji Reutera w 2002 roku dołączyła do prowadzonej przez jej rodziców w Burgenlandzie (dokładniej w gminie Deutschkreutz) winiarni Heinrich, a osiem lat później zaczęła kierować nią samodzielnie. Dobrze wykształcona enologicznie, po stażach m.in. w Palatynacie, Piemoncie i Nowej Zelandii, szybko zrozumiała, że szczególne miejsce w repertuarze uprawianych przez nią odmian (m.in. zweigelt, pinot noir, cabernet sauvignon i syrah) zajmuje właśnie blaufränkisch i zdecydowanie postawiła na niego. Dziś z 38 hektarów winnic (w kilku parcelach, w tym Mitterberg, Siglos i Goldberg – ta ostatnia zasadzona przez jej dziadków jeszcze w 1947 roku), aż 70% przypada właśnie ten szczep, a Silvia winifikuje go na 7(!) różnych sposobów. Wina te od lat są wysoko oceniane przez austriackiego Falstaffa i cieszę się, że aż pięć z nich trafiło do oferty krakowskiego Dionizosa. Dziś recenzuję trzy z nich.
Na dobry początek Deutschkreutz Blaufränkisch 2021. Dojrzewa przez rok w używanych dębowych beczkach i choć stanowi „ledwie” wstęp do świata blaufränkischów tej producentki, sięgałbym po niego najczęściej. Mamy tu bowiem nieskrępowaną soczystość czerwonego owocu na czele z młodą wiśnią i czereśnią, jest też nuta jeżyny oraz solidnej porcji przypraw. Odrobina taniny, dobrze zaznaczona kwasowość. Znakomity partner mięsnego gulaszu i nieprzekombinowanej pizzy (stawiam na margheritę). Czysta radość! (77 zł) ♥♥♥♥
Taki sam czas w dębowych beczkach spędził Vitikult Blaufränkisch 2019, ale samo wino jest już zdecydowanie poważniejsze. Winnica rosnąca na glebie wapiennej, średnia wieku krzewów między 20, a 30 lat, a aromaty zdecydowanie bardziej skoncentrowane i rozbudowane. Wśród owocu, obok wiśni pojawia się jeżyna, wyraźniejsze są akcenty ziół i tytoniu. Mocna budowa ze sporą ilością taniny i wyczuwalnym alkoholem (14%), który nieco mi przeszkadzał w degustacji solo, ale przestawał być problemem w towarzystwie steku delikatnie oprószonego czarnym pieprzem. Kawał wina (99 zł). ♥♥♥♥♡
Zestaw wieńczy Blaufränkisch Ried Goldberg Reserve 2019, które także przeszło spontaniczną fermentację i spędziło 30 miesięcy w nowych, dębowych beczkach. Fani długiego dojrzewania będą zachwyceni, wanilii (przynajmniej na razie) tu nie brakuje. Towarzyszą jej aromaty dojrzałych, soczystych wiśni, śliwek i jeżyn, są też nuty kawy, tytoniu i trochę ziół w finiszu. Nie zbliża się przy tym do przerysowania, a pod względem potencjału jest ewidentnie najmłodszym winem w zestawieniu. Cierpliwi powinni odłożyć go na kilkanaście miesięcy dla lepszej dojrzałości. Odwdzięczy się (129 zł). ♥♥♥♥♡
Wina zakupić można w sklepie internetowym (kliknij na link z ceną) lub stacjonarnym w Krakowie.
Źródło win: nadesłane do degustacji przez importera.