Salomon Wolke Für Zwei
Salomon Wolke Für Zwei 2022
Pét-nat – łatwy do picia i niełatwy dla producentów. Wino wymagające wprawy od winiarzy, którym zależy na zachowaniu charakterystyki szczepu i wytrawnym stylu. Pierwsze współczesne wina powstające tzw. metodą pradawną (pierwsza fermentacja kończy się w szczelnie zamkniętej butelce) zaczęto produkować pod koniec XX wieku, ale jeszcze 10 lat temu słyszało o nich jedynie wąskie grono. Dziś powstają nawet u winiarzy, którzy kojarzeni są z winiarską elegancją i klasyką.
Jak jednak zachować elegancję (również – otoczenia) mając do czynienia z musującą bombą? Z uwagi na różnorakie ciśnienie pét-naty często opuszczają butelkę w sposób niekontrolowany, do tego są w różnym stopniu mętne – dla niektórych osad drożdżowy określa charakter pét-nata, inni wolą wina klarowne. Zatem – usuwać ten osad („degorżować”) czy nie?
Pet-nat bez osadu to wino przyjazne restauratorom – nie muszą przepraszać oblanych winem klientów ani czyścić ścian. Wymaga natomiast dodatkowej pracy od winiarza. Usuwając osad łatwo przecież sprawić, że naturalny, dziki z założenia musiak stanie się grzecznym i banalnym winem musującym, pozbawionym swoich naczelnych zasad.
Pozostawienie osadu sprawia natomiast, że wina są mniej przewidywalne. Istnieje wiele sposobów radzenia sobie z mniej „ułożonymi”” bąbelkami. Przebijanie kapsla za pomocą gwoździa i młotka dla wypuszczenia gazu czy otwieranie wina zanurzonego szyjką w naczyniu z wodą wymaga jednak wprawy. Pewnym rozwiązaniem może być zastosowanie dostępnego od niedawna gadżetu – otwieracza do pét-natów jednak jest to metoda kosztowna i mało poręczna.
Brak przewidywalności niefiltrowanych pét-natów nie kończy się z resztą na problemach z otwieraniem. Różna w różnych butelkach może być też zawartość cukru resztkowego. Oba problemy można jednak ograniczyć, przeznaczając do fermentacji w butelkach wino o niewysokiej zawartości cukru. Tą drogą poszedł austriacki producent, którego po latach obecności w Polsce przedstawiać nie trzeba. W winiarni Bertolda Salomona, którą zajmuje się obecnie jego syn Bert, powstaje pét-nat z rieslinga z cenionych winnic Pfaffenberg i Kögl. Pochodzący z tarasowych winnic riesling jest zresztą jedynym składnikiem wina – jak czytamy na etykiecie, powstało bez żadnych dodatków. Trafiło do butelek w momencie, gdy było niemal wytrawne po fermentacji w stalowych zbiornikach. Zawartość cukru końcowego produktu – 1 g/l.
Schłodzone wcześniej w lodówce otwiera się (zwyczajnym otwieraczem do butelek) bez problemu. Producent sugeruje, że wino można dekantować lub nalewać do kieliszka prosto z butelki – ja wybrałam to drugie. Wino pachnie białymi kwiatami (pomarańcza, bez i jaśmin) i świeżym ananasem. Na podniebieniu – drobne, przyjemne bąbelki. Sporo dobrze zgranej z winem herbacianej goryczki, smak senchy przeplata się z delikatnymi nutami drożdżowymi, ale dominuje tu smak świeżego ananasa, moreli i kwasowość świeżej, chrupkiej gruszki. Lekkie, soczyste i pyszne – ♥♥♥♥.
Do kupienia za 122 zł w sklepach Mielżyński Wines & Spirits.
Źródło wina: zakup własny autorki.