Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Salomon Wolke Für Zwei

Komentarze

Salomon Wolke für Zwei

Salomon Wolke Für Zwei 2022

Pét-nat – łatwy do picia i niełatwy dla producentów. Wino wymagające wprawy od winiarzy, którym zależy na zachowaniu charakterystyki szczepu i wytrawnym stylu. Pierwsze współczesne wina powstające tzw. metodą pradawną (pierwsza fermentacja kończy się w szczelnie zamkniętej butelce) zaczęto produkować pod koniec XX wieku, ale jeszcze 10 lat temu słyszało o nich jedynie wąskie grono. Dziś powstają nawet u winiarzy, którzy kojarzeni są z winiarską elegancją i klasyką.

Jak jednak zachować elegancję (również – otoczenia) mając do czynienia z musującą bombą? Z uwagi na różnorakie ciśnienie pét-naty często opuszczają butelkę w sposób niekontrolowany, do tego są w różnym stopniu mętne – dla niektórych osad drożdżowy określa charakter pét-nata, inni wolą wina klarowne. Zatem – usuwać ten osad („degorżować”) czy nie?

Pet-nat bez osadu to wino przyjazne restauratorom – nie muszą przepraszać oblanych winem klientów ani czyścić ścian. Wymaga natomiast dodatkowej pracy od winiarza. Usuwając osad łatwo przecież sprawić, że naturalny, dziki z założenia musiak stanie się grzecznym i banalnym winem musującym, pozbawionym swoich naczelnych zasad.

Pozostawienie osadu sprawia natomiast, że wina są mniej przewidywalne. Istnieje wiele sposobów radzenia sobie z mniej „ułożonymi”” bąbelkami. Przebijanie kapsla za pomocą gwoździa i młotka dla wypuszczenia gazu czy otwieranie wina zanurzonego szyjką w naczyniu z wodą wymaga jednak wprawy. Pewnym rozwiązaniem może być zastosowanie dostępnego od niedawna gadżetu – otwieracza do pét-natów jednak jest to metoda kosztowna i mało poręczna.

Brak przewidywalności niefiltrowanych pét-natów nie kończy się z resztą na problemach z otwieraniem. Różna w różnych butelkach może być też zawartość cukru resztkowego. Oba problemy można jednak ograniczyć, przeznaczając do fermentacji w butelkach wino o niewysokiej zawartości cukru. Tą drogą poszedł austriacki producent, którego po latach obecności w Polsce przedstawiać nie trzeba. W winiarni Bertolda Salomona, którą zajmuje się obecnie jego syn Bert, powstaje pét-nat z rieslinga z cenionych winnic Pfaffenberg i Kögl. Pochodzący z tarasowych winnic riesling jest zresztą jedynym składnikiem wina – jak czytamy na etykiecie, powstało bez żadnych dodatków. Trafiło do butelek w momencie, gdy było niemal wytrawne po fermentacji w stalowych zbiornikach. Zawartość cukru końcowego produktu – 1 g/l.

Schłodzone wcześniej w lodówce otwiera się (zwyczajnym otwieraczem do butelek) bez problemu. Producent sugeruje, że wino można dekantować lub nalewać do kieliszka prosto z butelki – ja wybrałam to drugie. Wino pachnie białymi kwiatami (pomarańcza, bez i jaśmin) i świeżym ananasem. Na podniebieniu – drobne, przyjemne bąbelki. Sporo dobrze zgranej z winem herbacianej goryczki, smak senchy przeplata się z delikatnymi nutami drożdżowymi, ale dominuje tu smak świeżego ananasa, moreli i kwasowość świeżej, chrupkiej gruszki. Lekkie, soczyste i pyszne – ♥♥♥♥.

Do kupienia za 122 zł w sklepach Mielżyński Wines & Spirits.

Źródło wina: zakup własny autorki.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Nie pijam w ogóle, wiec problem z głowy. Polecam innym tego typu podejście.

  • Generalnie, też nie pijam, choć kilka butelek się zdarzyło. Z połowy flaszek, połowa zawartości wyciekła. Płacić 80zł albo więcej za butelkę i kombinować, żeby nie wyciekło, bo wtedy cena rośnie prawie dwukrotnie, to mi się nie chce i nie muszę. Poza tym zastanawiałem się pijąc pet-naty jaką część ceny stanowi moda, a jaką część jakość.

  • Chciwość… chcialbym podniesc ten temat w swiecie winirskim. Ceny skoczyly dramatycznie. Wzrost czasami ponad 100%. Pije wino i jestem jego milosnikiem ale zastanawiam sie czy to juz przesada czy czysta chciwosc i chec zarobienia na zamieszaniu. Mam zbyt mala wiedze w kwestii ksztaltowania kosztow ale widze swoj portfel i zadaje sobie pytanie czy wszystko jest w rownowadze…?

    • (Winicjatywa)

      Pawel Adamski

      Jestem w branży winiarskiej od 24 lat. Nigdy tak nie było, żeby wina taniały. Zawsze drożeją – raz wolniej, raz szybciej. Teraz mają powody, żeby drożeć szybciej: energia, koszty, pogoda. Ponadto wiele z tego co jest teraz w sklepach było kupowane po 1€=4,75–4,8 zł…

      • Wojciech Bońkowski MW

        Panie Wojciechu, siedzę w winie od 29 lat. W branży winiarskiej jedna nogą. Zgadzam się z Panem, że wina i w sumie wszystkie produkty drożeją. Ale gdy miesiąc temu jeden z polskich producentów, którego wina kupowałem do 2021r po 50zł (cena adekwatna do jakości), podniósł cena na 120zł, to energia, koszty i pogoda (ani jakość wina) nie tłumaczą takiej podwyżki.

        • (Winicjatywa)

          Bel Mondo

          No ale to wyjątek, przecież wina generalnie nie podrożały 140% w dwa lata?

  • Nie ma co hejtować. Pet-nat ma dwie twarze: z jednej strony jest współczesny, modny, nieprzewidywalny i „hipsterski”, a z drugiej to przecież bardzo tradycyjny styl win, charakterystyczny dla wielu francuskich regionów, jak Gaillac, Limoux czy Bugey, poprzedzający metodę, hm, szampańską pewnie o setki lat. Fakt, można dostać nieprzewidywalną bombę, ale to często sygnalizuje nam nowoczesna czy też „buntownicza” etykieta. Tymczasem jest wielka rzesza winarzy, którzy robią pet-naty precyzyjne i odhaczające wszystkie wymagania bardzo dobrego wina — ze złożonością, długością, czystością, wieloletnim potencjałem starzenia… Takie Alba Viticultores Confitero Ancestral 2016 czy Julien Braud La Bulle de l’Ouest to były jedne z bardziej ekscytujących win, jakie piłem w zeszłym roku. To drugie kosztuje 11 euro…

    • Michał Gawłowski

      Michał, namówiłeś mnie na tego melonka ;)

      • Marcin Czerwiński

        Obecny wypust La Bulle de l’Ouest to jednak coś zupełnie innego. W poprzednim była drożdżowość, nuta dymy, złożoność, kwas, a teraz… cukier, Panie. I ja lubię cukier, ale tu on przesłania wszystko inne w winie.