Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Przyjrzeć się z przyjemnością

Komentarze

Oprawa wizualna polskich win przez długi czas – mówiąc dyplomatycznie – nie nadążała za ich rosnącym poziomem. Jednak ostatnie dwa lata to okres intensywnego nadrabiania zaległości.

rys. Marta Konarzewska

Kiedy pierwsze polskie wina zaczęły się pojawiać w oficjalnej sprzedaży, temat ich etykiet właściwie nie istniał. I to jak najbardziej słusznie. Analiza „opakowania” na tak raczkującym rynku, przy kilkunastu winnicach i kilkudziesięciu hektarach powierzchni upraw, zakrawałaby na kuriozum. Wówczas cieszyliśmy się przede wszystkim z każdego nowego debiutu, w dalszej kolejności rozpatrując nawet jakość samego wina. Taka sytuacja utrzymywała się przez kolejne lata. Pierwsza jaskółka zmian nadleciała w roku 2013. Podczas współorganizowanego przez zespół Winicjatywy XVII Konwentu Polskich Winiarzy w Warszawie odbył się konkurs polskich etykiet winiarskich. Nie doczekał się on wprawdzie kontynuacji, ale wraz z rosnącą liczbą rodzimych producentów kwestia wyróżnienia się na rynku była coraz mocniej akcentowana. Prawdziwy impuls do zmian dały lata 2017‒2018, a więc czas, kiedy w Polsce notowaliśmy po 50 debiutów w każdym sezonie; dwa ostatnie lata to już prawdziwa rewolucja jakościowa, i to zarówno w wykonaniu nowych winiarzy, jak i tych obecnych na rynku od lat. яндекс

Pierwsze koty za płoty

Większość etykiet pierwszych polskich win, nieznajdujących się jeszcze w oficjalnej sprzedaży i próbowanych na rozmaitych degustacjach, powstawała w warunkach domowych, na mniej lub bardziej zaawansowanej drukarce atramentowej i papierowych naklejkach. Dominowało klasyczne wzornictwo – winnice, drzewa czy winiarnia (zabudowa raczej wyobrażona niż istniejąca w rzeczywistości). Nie miało to większego znaczenia: w konfrontacji z wodą, w której chłodziła się butelka, papierowa etykieta ulegała rozpadowi po kilkunastu minutach.

Dalsza część tekstu dostępna tylko dla prenumeratorów Fermentu

Zaprenumeruj już teraz!
i zyskaj dostęp do treści online, zniżki na imprezy oraz szkolenia winiarskie!

Zaprenumeruj!