Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Perły koloru koralowego

Komentarze

Najpierw cię ignorują, potem się z ciebie śmieją, potem cię zwalczają, a na końcu wygrywasz. Aforyzm Gandhiego jak ulał pasuje do historii wina różowego. Rosé dziś z pewnością osiągnęło ostateczne zwycięstwo – w 2008 roku we Francji po raz pierwszy wyprzedziło pod względem popularności wino białe. Wcześniej musiało jednak przejść przez czyściec szyderstw i niezrozumienia. W dobrym koneserskim tonie było ostentacyjnie nim gardzić albo w ogóle odmawiać mu racji bytu. W tradycyjnych kompendiach winiarskich poświęca mu się od niechcenia przypisik albo pół stroniczki. Na światowej mapie winiarstwa uznawano tylko dwa klasyki – tavel i szampana, którym też wypadało gardzić (bo to mieszanka wina białego z czerwonym, czyli zabroniony gdzie indziej bękart).

Im więcej pojawiało się różowych sukcesów, tym mocniej się z nich nabijano. A to z różowego Mateusa, protoplasty wszystkich globalnych marek, którego przed narodzinami speców od marketingu i analityków konsumenckich zwyczajów wylansowano na rynkowy hit – wino, które mieli ochotę pić nawet ludzie nieprzepadający za winem. (Po niedawnej recenzji, kąśliwej, nie powiem, nowej oferty Biedronki dostałem list od znanego winiarza z Portugalii, autora bardzo ambitnych czerwieni z Alentejo, który z oburzeniem wypominał mi ironię wobec Mateusa Rosé: „Jak Pan śmie nazywać go produktem winopodobnym? Mateus jest sprzedawany na całym świecie, dla mnie to dobry znak!”). A to z Dirka Niepoorta, który z miłości do szampana i nienawiści do różowych zlewek dostępnych wówczas na rynku, w 1999 roku wypuścił Redomę Rosé – pukano się w głowy, że Niepoort znów zdziwaczał.

Dalsza część tekstu dostępna tylko dla prenumeratorów Fermentu

Zaprenumeruj już teraz!
i zyskaj dostęp do treści online, zniżki na imprezy oraz szkolenia winiarskie!

Zaprenumeruj!