Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Milsko Regent 2020

Komentarze

Gdy w trakcie prowadzonych przeze mnie degustacji polskich win pojawia się informacja, że jedno z nich reprezentować będzie odmianę regent, wielu bardziej doświadczonych organoleptycznie uczestników często wydaje jęk zawodu. I trudno im się dziwić. Choć w rodzimym winiarstwie nie brakuje szczepów ze znacznie gorszym potencjałem (by wymienić crescenta czy mojego „ulubieńca” – maréchal foch), to właśnie aktualny lider wśród nasadzeń czerwonych odmian w naszym kraju stał się synonimem wina, po które nie chce się sięgnąć po raz kolejny. Często towarzyszy mu komentarz: „i proszę, nie przekonuj mnie już dalej do polskich win”. Winę za ten stan rzeczy ponoszą niestety sami winiarze, którzy mimo upływu lat i rozwijającego się rynku przy produkcji regentów wciąż popełniają te same błędy. Do tych najważniejszych należy nieodmienna chęć wyprodukowania czerwonego wina z nie do końca dojrzałych gron (choć z powodzeniem mogłyby z nich powstać wina musujące czy różowe), dążenie do jak najdłuższej maceracji (choć w przypadku regenta wystarczy 10-14 dni) i parcie do jak najszybszego wprowadzenia takiego produktu na rynek. W efekcie w każdym roczniku wciąż pojawiają się regenty o warzywnych aromatach, smakujące jak świeżo zebrany z pola burak, w dodatku niespecjalnie oczyszczony z nadmiaru ziemi. Można jednak inaczej, co pokazuje kilkanaście naprawdę dobrych interpretacji tego szczepu. O kilku z nich nie boję się napisać, że są po prostu świetne. Dziś – jedno z nich.

Winnica Milsko późną wiosną 2022 roku. © Maciej Nowicki.

Lubuska Winnica Milsko gościła już na naszych łamach kilkakrotnie (choćby w tym i w tym tekście), jednak osobiście udało mi się ją odwiedzić dopiero w maju tego roku. To duże jak na polskie warunki przedsięwzięcie (10 hektarów) zadebiutowało na rynku w niezbyt korzystnym momencie – w pandemicznych realiach końcówki 2020 roku, zmagając się z rozmaitymi obostrzeniami praktycznie do końca zeszłego roku. Jak przyznają jednak sami producenci (właścicielami jest rodzina Kuligowskich, wszelką, bieżącą działalnością zajmuje się Ela Kuligowska ze swoim partnerem Pawłem Michalikiem), była to sytuacja o tyle korzystna, że pozwoliła na spokojne przygotowania do bardziej oficjalnego debiutu, tym bardziej, że wiele inwestycji wciąż trwa. Choć sama przetwórnia i piwnica ze zbiornikami i beczkami są już gotowe, to wciąż trwają prace przy sklepie, sali degustacyjnej i dwóch apartamentach – także w tym przypadku działalność enoturystyczna była oczywista.

Piwnica producenta. © Maciej Nowicki

Brak presji czasu widoczny jest także w dostępnych w rocznikach – w zeszłym roku (choćby w czasie relacji z Dni Wina w Jaśle) królowały wina z rocznika 2019, w maju tego roku w sprzedaży pojawili się pierwsi reprezentanci rocznika 2020. Kolejni powinni pojawić się w czasie tegorocznego Winobrania w Zielonej Górze, gdzie doczekają się także stosownej recenzji.

Nim przejdę do meritum tego tekstu, kilka słów o innym debiutancie. Riesling 2020 ma wszystko by kontynuować udaną passę zapoczątkowaną przez swojego poprzednika z rocznika 2019. Aktualne wydanie dojrzewało wyłącznie w stalowych zbiornikach, jest zdecydowanie wytrawne (ani grama cukru resztkowego) i jak to się mawia – dobrze oddaje charakter odmiany. Zielone jabłko, skórka i sok z cytryny, nuty ziołowe, trochę akcentów białej moreli i wyraźna, cytrusowa kwasowość. Budowa raczej lekka (11,5% alk.), ale ma potencjał na kilkuletnie dojrzewanie. Na razie polecam go na wakacyjny piknik lub towarzysza ryby czy owoców morza (70 zł). ♥♥♥♡

Wszystkie reflektory skierowane są jednak na tytułowe wino. Regent 2020 omija wszystkie wymienione we wstępie błędy. Dobra jakość owocu była punktem wyjścia, później przyszedł czas na odpowiednie i cierpliwe działania. Przez pierwszych 8 miesięcy wino dojrzewało w używanej dębowej beczce, by następnie trafić na kolejnych 10 miesięcy do stalowych zbiorników. Po zabutelkowaniu trafiło do oficjalnej sprzedaży w maju tego roku. Od tego momentu miałem okazję prezentować je kilkakrotnie na rozmaitych degustacjach i zawsze wzbudzało zaskoczenie – jakim cudem regent może tak smakować? Czyste aromaty pozbawione jakichkolwiek nut warzywnych czy łodygowych. W bukiecie sporo owocu czereśni i wiśni, z delikatnymi, fiołkowymi akcentami. W smaku więcej jest nut wiśniowych, którym towarzyszą owoce leśne, zioła i odrobina przypraw. Solidna budowa, z delikatną taniną i długim, owocowym finiszem. Wszystko utrzymane w bardzo eleganckim stylu. Cierpliwość popłaca (70 zł). ♥♥♥♥

W podanych cenach wina można zamówić lub zakupić bezpośrednio u producenta.

Źródło win: próbowane na degustacji.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • No ciekaw jestem tego regenta, gdyż mam właśnie takie jak powyżej doświadczenia z tym szczepem. Na szczęście już jutro będzie okazja :-).