Lokalne, czyli jakie?
Najmodniejszym słowem 2020 roku jest jak dotąd „pandemia”. Jednak dla wina znacznie ważniejsza jest endemia.
Endemiczne, autochtoniczne, rdzenne, lokalne (nazywajcie je jak chcecie, zależnie od posiadanego poziomu WSET) odmiany winorośli to najistotniejszy budulec wina. I to pod kilkoma względami. Z definicji – bo nic, nawet wióry dębowe i aromatyczne drożdże, nie determinuje smaku wina w większym stopniu niż użyty szczep winorośli. Determinuje rynkowo, ekonomicznie i marketingowo, czyli retorycznie – ponieważ lwia część win na świecie sprzedawana jest pod nazwą szczepu; konsumenci znają takich nazw dziesięć i w tej sakramentalnej konstelacji chardonnay, sauvignon blanc, rieslinga, moscato i pinot grigio, caberneta, merlota, shiraza, malbeka i pinot noir się poruszają. Owe „odmiany międzynarodowe” to wspólny język zglobalizowanego świata wina, jedyne lekarstwo na szaleństwo tysięcy niewymawialnych i niezapamiętywalnych hárslevelű.
Zaloguj się
Zaprenumeruj już teraz!
i zyskaj dostęp do treści online, zniżki na imprezy oraz szkolenia winiarskie!