Estetyka ciszy
„Panie Wojtku, jakie wino Pan poleci”? – to najczęściej pojawiająca się fraza w mojej skrzynce e-mailowej. Jako tak zwany „ekspert od wina”, określany też losowo „enologiem”, „sommelierem”, „kiperem”, ostatecznie – „znawcą”, jestem pytany o wszystko. Jakie wino kupić na wesele, żeby za dużo nie wydać, a ciocia była zadowolona? (Odsyłam do dobrego sklepu z winem, na przykład Mielżyńskiego lub Kondrata, który po prostu zaproponuje konkretne butelki z oferty). Ile jest wart 30-letni liebfraumilch, znaleziony na strychu po śmierci dziadka? (Nic, zwłaszcza dlatego, że w Polsce osoby prywatne nie mogą sprzedawać wina). Czy Monte Carbonero z Biedronki można włożyć do piwniczki i otworzyć, gdy syn/córka skończy 18 lat? (Można, ale po co?). Jakie wino w takim razie kupić dla córki, żeby przetrwało 18 lat? (Czerwone bordeaux, rieslinga, tokaj aszú, porto; nawet ongiś stworzyliśmy z Tomkiem Prange-Barczyńskim osobny blog na ten temat). Czy już pora, by otworzyć tę wychuchaną flaszę Fontalloro 2001? (Tak, już pora; czekanie na „odpowiednią okazję” to jedno z najcięższych schorzeń winomanów – odpowiednia okazja nie nadchodzi nigdy albo w każdym razie długo po chwili, gdy wino należało wypić).
Najczęściej jednak idzie o dobór wina do prozaicznych, codziennych okoliczności. Hiszpańskie półwytrawne do pieczonych bakłażanów. Różowe musujące, które zrobi wrażenie. Toskania powyżej 200 zł dostępna w Białymstoku. Tylko fanatyczni winomani potrzebują cahors bez beczki z chłodnego rocznika. Pozostałych zadowoli dowolne wino, które spełni określone – bynajmniej nie winiarskie – kryteria. Spośród miliona możliwości dobieramy sobie je do budżetu, potrawy, okazji i smaku.
Zaloguj się
Zaprenumeruj już teraz!
i zyskaj dostęp do treści online, zniżki na imprezy oraz szkolenia winiarskie!